Wiślacy wygrywają w Dankowicach.
Pierwszy groźny, mocny strzał zza pola karnego oddał dla drużyny Podbeskidzia Jaroch, który został jednak skutecznie zblokowany przez defensywę Wisły, tak samo jego kolega z drużyny szukający dobitki. W 18. minucie swoje umiejętności defensywne mógł udowodnić także Lis, który świetnie przeczytał zamiary rywala i wślizgiem na dwudziestym metrze przerwał prostopadłe podanie do szarżującego samotnie w stronę bramki Danielaka. Kilka chwil później skrzydłowy bielszczan po raz kolejny dał o sobie znać, tym razem dogrywając płaską piłkę wprost pod nogi Rzuchowskiego, a ten uderzył bez przyjęcia. Na szczęście obrońcy Wisły ponownie byli na posterunku i zablokowali strzał, a sytuację wyjaśnił Lis, piąstkując futbolówkę poza szesnastkę.
Górale atakują
Drużyna Podbeskidzia zwietrzyła okazję i nieustannie próbowała otworzyć wynik spotkania. W świetnej sytuacji znalazł się Maj. Napastnik bezlitośnie wykorzystał utratę równowagi Świątko i przebiegł z piłką przy nodze pół boiska. Ten rajd był dla niego jednak zbyt wyczerpujący - zabrakło mu siły na wykończenie, które mogłoby poważnie zagrozić Lisowi.
To bielszczanie byli stroną bardziej konkretną w pierwszej połowie i to oni lepiej weszli w drugie czterdzieści pięć minut. Wprowadzony po przerwie Rognić był bliski strzelenia bramki, lecz futbolówka po jego strzale na szczęście krakowian wylądowała po zewnętrznej stronie siatki. Zmieniona przez trenera Stolarczyka jedenastka (na boisku pozostał tylko Silva) nie zamierzała jednak składać broni. Wręcz przeciwnie. Jako pierwszy Leszczyńskiego chciał wypróbować Mak, ale został zblokowany i skończyło się tylko na kornerze. Dośrodkowanie z rzutu rożnego zostało skutecznie wybite, lecz umożliwiło Bashy oddanie celnego strzału, z którym nie miał żadnych problemów golkiper Podbeskidzia.
Do trzech razy sztuka
Nie wychodziło z gry, udało się po stałym fragmencie. Do wywalczonego przez Maka w lewym narożniku boiska rzutu wolnego podszedł Wojtkowski, po czym zagrał mocne dośrodkowanie w pole karne. Piłkę odbili obrońcy, lecz w szesnastce dobrze odnalazł się Klemenz i instynktownie kopnął futbolówkę wprost w okienko bramki Leszczyńskiego, nie dając bramkarzowi żadnych szans na reakcję.
Biała Gwiazda wyglądała po zmianie stron dużo lepiej w grze ofensywnej. Strzelona bramka tylko dodała im więcej werwy. Poczuł ją między innymi Wojtkowski, który mimo iż początkowo stracił futbolówkę podczas indywidualnej szarży, zdołał ją szybko odzyskać i uderzyć na bramkę. Zabrakło mu jednak mocy i precyzji. Detale przesądziły także o niepowodzeniu akcji duetu Buksa-Mak. Pierwszy z wymienionych próbował obsłużyć prostopadłym podaniem tego drugiego, w czym dobrze połapał się Leszczyński, wychodząc na przedpole i skutecznie interweniując. W końcówce spotkania także Podbeskidzie miało swoje sytuacje, ale nie potrafiło zmusić Buchalika do dużego wysiłku, dzięki czemu po dwóch przegranych sparingach Biała Gwiazda powróciła na zwycięską ścieżkę.
Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:1 Wisła Kraków
0:1 Klemenz 58'
Podbeskidzie Bielsko-Biała (pierwszy skład): Leszczyński - Jaroch, Komor, Bashlay, Gach - Rakowski, Figiel - Danielak, Rzuchowski, Kozak - Maj
Wisła Kraków (pierwsza połowa): Lis - Morys, Wasilewski, Świątko, Sadlok - Boguski, Szot, Plewka - Rudnik, Drzazga, Silva
Wisła Kraków (druga połowa): Buchalik - Niepsuj, Klemenz, Janicki, Grabowski - Wojtkowski, Basha, Silva - Bałaniuk (78’ Balicki) , Buksa, Mak