TS Wisła Kraków SA

Szczęśliwy piątek 13-stego - Wiślacy wygrywają z liderem. Wisła 1:0 Pogoń

4 lata temu | 13.12.2019, 23:30
Szczęśliwy piątek 13-stego - Wiślacy wygrywają z liderem. Wisła 1:0 Pogoń

Sprawozdanie pomeczowe.

Gdyby jeszcze nie tak dawno zapytać przypadkowego kibica, kto do spotkania Wisły z Pogonią przystępuje w roli lidera, a kto rozpaczliwie broni się przed spadkiem, zapewne zdecydowana większość jako przewodzącego ligowej tabeli wskazałaby Białą Gwiazdę. Mimo wspaniałej historii, obecnie to nie krakowianie, a ekipa ze Szczecina zajmuje 1. miejsce - podopieczni Kosty Runjaicia, choć osłabieni brakiem dwóch podstawowych defensorów, do dzisiejszego starcia przystępowali w roli faworytów. Szkolenowiec gości postawił na duet stoperów Łasicki-Bartkowski, a rolę środkowych pomocników powierzył parze Dąbrowski-Podstawski. Natomiast Artur Skowronek posłał w bój identyczną jedenastkę, którą desygnował do gry w przegranym starciu z Górnikiem Zabrze.

Początkowe pięć minut należało do drużyny przyjezdnych. Portowcy próbowali rozpracować dobrze ustawioną defensywę gospodarzy, jednak Wiślacy nie pozwalali na wiele, czego efektem był niecelny strzał Spiridonovicia. W 7. minucie Wisła ruszyła z kontrą - Błaszczykowski rozegrał do boku, jednak dośrodkowanie Łukasza Burligi zostało zatrzymane przez obrońców rywali. W 15. minucie Damian Dąbrowski pokusił się o uderzenie z dystansu, jednak strzał byłego zawodnika Cracovii pewnie wyłapał czujny Buchalik. Niedługo pózniej sędzia po raz pierwszy sięgnął do swojej kieszeni, a żółtą kartką został ukarany Tomás Podstawski. Krakowianie stanęli przed szansą dorzucenia piłki z rzutu wolnego - zamieszanie w polu karnym wykorzystał Chuca, jednak sytuacyjny strzał Hiszpana poszybował nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Dante Stipicę. Pierwsze pół godziny nie obfitowało w wyjątkowe emocje. Nie oglądaliśmy finezyjnych zagrań, składnych akcji, a obaj bramkarze o rozgrzewkę musieli zatroszczyć się sami. Biała Gwiazda opierała swoją grę na kontratakach, natomiast Pogoń koncentrowała się na ataku pozycyjnym, próbując rozpracować zwarte szyki obronne małopolskiej ekipy. W 32. minucie Maciej Sadlok uderzył zza pola karnego, jednak Stipica popisał się fantastyczną interwencją i zatrzymał atomowy strzał bocznego defensora Wisły. Zimowa temperatura nie zachęcała do obecności na trybunach, jednak zmarzniętych kibiców w 39. minucie rozgrzał Lukas Klemenz - stoper gospodarzy znakomicie odnalazł się w polu karnym i uderzeniem z półwoleja zaskoczył golkipera Portowców, perfekcyjnie finalizując dogranie Błaszczykowskiego z narożnika boiska. Wynik pierwszej części gry? 1:0 dla Wisły. Krakowianie nie dominowali nad przeciwnikami, jednak zdecydowana, ambitna gra i niewielka doza szczęścia przyniosły zamierzony skutek.

Granatowo-bordowi drugą odsłonę starcia rozpoczęli bez Tomása Podstawskiego - trener Runjaić zdecydował się wzmocnić ofensywę swojego zespołu, środkowego pomocnika zastępując skrzydłowym, Santerim Hostikką. Przerwa dobrze zrobiła obu drużynom, a wypoczęci zawodnicy wrócili na boisko pełni sił i gotowi do walki o zwycięstwo. W ciągu 240 sekund oglądaliśmy aż trzy strzały. Dwukrotnie próbowali Wiślacy (Burliga i Chuca), a raz doskonałej sytuacji nie wykorzystali Portowcy (Spiridonović uderzył nad bramką Buchalika). W 61. minucie po starciu z obrońcą Pogoni na murawę upadł Chuca, a sędzia Dobrynin zdecydował się na analizę kontrowersyjnej sytuacji. Po wideoweryfikacji arbiter podyktował rzut wolny, a faulującego Steca ukarał żółtą kartką. Szczecinianie grali coraz ostrzej, a już kilkadziesiąt sekund później indywidualnie napomniany został Kožulj. Kartka zapewne wpłynęła na decyzję Kosty Runjaicia, który chwilę później zdjął z boiska bośniackiego pomocnika, zastępując go Michalisem Maniasem. Kwadrans przed zakończeniem spotkania na boisku pojawił się Rafał Boguski, który zmienił Vullneta Bashę. Mimo optycznej dominacji gospdarzy, w 80. minucie bliżsi strzelenia bramki byli goście, jednak uderzenie Maniasa o centymetry minęło słupek bramki Wisły. Portowcy czuli na swoich barkach presję upływającego czasu - na murawie zameldował się kolejny napastnik, Adam Frączczak. Z kolei trener Skowronek wzmocnił blok defensywny, a na ostatnie minuty na boisku pojawił się Marcin Wasilewski. Sceniariusz  końcowych fragmentów meczu nie mógł być inny - krakowianie ofiarnie bronili dostępu do własnej bramki, rozbijając rozpaczliwe ataki Portowców. Zapewne niewielu spodziewało się, że gol zdobyty jeszcze przed przerwą będzie ostatnim trafieniem, jakie oglądali kibice zgromadzeni przy Reymonta. Wiślacy w końcu przerwali rekordową passę - tym razem piątek 13-stego okazał się szczęśliwy.

Wisła Kraków - Pogoń Szczecin 1:0 (1:0)
1:0 ’39 Klemenz

Żółte kartki: Buchalik - Podstawski, Stec, Kożulj

Wisła Kraków: Buchalik - Sadlok, Janicki, Klemenz, Burliga - Basha (74’ Boguski), Pawłowski, Chuca (86’ Wasilewski) - Mak, Błaszczykowski ( 89’ Bartosz) - Brożek
Pogoń Szczecin: Stipica - Matynia, Bartkowski, Łasicki, Stec (76’ Frączczak) - Dąbrowski, Podstawski (46’ Hostikka) - Spiridonović, Kožulj (65’ Manias) - Buksa, Kowalczyk

Sędziował: Zbigniew Dobrynin (Łódź)

Udostępnij
 
10335720