TS Wisła Kraków SA

Utrzymanie rodzi się w bólach. ŁKS – Wisła 1:2

4 lata temu | 03.07.2020, 20:00
Utrzymanie rodzi się w bólach. ŁKS – Wisła 1:2

Sprawozdanie meczowe.

Gospodarze do dzisiejszego starcia przystąpili w nieco innym składzie niż ten, który zmierzył się z Wisłą Płock. W łódzkiej jedenastce znalazło się miejsce dla Malarza, Corrala, Pirulo i Rozwandowicza, którzy w poprzedniej kolejce zasiedli tylko na ławce rezerwowych. Z kolei w wyjśćiowym składzie gości, w porównaniu do meczu z Górnikiem Zabrze, zobaczyliśmy trzy zmiany – zabrakło Błaszczykowskiego i Heberta, a ich miejsce zajęli Boguski i Niepsuj.

Pierwsza połowa – wyrównanie przed gwizdkiem

Wiślacy nie mieli zamiaru forsować tempa od samego początku spotkania – to gospodarze oddali pierwszy strzał. Trąbka spróbował uderzenia zza pola karnego, jednak piłka przeleciała daleko od prawego słupka bramki Lisa. Łodzianie popełnili też pierwszy faul, natomiast Wiślacy jako pierwsi zostali złapani na spalonym. A kto strzelił pierwszego gola? W 9. minucie Pirulo wykorzystał złe ustawienie defensywy gości i strzałem w długi róg pokonał golkipera Białej Gwiazdy. Niedługo po stracie bramki Turgeman znalazł się w szesnastce W 13. minucie Pirulo po raz kolejny ruszył w stronę bramki rywali, jednak Lis wyszedł do przodu, skrócił kąt i zablokował próbę hiszpańskiego gracza. W 16. minucie krakowianie kreatywnie rozegrali stały fragment gry – Sadlok dośrodkowaniem znalazł Boguskiego, który głową przedłużył w stronę pola karnego. Niestety, najszybciej przy piłce znalazł się Arkadiusz Malarz. Rycerze Wiosny wybrali taktykę, która nikogo nie powinna zaskoczyć – podopieczni Wojciecha Stawowego koncentrowali się na defensywie, atakując wyłącznie z kontry. Chociaż sposób na Wisłę nie był ani specjalnie skomplikowany, ani zaskakujący, okazał się wyjątkowo skuteczny. W 23. minucie przyjezdni przeprowadzili ciekawą akcję – Hołownia dośrodkował do Chuki, a hiszpański pomocnik uderzeniem głową spróbował zaskoczyć Malarza. Niestety, piłka zatrzymała się na słupku.

Drużyna gości niemal od samego początku, niezmiennie forsowała taktykę, jaką obecnie preferuje Barcelona – krakowianie szukali swojego Messiego, Alona Turgemana, który w ofensywie dwoił się i troił, jednak nie był w stanie poradzić sobie z dobrze zorganizowaną obroną ŁKS-u. W 30. minucie Pirulo nieznacznie pomylił się, uderzając z dystansu – gdyby piłka leciała kilkanaście centymetrów niżej, Hiszpan cieszyłby się z drugiego gola, jednak zdecydowanie bardziej efektownego. Pierwszą żółtą kartkę obejrzał zawodnik Wisły. W 32. minucie Lukas Klemenz w nieprzepisowy sposób zatrzymał Krzysztofa Ratajczyka. Przyjezdni bronili się przed atakami łodzian. Napastnicy z Łodzi uciekali wiślackim stoperom, którzy najczęściej ratowali się faulem. W 43. minucie Grzesik wykorzystał niefrasobliwość Sadloka, jednak spudłował w widowiskowy sposób. Gdy wszyscy myśleli już o przerwie, podopieczni Artura Skowronka zdobyli wyrównującą bramkę. Przebieg akcji, która doprowadziła do gola Turgemana, był co najmniej zaskakujący. ŁKS wykonywał wrzut z autu na własnej połowie, jednak blisko linii środkowej. Grzesik, który wykonywał stały fragment gry, rzucił piłkę do… Chuki, który podał do izraelskiego napastnika Wisły, a ten popędził w kierunku Arkadiusza Malarza. Turgeman zwodem zmylił doświadczonego golkipera i z ostrego kąta wpakował futbolówkę do siatki łodzian.

