Obrońca Wisły po meczu z Podbeskidziem.
„Udało się strzelić bramkę, ale dla obrońcy nie to jest najważniejsze. Wiadomo, że jest to coś pozytywnego, taki dodatek. Dla mnie najistotniejsza jest jednak możliwość pokazania się z jak najlepszej strony w linii defensywy. W obu połowach spisaliśmy się w tym aspekcie na tyle dobrze, że przeciwnik nie zdobył gola” - zaczął Lukas Klemenz.
Zdobyta bramka była doskonałą okazją do celebracji ważnego momentu w życiu Lukasa Klemenza, jakim jest oczekiwanie na dziecko. „Najbardziej cieszyłbym się z tej bramki, gdyby padła w zwycięskim meczu w Ekstraklasie. Przy okazji, po strzelonej bramce, mogłem się czymś pochwalić… Moja żona jest w ciąży, a syn niedługo będzie miał towarzystwo. Patrząc pod tym kątem, było to dla mnie coś wyjątkowego” - dodał.
To nie koniec przygotowań
Pierwszy mecz z udziałem Wiślaków w ramach rodzimych rozgrywek rozegrany zostanie już za niespełna dwa tygodnie. „Rzeczywiście, trenujemy ciężko, aby odpowiednio przygotować się do ligi. Sztab dozuje nam minuty, ponieważ chce, aby każdy tyle samo czasu spędził na boisku. W ten sposób każdy z nas będzie gotowy na grę o stawkę. Jest to trudny okres, ale trzeba go solidnie przepracować, aby później w lidze było łatwiej” - mówił.
Trener Maciej Stolarczyk wciąż posyła do boju dwie różne jedenastki, umożliwiając w ten sposób piłkarzom odpowiednie zgranie z poszczególnymi partnerami na boisku. „Na pewno jest to ważna taktyka, ponieważ ostatnie półrocze pokazało, że mogą pojawić się rotacje w każdej formacji, chociaż przez kontuzje. Nie wolno patrzeć na konkretne zestawienie personalne, tylko z każdym z kolegów nauczyć się współpracować, aby być gotowym na różne warianty” - zakończył wypowiedź Lukas Klemenz.