Zapowiedź meczu w ramach 2. kolejki PKO Ekstraklasy.
Drużyna Piotra Stokowca jest jednym z 3 reprezentantów naszego kraju w europejskich rozgrywkach. Swoją przygodę Lwy Północy rozpoczęły od potyczki z duńskim Broendby IF - w pierwszym starciu Biało-Zieloni zwyciężyli 2:1, budując niewielką przewagę przed rewanżowym spotkaniem w Kopenhadze. Występy w pozaligowych pucharach zawsze związane są z koniecznością rozegrania zwiększonej liczby meczów w krótszym, nacześciej tygodniowym, okresie.
Zintensyfikowany wysiłek wymaga odpowiedniego zbilansowania jednostek treningowych, a także umiejętnej rotacji wyjściową jedenastką. Niejednokrotnie nieprzemyślane decyzje powodują ograniczenie potrzebnej regeneracji i w konsekwencji odpadnięcie z pucharowej rywalizacji i słaby start w ligowych zmaganiach. Mimo możliwego ryzyka, gdańszczanie jak dotąd spisują się nad wyraz dobrze - w 3 meczach odnieśli 2 zwycięstwa, notując zaledwie jeden remis. Trener gospodarzy nie będzie mógł skorzystać z zawieszonego Žarko Udovičicia, a miejsce Serba zapewne zajmie Sławomir Peszko, który drugą część poprzedniego sezonu spędził pod Wawelem. Natomiast Wiślacy przed dzisiejszym spotkaniem teoretycznie są w komfortowej sytuacji, gdyż mogą się skupić wyłącznie na grze w Ekstraklasie. Jednak sytuacja kadrowa krakowian jest daleka od wymarzonej, ponieważ z urazami walczą kluczowi dla 13-krotnego mistrza Polski gracze.
Statystyka krakowsko-gdańskich pojedynków przemawia na korzyść małopolskiej drużyny. W 49 dotychczasowych ligowych starciach 23-krotnie górą była Biała Gwiazda, a Lechiści po 3 punkty sięgnęli 15 razy. Choć bilans ostatnich potyczek prezentuje się raczej wyrównanie, to właśnie w minionym sezonie miał miejsce jeden z najbardziej emocjonujących i zaskakujących meczów pomiędzy obiema ekipami. We wrześniowym spotkaniu Biało-Zieloni już dwukrotnie wychodzili na prowadzenie, by w końcowym rozrachunku zasłużenie uznać wyższość gospodarzy - na stadionie przy ulicy Reymonta pokaz siły urządzili zawodnicy pod wodzą Macieja Stolarczyka, pewnie wygrywając aż 5:2. Czy i dzisiaj czeka nas równie szalona i ekscytująca rywalizacja? Odpowiedź na to pytanie poznamy wieczorem - bądźcie z nami!