TS Wisła Kraków SA

Przebłyski nadziei nie wystarczyły: Górnik - Wisła 4:2

4 lata temu | 06.12.2019, 22:37
Przebłyski nadziei nie wystarczyły: Górnik - Wisła 4:2

Wisła bez punktów w Zabrzu.

Trener Artur Skowronek pozostał wierny zestawieniu graczy, których posłał na boisko w Zabrzu. Jedyna wymuszona zmiana to obecność Chuki w miejsce kontuzjowanego Krzysztofa Drzazgi. Wiślacy, w ramach wsparcia dla kolegi zmagającego się z poważnym razem, założyli na rozgrzewkę dedykowane koszulki, na których widniał napisał „Dżaga, trzymaj się!”.


To był wymarzony początek dla Białej Gwiazdy! W 3. minucie rywalizacji zespół spod Wawelu zadał pierwszy cios - prawą flanką popędził Michał Mak, odnajdując podaniem Pawła Brożka, który nie zawahał się użyć w piątek swojej broni. „Pawka” technicznym niskim strzałem zaskoczył golkipera gospodarzy i ulokował futbolówkę w siatce. Trafienie to podziałało mobilizująco na Trójkolorowych, którzy próbowali szybko odrobić stratę - z gry oraz ze stałych fragmentów - jednak bloki obronne ekipy z Małopolski pozostawały nienaruszone. Najczęściej do głosu próbował dojść chociażby Angulo czy Kopacz, ale dobrze dysponowani byli defensorzy prowadzeni przez trenera Artura Skowronka.


Biała Gwiazda nie zamierzała z kolei poprzestać na jednym golu. Efektem ich determinacji były kolejne akcje, w którym brakowało jednak wykończenia i odpowiednich decyzji pod bramką rywala. Aż do 30. minuty, gdy futbolówka ponownie zatrzepotała w siatce zabrzan po uderzeniu Rafała Janickiego z bliskiej odległości. Niestety, gol ten nie został uznany, gdyż arbiter nadzorujący przebieg potyczki uznał, iż Wiślak był na spalonym.


Chwilę później piękną trójkową akcją popisali się krakowianie tak, że piłka jak po sznurku wędrowała do kolejnego adresata. W bocznej strefie pola karnego przejął ją Maciek Sadlok, którego zatrzymał Sekulić. Obrońca ekipy spod Wawelu upadł na murawę, ale sędzia nie miał wątpliwości, że gracz Trójkolorowych zachował się w tej sytuacji przepisowo. Ostatnia faza pierwszej odsłony ukazała naprzemienne ataki drużyn walczących niezwykle zacięcie o zdobycz punktową. Kibice zgromadzeni na Arenie Zabrze oglądali próby strzałów Ściślaka z dystansu czy głową Pawłowskiego, przy których brakowało precyzji i szczęścia.


Pięć goli po przerwie


Początek drugiej odsłony meczu ponownie należał do Wiślaków, którzy ruszyli w kierunku bramki przeciwnika. I już w 47. minucie wypracowali sobie dogodną okazję. Do sytuacji strzeleckiej doszedł kapitan Wisły Jakub Błaszczykowski. Pomocnikowi świetnie piętą zgrał futbolówkę Paweł Brożek, a ten huknął z 11. metrów minimalnie obok słupka. Dziewięć minut później to gospodarze cieszyli się z trafienia, gdy na listę strzelców wpisał się posłany chwilę wcześniej w bój Łukasz Wolsztyński. Zawodnik zabrzan przyjął mocne podanie, obrócił się z piłką w stronę bramki i pokonał Michała Buchalika. Radość Górnika nie trwała jednak długo. Sprawy w swoje ręce wziął Chuca, który zdecydował się strzelać sprzed pola karnego. Decyzja pomocnika Białej Gwiazdy okazała się świetną, bowiem po chwili piłka zatańczyła w bramce Martina Chudego.


Zespół Marcina Brosza próbował zaskoczyć Wisłę szybkimi kontratakami, zmuszając gości do interwencji. Po jednym z nich w 71. minucie bliski powodzenia był Łukasz Wolsztyński, który groźnie główkował po wrzutce z rzutu wolnego, ale końcówkami palców zdołał wyłuskać futbolówkę Michał Buchalik. Kolejna próba Trójkolorowych zakończyła się już powodzeniem. Tym razem nie zawiódł duet Angulo - Jiménez.


Nerwową końcówkę spotkania zafundowali fanom zawodnicy obu drużyn. Jedenaście minut przed końcowym gwizdkiem Igor Angulo zdecydował się uderzać z narożnika pola karnego, ale piłka obiła słupek wiślackiej bramki. To nie był koniec natarcia graczy z Zabrza, którzy złapali wiatr w żagle i przejęli inicjatywę. Efektem tego była „jedenastka”, którą podyktował Trójkolorowym arbiter za faul Bashy na Jiménezie w 84. minucie starcia. Rzut karny na trafienie zamienił hiszpański snajper Górników Igor Angulo, uderzając pod poprzeczkę.


Doliczony czas gry przyniósł czwartą bramkę podopiecznym trenera Marcina Brosza. Patent na Wiślaków okazał się mieć w piątkowy wieczór Jesus Jiménez, który wykorzystał zagranie Łukasza Wolsztyńskiego i z dużym spokojem ulokował futbolówkę między słupkami.

Górnik Zabrze - Wisła Kraków 4:2 (0:1)
0:1 Brożek 3’
1:1 Wolsztyński 56’
1:2 Chuca 58’
2:2 Jiménez 75’
3:2 Angulo 87’
4:2 Jiménez 90’ + 1’

Wisła Kraków: Buchalik - Burliga, Janicki, Klemenz, Sadlok - Basha - Błaszczykowski (73’ da Silva Rocha), Pawłowski (80’ Zdybowicz), Chuca, Mak - Brożek (59’ Boguski)

Górnik Zabrze: Chudý - Sekulić, Wiśniewski, Bochniewic, Janža - Matras (76’ Matuszek), Zapolnik (52’ Wolsztyński), Kopacz, Ściślak (46’ Bainović), Jiménez - Angulo


Żółte kartki: Kopacz, Sekulić, Matuszek (Górnik) Chuca, Mak, Klemenz (Wisła)
Sędziował: Bartosz Frankowski z Torunia

Udostępnij
 
11480544