Drużyna Białej Gwiazdy rozegrała w niedzielę w Warszawie szalony mecz, pokonując Polonię 3:2. Drugą bramkę dla krakowian zdobył Ángel Rodado, wpisując się na listę strzelców w 53. minucie.
Dwie pierwsze kolejki przyniosły Wiślakom sporo nerwów. Na pytanie, czy Biała Gwiazda nie mogła szybciej “zamknąć” spotkania, Rodado odpowiedział: „Może to rzeczywiście była trochę podobna sytuacja do tej z Łecznej, ale tutaj jednak strzeliliśmy gola na 3:1. Rywale naciskali, było to mocno stresujące, końcówka była też nieco szalona, ale najważniejsze, że na końcu mamy trzy punkty. Kibice mogą się irytować, ale wygrana na wyjeździe nigdy nie jest łatwa. I oczywiście mamy świadomość, że część rzeczy w naszej grze musimy poprawić. Poradziliśmy sobie jednak z problemami w tym meczu, skoro na końcu mamy wygraną”.
Pierwsza odsłona meczu to dominacja Wisły, ale w drugiej części do głosu zaczęli dochodzić rywale, co sprawiło, że końcówka była mocno nerwowa. „Mieliśmy piłkę, bawiliśmy się nią. I znów wyszło, że jeśli nie zabijesz meczu wcześniej, to rywal będzie szukał swoich szans, będzie walczył. Musimy się wreszcie nauczyć zamykać takie spotkania wcześniej, bo w Warszawie się udało, ale w końcówce było bardzo blisko katastrofy i straty dwóch punktów w meczu, w którym byliśmy zdecydowanie lepsi” - mówił.
Przy trafieniu Rodado asystował jego rodak – David Juncà. Dogranie? Palce lizać! „To rzeczywiście było świetne podanie. Miałem co prawda obrońcę obok siebie, ale musiałem to wykorzystać. Gdybym tego nie strzelił,
Juncà
by mnie zabił. Wolałem nie ryzykować… A tak
Juncà
jest szczęśliwy i ja też jestem szczęśliwy, bo to dla mnie ważny moment. Pierwszy gol w nowym sezonie i to w wygranym meczu” - żartował.
„Zagramy wreszcie u siebie, będziemy chcieli zagrać dla naszych kibiców. I będziemy chcieli podziękować też Kubie naszą grą i wygraną za wszystko, co zrobił dla Wisły. Kuba miał tak spektakularną karierę, że po prostu na to zasługuje. Każdy z nas może tylko pomarzyć o takiej karierze. Chcemy wygrać dla Kuby i naszych kibiców. Dla mnie bycie w jednym zespole z kimś takim, jak Kuba Błaszczykowski to było jak sen. Wcześniej, przed przyjściem do Wisły mogłem z nim sobie pograć najwyżej w FIFA na konsoli…” - zakończył Rodado.