Młody pomocnik przed meczem z Pogonią Szczecin.
Swoje pierwsze szanse otrzymywał już u Macieja Stolarczyka, a i aktualny trener darzy go zaufaniem, co znajduje swoje odbicie w minutach na boisku, których piłkarz zbiera coraz więcej. „Fajnie, że dostaję coraz więcej szans, zaczynam grać coraz pełniejsze mecze. Mam nadzieję, że następnie będzie to już 90 minut. Myślę, że jest dobrze, z meczu na mecz będzie lepiej zarówno pod względem fizycznym, jak i piłkarskim, także jestem bardzo dobrze nastawiony do następnego meczu” - tak swoje ostatnie tygodnie w Wiśle Kraków skomentował pomocnik. Na murawie najczęściej walczy w środku pola ramię w ramię z Vullnetem Bashą, który stanowi o defensywnej sile zespołu w tej strefie boiska i z którego doświadczenia czerpać mogą młodsi koledzy. „Jest to na pewno doświadczony piłkarz, więc staram się wyciągać jak najwięcej z jego ustawienia w obronie i w ataku. Myślę, że w ostatnich meczach nie wyglądało to źle, nasza współpraca staje się coraz lepsza. Jest jeszcze parę elementów, nad którymi trzeba popracować, ale myślę, że z meczu na mecz będzie wyglądało to jeszcze lepiej. Staram się czerpać od niego jak najwięcej na treningach oraz podczas meczów” - odniósł się do współpracy z Albańczykiem Pawłowski.
Ponowne spotkanie
Swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał w szczecińskich drużynach, a pod Wawel przeszedł z Pogoni Szczecin, z którą związany był od 2011 roku, choć poprzedni sezon spędził na wypożyczeniu w I-ligowych Wigrach Suwałki. Czy ponowne spotkanie ze szczecińską drużyną, choć tym razem po przeciwnej stronie barykady, budzi szczególne emocje? „Szczerze mówiąc, na razie nie czuję nic specjalnego. Wiadomo, że podświadomie czekam na ten mecz, ale na razie zachowuję zimną głowę i podchodzę do tego spotkania, szczególnie na początku tej drogi w Ekstraklasie, jak do każdego innego. Chcę dać drużynie jak najwięcej i chcę, byśmy wygrali. Na to wszyscy liczą, także priorytetem jest zwycięstwo i nieważne czy to Pogoń, Legia czy jakaś inna drużyna” - skomentował 20-latek.
W jedności siła
Podobne stwierdzenie padało już wiele razy przy różnych okazjach, ale mimo tego, nie straciło nic na aktualności i wciąż do znudzenia można powtarzać, że polska liga jest nieprzewidywalna. Nie raz i nie dwa faworyci tracili punkty, a zespoły skazywane na pożarcie dzielnie walczyły, by w efekcie, ku zaskoczeniu wielu, zdobyć trzy punkty. Z pewnością nikt w obozie Wiślaków nie mógłby narzekać, gdyby to stwierdzenie sprawdziło się ponownie w piątkowy wieczór, bowiem jak zauważa młody pomocnik: „Z każdym możemy się przełamać i czy jest to lider czy nie - chcemy wyjść i wygrać, szczególnie że gramy u siebie, przy własnej publiczności. Presja z meczu na mecz na pewno jest coraz większa, ale mamy na tyle doświadczony zespół, na tyle mocnych liderów, którzy potrafią sobie z tym radzić oraz utwierdzać młodszych zawodników w przekonaniu, że damy radę, że razem możemy z tego wyjść. Każdy mecz jest okazją do tego, żeby się przełamać i w piłce fajne jest to, że nie trzeba długo czekać na okazję, by zrewanżować się za poprzedni tydzień. A myślę, że na boisku pokazujemy, że to, co robimy idzie w dobrą stronę i jest coraz bliżej tego, by wygrać, by potem utrzymać to zwycięstwo, wygrać w następnym meczu i dobrze przygotować się do drugiej rundy.”