W meczu #TYCWIS na boisku zameldował się Igor Sapała, który zaliczył pełne 45 minut. Dla pomocnika był to najdłuższy występ po kontuzji odniesionej w końcówce poprzedniej edycji rozgrywek.
„To był na pewno bardzo słaby mecz w naszym wykonaniu. Dużo jest po nim materiału do analizy, mnóstwo wniosków do wyciągnięcia, ale moim zdaniem trzeba zacząć przede wszystkim od lepszej postawy, podejścia do samego meczu. Zanim zaczniemy mówić o taktyce, to trzeba przeanalizować naszą postawę w Tychach. Bez tego żadna, nawet najlepiej przygotowana taktyka nam nie pomoże” - zaczął zawodnik z R22. „Może nie powiem, że nie chcieliśmy podjąć walki, ale też nie ma co się oszukiwać, bo wiem, jak to wyglądało z boku. GKS przeważał po prostu w każdym aspekcie. Prowadził do przerwy w pełni zasłużenie. Później nie udało nam się doprowadzić do wyrównania i trzeba sobie powiedzieć jasno, że rywal zasłużenie wygrał całe spotkanie” - dodał.
Potyczka w Tychach zupełnie nie wyszła Wiślakom, którzy w żadnym aspekcie nie wyglądali tak, jak oczekiwano. „Nie chcę analizować tego tak na szybko. Na pewno mieliśmy w tym meczu moment zaraz po przerwie, gdy przejęliśmy inicjatywę. Gdybyśmy strzelili wtedy bramkę na 1:1, dodałaby nam skrzydeł i moglibyśmy wtedy powalczyć nawet o trzy punkty mimo tej słabej pierwszej połowy. Gola jednak nie strzeliliśmy, a później gaśliśmy… Trudno mi natomiast powiedzieć, jakie tego były przyczyny. Mogę natomiast stwierdzić, że do następnego meczu musimy sporo zmienić. Musimy przede wszystkim podejść do niego zupełnie inaczej” - zaznaczył.
Powrót na boisko
Igor Sapała dopiero wraca do rytmu meczowego po przebytym urazie. Jak czuje się pomocnik? „Dobrze, choć na pewno nie jestem jeszcze w takiej formie, jakbym sobie życzył. Nie mogę jeszcze w pełni skupić się na tym, co bym chciał, na takich typowych piłkarskich elementach, ale muszę jeszcze szukać sił. Myślę, że jestem jednak na dobrej drodze. Sam po sobie czuję, że moja forma rośnie. Zarówno fizyczna, jak i piłkarska” - kontynuował.
Krakowianie nie mają zbyt wiele czasu na poprawę, gdyż już w piątek czeka ich mecz z Odrą Opole. I to przed własną publicznością. „Jeśli grasz w Wiśle, to wiesz, na co się piszesz, noga nie może się potknąć. Nie ma co się czarować, sezon zaczęliśmy słabo. Czas się jednak obudzić, żeby później nie żałować…” - zakończył.