TS Wisła Kraków SA

Przegląd Prasy: Cenne zwycięstwo w starciu z imienniczką

4 lata temu | 24.06.2020, 12:19
Przegląd Prasy: Cenne zwycięstwo w starciu z imienniczką

Media o meczu z Wisłą Płock.

Gazeta Krakowska

„W pierwszych minutach to goście byli częściej przy piłce i częściej atakowali. Taki stan nie potrwał jednak długo, bo po kilku minutach gospodarze podeszli wyżej, atakowali rywali pressingiem, a ci zaczęli mieć problemy w wyprowadzeniem piłki spod swojej bramki. W 15. min podopieczni Artura Skowronka mieli rzut wolny przed polem karnym gości. Maciej Sadlok podał krótko do Nikoli Kuveljicia, a ten pokazał, że potrafi mocno i celnie uderzyć. Problem w tym, że tym razem trafił w środek bramki i Krzysztof Kamiński nie miał problemu ze złapaniem piłki.

Ta sytuacja szybko poszła jednak w zapomnienie, bo dwie minuty później z pola karnego strzelał Alon Turgeman, a piłkę odbił Michał Marcjanik. Krakowianie od razu zaczęli dopominać się o rzut karny, sugerując zagranie ręką. Bartosz Frankowski potrzebował jednak jeszcze zobaczyć tę sytuację na monitorze i po analizie VAR ostatecznie wskazał na jedenasty metr. A po chwili niezawodny Jakub Błaszczykowski dał prowadzenie Białej Gwieździe. Gospodarze po tym golu nie mieli zamiaru się cofać i bronić jednobramkowej przewagi. Wyraźnie szli po kolejne gole, choć brakowało momentami dokładności już w polu karnym, żeby lepiej dograć ostatnie podanie i tym samym stworzyć sobie dogodną okazję na kolejnego gola.

W końcu taka nadeszła, gdy w 37. min z prawej strony dośrodkował David Niepsuj, a Alonowi Turgemanowi zabrakło dosłownie centymetrów, żeby umieścić piłkę w siatce. Ostatecznie do przerwy gole już nie padły, ale tak jak plusem dla miejscowych było prowadzenie choćby tą jedną bramką, tak również mogli być zadowoleni ze swojej gry obronnej. Nafciarze w pierwszej połowie ani razu poważniej nie zagrozili bowiem bramce Mateusza Lisa. Później jednak z każdą minutą wkradało się w szeregi gospodarzy coraz więcej nerwowości.

(…) Krakowianie szukali oczywiście również drugiej bramki, która uspokoiłaby sytuację, ale w polu karnym gości grali tak nerwowo, tak niedokładnie, że trudno było o wypracowanie sobie sytuacji do strzału. Trener Artur Skowronek posłał na boisko Aleksandra Buksę, by ten ze świeżymi siłami nieco ożywił ataki miejscowych.

To jednak goście byli bliżej wyrównania. W 78. min w polu karnym dogodną sytuację miał Giorgi Merebaszwili. Gruzin fatalnie jednak przestrzelił. Im bliżej jednak było końca, tym przyjezdni naciskali coraz mocniej, a krakowianie bronili w coraz bardziej rozpaczliwy sposób. Gdy udawało im się przejmować piłkę, starali się przede wszystkim grać na czas, przedłużali wykonywanie autów. A podopieczni Radosława Sobolewskiego szukali z kolei tego, w czym są najlepsi, czyli stałych fragmentów gry. Tym razem jednak Dominik Furman nie miał dobrego dnia, jeśli chodzi o ich wykonywanie i krakowianie ostatecznie mogli odetchnąć z ulgą.”

