Organizacja obozu piłkarskiego w pigułce.
Organizacja zgrupowania to wbrew pozorom wymagające przedsięwzięcie. Dla naszego kierownika nie ma jednak rzeczy niewykonalnych. „Szczerze powiedziawszy proces ten nie różni się od tego, z którym mam do czynienia przy okazji meczów ligowych. Oczywiście, warto to robić ze znacznym wyprzedzeniem, chociaż nie zawsze jest to możliwe z różnych przyczyn. Zazwyczaj jest tak, że gdy zaczyna się runda wiosenna, warto myśleć o letnim zgrupowaniu i analogicznie - gdy wkraczamy w rundę jesienną, wtedy wypadałoby zacząć organizować obóz zimowy. Bywają sytuacje ekstremalne, kiedy zgrupowanie trzeba załatwić trzy dni przed wyjazdem. Z tym zmierzyliśmy się ubiegłej zimy” - zaczął Jarosław Krzoska. „Ważną kwestią jest wybór miejsca - albo ja przedstawiam trenerowi możliwości, albo on podsuwa mi swoje pomysły. Zawsze sprawdzamy więcej niż jedną opcję. Jeśli okazuje się, że dany termin jest wolny, to następuje drugi etap, jakim jest weryfikacja finansowa. Wysyłamy zapytanie z prośbą o podanie warunków finansowych i w momencie, gdy je uzyskujemy, nad tą kwestią pochyla się zarząd klubu” - dodał.
Nie bez znaczenia są odpowiednie warunki, które muszą zostać spełnione, abyśmy mogli mówić o udanym - pod kątem piłkarskim - obozie. Kierownik drużyny czuwa nad procesem już od chwili pierwszych ustaleń. „Zazwyczaj wymagania nie są szczególnie wygórowane. Wiadomo, że dany trener chciałby pojechać w konkretne miejsce, które pasuje do specyfiki zaplanowanych treningów. Wówczas próbujemy działać tak, aby udało się zrealizować założenia. Bywały zgrupowania, jak chociażby za Kiko Ramíreza czy Joana Carrillo, w organizacji których praktycznie nie uczestniczyłem, ponieważ działali sami, wykorzystując własne kanały. Muszą być spełnione przynajmniej trzy wymogi: dobre miejsce do spania, do treningów oraz odnowa biologiczna na odpowiednim poziomie. To są rzeczy, na które przede wszystkim zwraca się uwagę. Ważna jest także dostępność sparingpartnerów, ale zazwyczaj tam, gdzie znajdują się ośrodki czy bazy piłkarskie, są również potencjalni rywale” - analizował.
Komfort przede wszystkim
Piłkarze podczas obozu mieszkają na ogół w dwuosobowych pokojach. Według jakiego klucza kierownik tworzy zestawienie graczy? „Zazwyczaj sami dobierają się w pary, nie idę pod prąd. Uważam, że jeśli mają spędzić ze sobą kilka dni, to muszą darzyć się sympatią. Nie chciałbym, aby doszło do sytuacji, w której zawodnicy nie zamieniają ze sobą ani słowa, dbam o ich komfort. Przed zgrupowaniami sami przychodzą do mnie i zgłaszają propozycje, a ja się do tych próśb przychylam” - kontynuował.
Niezwykle ważna w życiu sportowca jest starannie dobrana dieta. Posiłki muszą zostać zatem skomponowane w oparciu o zindywidualizowane wytyczne dietetyka. „Jest to kwestia kompleksowych zaleceń, których się trzymamy. Mamy do dyspozycji różnorodny bufet - zawodnicy sami komponują posiłki w oparciu o ustalenia z dietetykiem. Składniki dobierane są tak, by zawierały wszystkie niezbędne mikroelementy potrzebne do wysiłku fizycznego. Całość musi być jedna zgodna z ogólnymi wytycznymi żywieniowymi sportowca” - tłumaczył.
Przepis na dobór partnera
Niezwykle ważnym elementem zgrupowania są sparingi, które są traktowane jako jednostka treningowa. Dzięki nim w warunkach meczowych realizowane są konkretne założenia. Jak wygląda proces doboru rywala pod kątem spotkania kontrolnego? „Wbrew pozorom odpowiedź jest prosta. O tym, kto i gdzie przebywa wiemy od kierowników innych drużyn czy agentów piłkarzy. Wiadomo, że kluby informują też w internecie, gdzie będą przebywać w danym czasie. W pewnym momencie powstała także specjalna grupa na WhatsApp obejmująca kierowników nie tylko Ekstraklasy, ale także I czy II ligi. Niewątpliwie ułatwia nam to komunikację i załatwienie spraw. Jeśli szukamy na przykład noclegu w jakimś miejscu, a któryś z przedstawicieli danego klubu ma sprawdzony kontakt, to przekazuje go dalej. Funkcjonujemy - w określonych warunkach - w każdym klubie bardzo podobnie, co sprawia, że rozmawiamy ze sobą dosyć często” - zdradził.
Podczas obozów nie brakowało także ekstremalnych sytuacji, które wymagały interwencji i zmiany pierwotnych planów. „Różne przejścia zdarzały się podczas poszczególnych zgrupowań. Głównie wiązały się z problemami z boiskami do codziennych treningów, które na bieżąco musieliśmy rozwiązywać. Organizator jednak bardzo mocno się starał, aby zażegnać problem. W związku z tym nie przychodzi mi na myśl żaden nieudany obóz, gdyż finalnie wszystko dobrze się kończyło” - spuentował Jarosław Krzoska.