W ostatnim sparingu przed powrotem ligowych zmagań piłkarze Wisły zagrali w Myślenicach z zespołem Górnika Łęczna. Spotkanie rozegrane zostało w formule 2x50 minut i zakończyło się zwycięstwem 1:0 na korzyść Wiślaków po bramce Szymona Sobczaka.
Od początku meczu zespół Wisły starał się prowadzić grę. Futbolówkę umiejętnie rozprowadzał przede wszystkim Marc Carbo, raz po raz napędzając rajdy skrzydłami swoich kolegów. Krakowianie po każdej stracie piłki starali się dynamicznie pressować, co w początkowej fazie skutecznie niwelowało akcje ofensywne gości. W 10. minucie po umiejętnym rozciągnięciu gry i niezłym dośrodkowaniu ze strony Goku do piłki dopadł Angel Rodado, lecz oddał strzał prosto w golkipera rywali.
Z biegiem spotkania małymi krokami do głosu zaczęli dochodzić przyjezdni. Swoich szans doszukiwali się przede wszystkim w szybkich kontrach skrzydłem i po stałych fragmentach gry. Po upływie 20 minut rywale dwukrotnie próbowali celnie wrzucić piłkę z rzutu rożnego, lecz w obu sytuacjach dobrze ustawiony był Alan Uryga. Gospodarze nie poprzestawiali w swoich próbach otwarcia wyniku. Ładnie w grze kombinacyjnej odnajdywali się po raz kolejny Goku oraz Angel Rodado, a po wywalczonych stałych fragmentach gry piłkę wrzucał Jakub Krzyżanowski. Alvaro Raton cały czas zachęcał swoich kolegów do wysokiego podchodzenia i szybkiego odzyskiwania piłki.
Końcówka połowy należała jednak w większej mierze do piłkarzy Górnika Łęczna. Goście starali się dłużej utrzymywać przy piłce i konstruować akcje ofensywne, zmuszając Wiślaków do ustawiania bloku defensywnego. Bardzo aktywny na skrzydle był wypożyczony Mateusz Młyński, który raz po raz ścierał się w pojedynkach biegowych z Bartoszem Jarochem.
Gol na wagę wygranej
Na początku drugiej połowy Górnicy kontynuowali swoją odważną grę, trafiając w jednej z pierwszych akcji w poprzeczkę drużyny Wisły. Było to na pewno groźne ostrzeżenie, po którym gospodarze starali się oddalić grę z dala od swojego pola karnego. Wiślacy zaczęli odzyskiwać inicjatywę w grze ofensywnej, lecz Górnicy również nie zamierzali się tylko bronić. Ich narzędziem ofensywnym były przede wszystkim szybkie kontry skrzydłami. Jedna z nich skończyła się prawie otwarciem wyniku, lecz atakujący rywali uderzył w spojenie bramki.
Po kwadransie od rozpoczęcia drugiej połowy gra obu zespołów nieco się uspokoiła, a trener Albert Rude zdecydował się na grupową zmianę. Wśród zmienionych zawodników znaleźli się wracający po kontuzji Żyro oraz debiutant - Dejvi Bregu. Nowy nabytek Białej Gwiazdy wszedł na murawę z dużą motywacją, starając się wymiernie pomagać swojemu zespołowi zarówno w ataku, jak i w obronie. W 72. minucie, po długim podaniu z linii obrony, dobrze z piłką zastawiła się „dziewiątka” rywali, Karol Podliński. Udało mu się znaleźć dogodną pozycję do groźnego strzału, lecz świetną interwencją w bramce popisał się wprowadzony wcześniej Jakub Stępak.
Podobnie jak goście Wiślacy starali się od czasu do czasu wyprowadzać szybkie akcje długimi podaniami. W jednej z nich do drugiej linii cofnął się Szymon Sobczak i po dobrym rozegraniu z Olejarką w środku pola posłał piłkę na skrzydło do centrującego Dawida Szota. Po groźnym dośrodkowaniu piłkarze gospodarzy reklamowali zagranie ręką, jednak arbiter kazał kontynuować grę. W jednej z kolejnych akcji dobrze grę z wyrzutu z ręki rozpoczął Gostomski, co pozwoliło wyjść Górnikom z groźną akcją w przewadze liczebnej. Do jej przerwania zmuszony został Basha, który za swoje zagranie faulem otrzymał bezpośrednią czerwoną kartkę.
Wiślacy musieli grać końcówkę spotkania w 10, jednak nie zamierzali w żaden sposób bronić remisu. Od tej chwili mecz przypominał bokserską wymianę ciosów, w której decydujące uderzenie zadali osłabieni gospodarze. Po raz kolejny Bregu rozpędził się z futbolówką z lewej strony boiska i po umiejętnym zejściu do środka dał się sfaulować w dogodnym do uderzenia miejscu. Do piłki podszedł Szymon Sobczak i sprytnym strzałem pokonał bramkarza Zielono-Czarnych, ustalając wynik spotkania na 1:0.
Wisła Kraków - Górnik Łęczna 1:0 (0:0)
1:0 Sobczak 90’+4’
Wisła Kraków: Raton (67’ Stępak) - Jaroch (66’ Szot), Uryga (66’ Łasicki), Colley (66’ Basha, 87’ Kutwa), Krzyżanowski (66’ Satrustegui) - Sapała (66’ Duda), Carbo (66’ Talar) - Villar (66’ Olejarka), Goku (66’ Żyro), Alfaro (66’ Bregu) - Rodado (66’ Sobczak)
Górnik Łęczna: Gostomski - Bednarczyk (46’ Rojek), De Amo (75’ Sienicki), Cisse (63’ Bednarczyk), Grabowski (46’ Dziwniel) - Deja (61’ Janaszek), Żyra (46’ Podliński) - Durmus (45’ Warchoł), Łukasiak (75’ Wachowicz), Młyński (75 Małyska) - Roginić (61’ Steszuk)
Sędziował: Mateusz Czerwień (Kraków)
Żółta kartka: Carbo
Czerwona kartka: Basha (83’, faul)
A. Truty