Onet

„Gospodarze na prowadzenie wyszli już po 19 minutach gry – po dobrym dośrodkowaniu w pole karne Alon Turgeman oddał uderzenie z pierwszej piłki, a Michał Marcjanik zablokował ten strzał przy użyciu ręki. Do takiego wniosku po obejrzeniu powtórki doszedł Bartosz Frankowski, a z jedenastu metrów nie pomylił się Jakub Błaszczykowski, tym samym zdobywając siódmego gola w sezonie. Warto podkreślić, że doświadczony pomocnik czwarty raz z rzędu trafił do bramki właśnie po rzucie karnym. Pięć minut później znów było groźnie pod bramką Krzysztofa Kamińskiego. Tym razem Błaszczykowski dośrodkowywał, a po strzale Rafała Janickiego piłka przeleciała wzdłuż linii bramkowej. (…) Na przerwę gospodarze schodzili przy skromnym prowadzeniu, ale nie mogli być z siebie w pełni zadowoleni. To oni stwarzali więcej szans i mogli zdobyć więcej niż jedną bramkę.

Tuż po zmianie stron z dobrej strony pokazał się Vullnet Basha, który na bramkę czeka od 19 grudnia. Pomocnik gospodarzy oddał potężny strzał z dystansu, a Krzysztof Kamiński mógł tylko odbić piłkę przed siebie, by ta nie wpadła do bramki. Radosław Sobolewski widział, że jego drużyna jest w coraz większych opałach i musiał zdecydować się na zmiany. Na murawie pojawił się między innymi Giorgi Merebaszwili, który regularnie znajduje się w wyjściowym składzie Nafciarzy. Gruzin rozruszał lewą stronę ofensywy gości i stanął przed szansą na doprowadzenie do wyrównania. Jego strzał z narożnika pola karnego był jednak niecelny.

Gracze Artura Skowronka zagrożenie pod bramką Kamińskiego stwarzali głównie po stałych fragmentach gry, ale przy uderzeniach brakowało im dokładności. Gospodarze umiejętnie utrzymywali się jednak przy piłce, nie pozwalali Dominikowi Furmanowi na rozpoczęcie długim podaniem kontrataku rywali i utrzymali korzystny wynik. Dzięki zwycięstwu znów mają pięć punktów przewagi nad strefą spadkową.”

Interia

„Jeśli trener Artur Skowronek planował zaskoczyć rywala, to przynajmniej personalnie mu się to udało. W porównaniu do meczu z Rakowem Częstochowa szkoleniowiec wprowadził aż cztery zmiany. Największym zaskoczeniem była zmiana bramkarza, bo Michała Buchalika zastąpił Mateusz Lis. Oprócz niego od pierwszej minuty zagrali również Maciej Sadlok, Chuca oraz David Niepsuj.

Zmieniona Wisła nie zamierzała jednak tracić czasu na zgrywania się, tylko od razu narzuciła swoje warunki. (…) Alon Turgeman otrzymał podanie w polu karnym i postanowił uderzyć z pierwszej piłki. Nie wiadomo, czy uderzenie było celne, bo w drodze w stronę bramki zatrzymała je ręka Michała Marcjanika. Sędzia Bartosz Frankowski najpierw czekał na sygnał z wozu, później sam poszedł obejrzeć VAR, aż w końcu podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Jakub Błaszczykowski, który w tym sezonie z 11 metrów mógłby strzelać nawet z zamkniętymi oczami.

Kapitan Wisły po raz kolejny uderzył celnie i zdobył siódmą bramkę w tym sezonie, a szóstą z rzutu karnego. Na przerwę krakowianie mogli schodzić z dwubramkowym prowadzeniem, ale w 38. minucie Turgeman źle trafił w piłkę i ta zamiast wpaść do siatki, przeleciała obok słupka.

(…) W 47. minucie krakowianie dopisali kolejne uderzenie i to jakie! Vullnet Basha huknął mocno i gdyby przymierzył trochę  precyzyjniej, to byłoby 2-0. Strzał poleciał jednak w środek bramki i Krzysztof Kamiński z trudem zdołał ją odbić. 
W 63. minucie Wisła Płock oddała pierwszy celny strzał. Hubert Adamczyk uderzył zza pola karnego, ale piłkę bez problemów złapał Lis. Z czasem inicjatywa coraz bardziej była po stronie gości, ale poza dośrodkowaniami niewiele z tego wynikało.

Na pięć kolejek przed końcem Wisła Kraków ma pięć punktów przewagi nad Arką, która znajduje się w strefie spadkowej. Do Wisły Płock krakowianie tracą tylko jeden.”

Udostępnij
 
8509200