Pomeczowe sprawozdanie.
Od pierwszych minut spotkania w Szczecinie oba zespoły starały się szybko zbudować sobie przewagę i przechytrzyć defensywę przeciwnika, choć to Portowcy nieznacznie lepiej pokazywali się na swoim terenie. Po stronie gości bliski otworzenia spotkania w 10. minucie był Boguski, który po przyjęciu piłki od Maka w polu karnym obrócił się, jednak obrona gości ostatecznie uniemożliwiła mu efektywne wykończenie akcji. Bramce Buchalika z kolei starał się zagrozić, między innymi, starszy brat będącego po drugiej stronie barykady Aleksandra Buksy, Adam. Po błędzie i stracie piłki przez Wiślaków oddał mocny strzał z dystansu, który szczęśliwie dla gości okazał się niecelny.
Tuż przed rozpoczęciem spotkania Zvonimir Kožulj otrzymał tytuł Piłkarza Lipca, a i w tym meczu pokazał, że pracować będzie na kolejną statuetkę. Po podaniu od znajdującego się w polu karnym Listkowskiego przetestował czujność Buchalika, uderzając jednak tyle mocno, co niecelnie. Biała Gwiazda nie zwlekała z odpowiedzią. W 22. minucie Brożek znalazł sobie trochę miejsca w polu karnym, po czym wycofał piłkę do czającego się nieco z tyłu Boguskiego. Pełniący rolę kapitana w tym meczu pomocnik złożył się do strzału, lecz Stipica po raz kolejny udowodnił, że zaledwie jedna stracona bramka w tej edycji rozgrywek to nie przypadek. Niestety w kolejnych minutach Wiślacy notowali sporo strat, które przeciwnik skrzętnie starał się wykorzystać, co rusz szukając okazji do strzelenia pierwszej bramki. Wiślaccy kibice wstrzymywać oddechy musieli chociażby, gdy Aleksander Buksa minął dwóch obrońców i uderzył na bramkę, szczęśliwie jednak obok słupka. Gospodarze notorycznie starali się zepchnąć do defensywy rywali, którzy mimo kilku swoich okazji nie potrafili znaleźć sposobu na sforsowanie linii obronnej Portowców. Tuż przed gwizdkiem oznajmiającym koniec pierwszej partii wydawało się, że trener szczecińskiej ekipy będzie zmuszony do przeprowadzenia zmiany, gdy po rzucie rożnym w walce w powietrzu urazu nabawił się Guarrotxena. Na murawę wbiegli noszowi, a do wejścia szykowany był Hostikka, jednak po dłuższej chwili Hiszpan wstał i przy aplauzie publiczności za wszelką cenę postanowił kontynuować grę. Niestety jednak, jak okazało się chwilę później, przygotowywana roszada musiała ostatecznie dojść do skutku, ponieważ odniesiony uraz uniemożliwił słaniającemu się na nogach Guarrotxenie kontynuowanie gry. W ostatniej minucie doliczonego czasu bliski strzelenia bramki swojej dawnej drużynie był Bartkowski, który głową skierował do bramki piłkę uderzoną wcześniej z rzutu wolnego przez Kožulja.
Stracona bramka i walka do końca
Początek drugiej odsłony spotkania to rajd lewą stroną boiska w wykonaniu Maka i podanie do Savićevicia, którego strzał jednak zostaje bezproblemowo wyłapany przez bramkarza gospodarzy. Kolejne minuty stały pod znakiem prób rozmontowania obrony rywala w wykonaniu przyjezdnych, w których jednak brakowało efektywnego zamknięcia akcji. Z wykończeniem nie mieli za to problemu w 56. minucie Portowcy, którzy dzięki rzutowi rożnemu i uderzeniu głową Triantafyllopoulosa objęli prowadzenie. W obliczu takiego rozwoju wypadków trener Maciej Stolarczyk zdecydował się na wprowadzenie na boisko mającego za sobą świetny debiut Chuki, który już w pierwszym kontakcie z piłką przetestował czujność bramkarza gospodarzy.
W 73. minucie spotkania Biała Gwiazda bliska była wyrównania za sprawą Brożka, który po głębokim dośrodkowaniu Savićevicia z rzutu rożnego oddał mocny strzał, po którym jednak zatrzepotała tylko boczna siatka. Kilka minut później ładną akcję dwójkową zaprezentowali wprowadzenie na boisko w drugiej połowie Błaszczykowski z Chuką, ale wieńczące ją uderzenie reprezentanta Polski okazało się niecelne. Gorąco zrobiło się także pod bramką Buchalika, gdy w 80. minucie Portowcy przypuścili zdecydowany atak na bramkę Wiślaków. Nie przyniósł on jednak spodziewanego efektu, między innymi, dzięki odważnemu wyjściu golkipera. Gospodarze nie poprzestawali w swoich wysiłkach i po błędzie Wiślaków przed kolejną, szczęśliwie niewykorzystaną, okazją stanął Hostikka. Mimo usilnych starań z obu stron, wynik do końca spotkania pozostał niezmienny.
Pogoń Szczecin - Wisła Kraków 1:0 (0:0)
56’ Triantafyllopoulos
Pogoń Szczecin: Stipica - Bartkowski, Triantafyllopoulos, Zech, Nunes - Kowalczyk, Kožulj, Podstawski – Listkowski (79’ Spiridonović), Guarrotxena (45+2 Hostikka), Buksa (74’ Benyamina)
Wisła Kraków: Buchalik - Sadlok, Klemenz, Janicki, Niepsuj - Savićević, Szot, da Silva (71’ Błaszczykowski), Boguski (81’ Drzazga) - Brożek, Mak (61’ Chuca)
Żółta kartka: Bartkowski, Podstawski - Savićević
Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom)
Widzów: 3947