Druga połowa – piłkarski rollercoaster

Drugą odsłonę spotkania krakowianie rozpoczęli w zmienionym składzie. Skowronek przeprowadził ofensywną zmianę, posyłając w bój Kamila Wojtkowskiego, a na ławce zasiadł Chuca. Po gwizdku sędziego drużyna ŁKS-u znalazła się w tarapatach za sprawą Sobocińskiego, który w niegroźnej sytuacji – we własnym polu karnym – zapaśniczym chwytem zatrzymał Turgemana. Bartosz Frankowski nie wahał się zbyt długo i wskazał na rzut karny, do którego, również bez zastanowienia, podszedł sam poszkodowany. Izraelczyk zmylił Malarza i pewnie wykorzystał jedenastkę. Rycerze Wiosny w ciągu właściwie sześciu minut stracili nie tylko prowadzenie, ale także koncentrację. Obrońcy gospodarzy grali w sposób elektryczny, natomiast ze snu wybudzili się Wiślacy, którzy zaczęli podchodzić coraz wyżej – mieszanka obu stylów przyniosła efekt w postaci kolejnego rzutu karnego dla gości. W 62. minucie Rozwandowicz we własnej szenastce zachował się niezwykle lekkomyślnie, odpychając Davida Niepsuja. Tym razem do piłki podszedł kapitan Białej Gwiazdy, Rafał Boguski i niespodziewanie przegrał pojedynek oko w oko z Arkadiuszem Malarzem. W 68. minucie Ratajczyk popisał się ładnym strzałem z dystansu, jednak Lis, choć nie bez problemów, wybronił wymagające uderzenie.

W 69. minucie na murawie pojawił się Buksa, który zastąpił Hołownię. Wojciech Stawowy również zdecydował się na zmianę i wpuścił na boisko Sekulskiego i Domingueza, dając odpocząć Corralowi i Sobocińskiemu. Kilka minut później Kuveljić faulował Ratajczyka, za co obejrzał żółtą kartkę i tym samym wykluczył się z udziału w kolejnym meczu. Trzynaście minut przed końcem regulaminowego czasu gry Artur Skowronek postanowił wymienić Turgemana na Tuptę. Między 75. a 82. minutą gospodarze doszli do głosu, jednak nie przełożyło się to na ani jeden celny strzał. W końcowej fazie spotkania obie ekipy wychodziły na tyle wysoko i grały na tyle otwartą piłkę, że każdy błąd mógł zakończyć się kontrą przeciwników. W 87. minucie kontratak wyprowadzili Wiślacy, jednak Boguski po raz kolejny musiał uznać wyższość Malarza. Wielokrotnie przerywana gra zmusiła sędziego do doliczenia aż pięciu minut. Ostatnie fragmenty rywalizacji nie przyniosły jednak już żadnych zmian i krakowianie na Reymonta wracają z kompletem punktów.

 

ŁKS Łódź: Malarz - Grzesik, Moros, Sobociński (70’ Dominguez), Wolski - Pirulo, Trąbka (81’ Sajdak), Rozwandowicz, Srnić, Ratajczyk – Corral (69’ Sekulski)

Wisła Kraków: Lis - Sadlok, Janicki, Klemenz, Niepsuj - Kuveljić, Basha – Hołownia (69’ Buksa), Chuca (46’ Wojtkowski), Boguski – Turgeman (77’ Tupta)

ŁKS Łódź - Wisła Kraków : (1:1)
1:0 Pirulo 9’
1:1 Turgeman 45+2’
1:2 Turgeman 52’

Żółte kartki: Grzesik, Corral – Klemenz, Kuveljić, Niepsuj, Sadlok

Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń)

Udostępnij
 
8523560