Media o meczu #WISSTA.
Gazeta Krakowska
„Pierwsze minuty należały zdecydowanie do Wisły, która ruszyła do tak zdecydowanych ataków, że Stal miała problem, żeby wyjść z piłką z własnej połowy. Pierwszy konkretny efekt przewagi „Białej Gwiazdy” mieliśmy już w 5 min, gdy Alex Mula idealnie zagrał do Luisa Fernandeza, ale ten w sytuacji sam na sam z Krzysztofem Bąkowski nie trafił w bramkę. Później mieliśmy kilka rzutów rożnych z rzędu, a w 12 min po świetnym zagraniu Davida Junki tym razem sam przed bramkarzem Stali znalazł się Angel Rodado. Trafił w słupek…
W 22 min z kolei z bliska strzelał Alex Mula. Już celnie, ale wprost w bramkarza Stali. W 27 min Luis Fernandez z rzutu wolnego trafił w poprzeczkę. Piłka pozostała jednak w polu karnym Stali, trafiła do Miki Villara, który kopnął do siatki. Sędzia odgwizdał jednak spalonego Borisa Moltenisa i dalej mieliśmy 0:0.
W końcu jednak napór Wisły przyniósł bramkowy skutek. W 31 min w polu karnym Luisa Fernandeza sfaulował Łukasz Góra, a po chwili Hiszpan sam wymierzył sprawiedliwość i krakowianie objęli zasłużone prowadzenie, na które mocno zapracowali. Po dwóch minutach gospodarze prowadzili już zresztą 2:0, bo z prawej strony dośrodkował Miki Villar, a David Junca potężnie uderzył z woleja. Idealnie między nogami Krzysztofa Bąkowskiego.
A później mieliśmy kilka spalonych akcji Wisły, gdy brakowało metra, pół, żeby wyjść w tempo. Kilka prób ataków Stali, z których kompletnie nic nie wynikało i szybki atak w doliczonym czasie gry pierwszej połowy „Białej Gwiazdy”, w którego końcowej fazie Luis Fernandez mięciutko górą podał do Angela Rodado, a ten uderzył bez przyjęcia i Wisła schodziła na przerwę prowadząc już 3:0.
(…) Druga połowa nie była już tak energiczna w wykonaniu Wisły. Bardziej pilnowała ona swojego wysokiego prowadzenia niż szła po kolejne bramki. Do głosu zaczęli częściej dochodzić goście i raz czy drugi mieliśmy w polu karnym „Białej Gwiazdy” zamieszanie. Wisła też miała jednak swoje okazje. Dwa razy źle trafił np. w piłkę w dogodnych sytuacjach Luis Fernandez.
W 68 min w polu karnym Wisły szarżował Patryk Małecki. Zupełnie niepotrzebnie faulował go Tachi i goście mieli rzut karny, który po chwili na gola zamienił Bartłomiej Poczobut. Stal jeszcze rzuciła się do ataków, ale od 75 min goście grali w dziesiątkę, bo z czerwona kartką w boiska wyleciał Krzysztof Danielewicz. Trochę emocji jednak jeszcze było, bo Wisła nie grała w drugiej połowie już tak dobrze”.
LoveKraków
„Gospodarze od początku napierali i stworzyli kilka naprawdę dobrych okazji. Luis Fernandez w sytuacji sam na sam uderzył obok bramki i trafił w poprzeczkę z rzutu wolnego. Angel Rodado uderzył w słupek, a kolejny z Hiszpanów, Alex Mula, przegrał rywalizację z bramkarzem Krzysztofem Bąkowskim. W 28. minucie Wiślacy cieszyli się z trafienia Mikiego Villara, jednak nie zostało ono uznane z powodu spalonego Borisa Moltenisa, który uczestniczył w akcji. Co się odwlecze...
Krakowianie spokojnie grali swoje i wkrótce Fernandeza w polu karnym powalił wracający do składu po pauzie za kartki Łukasz Góra. Poszkodowany, bardzo aktywny od pierwszego gwizdka, w 32. minucie pewnie wykorzystał „jedenastkę”. Stal nie zdążyła się otrząsnąć, a Wisła prowadziła 2:0. Z prawej dośrodkował Villar, a Junca bez zastanowienia uderzył z pierwszej piłki i zmieścił piłkę między nogami bramkarza. Beniaminek próbował coś zdziałać, ale nie był w stanie, a po kontrataku stracił kolejnego gola. Fernandez z wyczuciem zagrał górą do Rodado, który wykończył akcję bez przyjęcia.
Przed meczem prezes Jarosław Królewski wręczył pamiątkową koszulkę Patrykowi Małeckiemu. Skrzydłowy Stali spędził w klubie z ulicy Reymonta długie lata i odnosił z nim sukcesy, między innymi trzykrotnie wygrywał rywalizację o mistrzostwo Polski. 35-latek rozegrał dla krakowskiego klubu 267 meczów, zdobył 45 bramek i miał tyle samo asyst. Spiker poprosił go, by tego wieczora nie wpisywał się na listę strzelców. Zawodnik zmagał się ostatnio z urazem i spotkanie przy Reymonta zaczął wśród rezerwowych. Trener Daniel Myśliwiec wpuścił go na boisku w 60. minucie w miejsce Ramila Mustafajewa i doświadczony gracz szybko wywalczył rzut karny. Winowajcą, podobnie jak w sobotę w Niepołomicach, był Tachi. Z szansy skorzystał Bartłomiej Poczobut i goście zmniejszyli stratę”.
Interia
„Już po dwóch kwadransach Wisła mogła prowadzić trzema bramkami, ale Luis Fernandez przegrał sytuację sam na sam z Krzysztofem Bąkowskim, Alex Mula też trafił w bramkarza, Angel Rodado w słupek, a Fernandez z rzutu wolnego w poprzeczkę.
Napisać, że gol dla Wisły wisiał w powietrzu, to nic nie napisać. W końcu w 30. minucie Piotr Głowacki sfaulował w polu karnym Fernandeza i za moment Hiszpan z 11 metrów zmylił bramkarza i było 1:0. Pięć minut później krakowianie świętowali po raz drugi. Miki Villar świetnie dograł do Divida Junki, a ten jeszcze lepiej uderzył z pierwszej piłki i było 2:0. A jeśli rzeszowianie mieli jeszcze jakiekolwiek nadzieje na odwrócenie losów meczu, to jeszcze przed przerwą zostały im one odebrane.
W doliczonym czasie pierwszej połowy krakowianie wyprowadzili kontrę, Fernandez zagrał w pole karne do Rodado, a ten z pierwszej piłki podwyższył na 3:0. Nokaut. Na dobrą sprawę Stal pierwszą dogodną okazję miała dopiero w 58. minucie. Goście oddali nawet serię strzałów, ale wszystkie zostały zblokowane lub nie trafiły w bramkę. Z kolei Wisła miała kilka szans, ale wszystkie zmarnowała.
(…) W 67. minucie w polu karnym został powalony Patryk Małecki, były gracz Wisły i tym razem rzut karny miała Stal. Wyglądało na to, że Małecki ma ochotę uderzać, ale do piłki podszedł Bartłomiej Poczobut i było 3:1.
Kwadrans przed końcem nadzieje gości jednak prysły, bo drugą żółtą kartkę za faul otrzymał Krzysztof Danielewicz, a odrobienie dwóch bramek w pełnym zestawieniu byłoby już bardzo trudne, a co dopiero w 10”.