Zapowiedź spotkania w ramach 17. serii gier.
Poprzednie starcie obu zespołów zakończyło się bezbramkowym remisem. Mimo sporego niedosytu, jaki po meczu odczuwali kibice i piłkarze rywalizujących drużyn, nieco bardziej zadowoleni z 1 punktu byli Lechiści - Piotr Stokowiec zdecydował się na wystawienie rezerwowego składu (mając na uwadze zbliżając się rewanżowy mecz z Brøndby IF), a Wiślacy, choć dominowali w wielu aspektach gry, nie potrafili zmieścić piłki w siatce gospodarzy. Mimo drugiego garnituru, jaki w bój posłał szkoleniowiec Lechii, warto nieco bliżej przyjrzeć się piłkarzom, którzy wystąpili w lipcowym spotkaniu. Między słupkami bramki gdańszczan stanął Zlatan Alomerović. Dla serbskiego golkipera była to pierwsza i aż do 16. kolejki jedyna okazja na występ w ligowej potyczce, jednak w ostatniej serii gier dosyć niespodziewanie to właśnie były bramkarz Korony Kielce rozpoczął mecz w wyjściowej jedenastce. Nie jest tajemnicą, iż etatowy golkiper Budowlanych Dušan Kuciak wyraźnie obniżył loty - czy mecz z ŁKS-em to sygnał zmian na linii bramki pomorskiej ekipy? Jeżeli Alomerović nie zawiedzie trenerskich oczekiwań, niewykluczone, iż w najbliższych meczach to jemu przypadnie rola boiskowej „1”. W podstawowym składzie oglądaliśmy Macieja Gajosa i Tomasza Makowskiego, których powinniśmy zobaczyć również i przy Reymonta. Wychowanek Rakowa Częstochowa zajmie miejsce kontuzjowanego Kubickiego, a młodzieżowy reprezentant Polski najprawdopodobniej zamelduje się na lewej stronie obrony i zastąpi pauzującego Mladenovicia. W Krakowie na pewno nie ujrzymy Udovicicia i Augustyna, a decyzja o występie lekko poturbowanego Fili zapadnie bezpośrednio przed wieczornym starciem. Sytuacja kadrowa w obozie Białej Gwiazdy jest zdecydowanie lepsza - do treningów wrócił Michał Mak, a jedyną niewiadomą jest obecność Davida Niepsuja.
Chociaż ostatnie zwycięstwo w bezpośrednim pojedynku należy do Lwów Północy, ligowe wizyty w stolicy Małopolski nie należą do najchętniej przywoływanych wspomnień. W 10 ostatnich potyczkach przy R22 przyjezdni wygrali zaledwie 2-krotnie, a ostatnia ekstraklasowa wygrana Lechii na Stadionie Miejskim w Krakowie miała miejsce w 2017 roku. Jedyną i decydującą bramkę zaliczono jako samobójcze trafienie Łukasza Załuski, a w kadrze meczowej gości nie zabrakło miejsca dla Rafała Janickiego (pełne 90 minut) i Michała Maka, którzy obecnie reprezentują barwy Białej Gwiazdy.
Trochę statystyk
Warto przypomnieć także ostatnią wiktorię w spotkaniu z Budowlanymi, jakiej świadkami byli kibice zgromadzeni przy Reymonta. Mecz 8. kolejki poprzedniego sezonu lepiej rozpoczęli przyjezdni - wynik starcia już w 7. minucie otworzył Patryk Lipski. Na trafienie pomocnika Lechistów szybko odpowiedział Zdeněk Ondrášek, 11 minut później posyłając piłkę obok Kuciaka. Przed przerwą publiczność zobaczyła jeszcze dwie bramki. Najpierw karnego wykorzystał Flávio Paixão, a już w doliczonym czasie gry wyrównał Jakub Bartkowski. Remisowa pierwsza połowa i aż 4 zdobyte gole mogły zwiastować wiele różnych boiskowych scenariuszy, jednak zapewne niewielu spodziewało się tego, iż w drugiej odsłonie jedynie Wiślacy wpiszą się na listę strzelców - w 64. minucie swoją okazję wykorzystał Kort, na kwadrans przed końcowym gwizdkiem prowadzenie podwyższył Wojtkowski, a wynik meczu ustalił Boguski, celną główką umieszczając futbolówkę w siatce rywala.
Niewielu jeszcze wierzy w odwrócenie wyjątkowo niekorzystnej serii, jaką już od dłuższego czasu kontynuuje krakowska Wisła. Zdecydowana większość wieszczy spadek, a optymizm i zapał, jakie wprowadził do wiślackiej szatni nowy szkoleniowiec Artur Skowronek, to według powszechnej opinii to zbyt krucha podstawa, by liczyć się w walce o wyższe cele. Jednak ludzie, którzy białą gwiazdę mają w sercu, doskonale wiedzą, że wojna dopiero się rozpoczęła, a bitwa z gdańską armią będzie początkiem pasma sukcesów.