Rozmowa z trenerem Wisły Kraków.
Panie trenerze, proszę opowiedzieć o pierwszych wrażeniach towarzyszących Panu na początku przygody z Wisłą Kraków. Jakie są Pana odczucia, może jest też coś, co Pana zaskoczyło?
- Na pewno nie zaskoczyła mnie baza treningowa Wisły. Wiedziałem, że jest na wysokim poziomie, na miejscu mamy wszystko, co potrzebujemy, żeby dobrze trenować, ale także, aby zadbać o właściwą regenerację i o poczucie odpowiednio wykonanej przez piłkarzy i sztab pracy. Pozytywnie odbieram również całą sytuację stricte sportową - bo na niej się skupiam - widać bardzo duży poziom motywacji u piłkarzy i u trenerów. Nie brakuje zaangażowania w każdym aspekcie naszej działalności, co napawa optymizmem. To pokazuje, że wszyscy są świadomi tego, w jakiej jesteśmy sytuacji. Wiedzą, że tylko dobrą, zespołową pracą możemy pójść w górę.
Jak można scharakteryzować drużyny prowadzone przez Pana? Jaka jest Pana filozofia?
- Chciałbym, żeby oceniano rezultaty mojej pracy. Zależy mi na tym, aby patrzono na piłkarzy tak, jak na naprawdę bardzo dobrze zorganizowaną drużynę, zdyscyplinowaną. Chcę, żeby na boisku widoczne były założenia, nad którymi pracujemy na co dzień. Nie trenuję według schematów, moje zespoły trenują według zasad gry - czy to dotyczy ataku, czy obrony. Zależy mi na tym, żeby to przeciwnik musiał dopasować się do nas, a jeżeli pozwoli nam na wykreowanie dodatkowych sytuacji, z których możemy stworzyć sobie okazje, to dzięki codziennym działaniom na boisku będziemy wiedzieć, jak je wykorzystać w meczu. Te zasady na pewno potrzebują trochę czasu, aby móc je wdrożyć, ale już teraz widać, że funkcjonują w takich całościowych zachowaniach zespołu w ataku i w obronie. Ważne jest to, aby było to widoczne już w niedzielę i zrobimy wszystko, aby z biegiem czasu być nie tylko efektywnym, ale także efektownym.
Nie ma co ukrywać, że rozpoczął Pan pracę w trudnym momencie. Co jest bardziej skomplikowane - wyciągnięcie maksimum umiejętności z piłkarzy czy podniesienie ich mentalnie. Na co należy teraz położyć nacisk?
- Wszystko zaczyna się od nastawienia i chcę zrobić, co w mojej mocy, żeby to nastawienie było pozytywne, bo to jest baza pozwalająca na „uruchomienie” umiejętności piłkarzy. Wiem, że one są wysokie i nie raz już to pokazywali na poziomie Ekstraklasy czy też nawet na poziomie reprezentacyjnym, także o ten aspekt się nie martwię. W piłce z pewnością jest tak, jak w życiu codziennym - jak coś się nie układa, to nie zazębiają się również kolejne elementy i dokładnie tak samo było tutaj. Teraz w czasie treningów budujemy poszczególne aspekty tak, żeby wróciła pewność siebie zawodników i aby piłkarze czerpali radość z treningu, przekładając ją później na mecze - najpierw na niedzielny, a później kolejne.
W niedzielę we Wrocławiu drużyna po raz pierwszy zagra pod Pana wodzą. W czym Wisła może upatrywać szansy na zdobycie punktów?
- Śląsk jest obecnie w „formie punktowej”, jest powtarzalny. Dysponuje szybkimi skrzydłami, ale nie tylko i myślę, że kluczowa może okazać się po prostu kontrola przestrzeni. Musimy asekurować pojawiające się luki nie tylko wtedy, kiedy atakujemy, ale też wówczas, gdy bronimy. Wracam zatem do zasad, o których mówiliśmy i nad którymi pracujemy. Chodzi o to, aby pod wpływem konkretnej sytuacji zawodnicy podejmowali dobre decyzje. Uważam, że kontrola przestrzeni w tym meczu będzie kluczowa.
Na koniec, gdyby mógł trener powiedzieć, jaki jest Artur Skowronek? Jakim jest Pan i trenerem, i człowiekiem?
- Nie chcę siebie oceniać i nie będę oryginalny w tej odpowiedzi. Pragnę po prostu być być skutecznym trenerem, robię wszystko, żeby tak się stało. Dodatkowo, zależy mi również na tym, aby być uczciwym człowiekiem. Dążę każdego dnia do tego, żeby właśnie w taki sposób funkcjonować, zarażając optymistycznym podejściem do życia swoich współpracowników. Jednocześnie tego samego oczekuję od ludzi, którzy mnie otaczają. To są dewizy, których się trzymam i tego na pewno nie zmienię.