Rozmowa ze strzelcem gola.
W piątkowym starciu zawodnicy trenera Hyballi zgarnęli jedno oczko, mogąc pokusić się jednak o pełną pulę. Jak na zdobycz tę zapatruje się pomocnik Białej Gwiazdy? „Powinniśmy ten mecz wygrać, ale pogoda i mocno sypiący śnieg nie pozwalały nam grać tego, co sobie założyliśmy. Trzeba jednak powiedzieć wprost, że mogliśmy wywieźć stąd zwycięstwo, bo byliśmy - patrząc przez pryzmat 90 minut - lepsi, a musimy zadowolić się remisem. Warunki atmosferyczne były jednak dla wszystkich takie same i nie chcę szukać usprawiedliwienia. Dodatkowo rywalizowaliśmy z klasowym przeciwnikiem, który skutecznie obronił swój teren, bo padł wynik 1:1. Dopisujemy do swojego konta jeden punkt, ale nie jesteśmy zadowoleni po tym meczu. Będziemy dążyć do wygranych, a najbliższą okazja czeka nas już w piątek” - zaczął.
Niedosyt
To właśnie trafienie Yawa Yeboaha pozwoliło krakowianom na dopisanie jednego punktu. Gol, który padł w piątek na Stadionie Wrocław, bez wątpienia może cieszyć autora. „Oczywiście, że jestem zadowolony ze zdobytej bramki, ale byłbym bardziej szczęśliwy, gdyby ten gol przyniósł Wiśle wygraną, a tak się nie stało. Nigdy nie patrzę tylko na siebie, lecz na zespół, bo jego dobro jest dla mnie najistotniejsze. Chcę dawać z siebie jeszcze więcej! Musimy dalej jako drużyna ciężko pracować na boisku, aby polepszyć naszą sytuację w tabeli” - dodał.
Grać swoje
Niewiele czasu na korektę mają Wiślacy, bowiem najbliższą potyczkę rozegrają już w piątek. Do Krakowa zawita liderującą Pogoń Szczecin. „Musimy być mocno skoncentrowali na zadaniach, które nakreśla nam trener. Wyglądamy dobrze, prowadzimy grę, konstruujemy ataki. Bardzo ważna będzie też skuteczność i odpowiednie zachowanie pod bramką rywala. Myślę, że wszystko idzie w dobrą stronę i jestem pełen nadziei przed kolejną rywalizacją” - zakończyć Yeboah.