Trener rezerw po meczu z LKS-em Węgrzcanka Węgrzce Wielkie.
„Po przerwie zagraliśmy zdecydowanie lepsze zawody. Zdominowaliśmy rywali, którzy nie mieli zbyt dużo do powiedzenia. Cieszę się, że drużyna się obudziła i pokazała charakter, a nastolatkowie potrafili wygrać ten mecz” - kontynuował trener Filipek.
Reguła i zmiana?
Czy można już mówić, że rezerwiści po pięciu meczach przyzwyczaili do tego, że drugie 45 minut w ich wykonaniu zawsze są lepsze? „Nie wiem, czy jest to regułą, bo ostatnio to pierwsza odsłona była lepsza w naszym wykonaniu. Może to jakiś problem z przystosowaniem do warunków panujących w piłce seniorskiej?” - zastanawiał się opiekun rezerw.
Chociaż wiele wskazywało na to, że między słupkami w starciu z LKS-em Węgrzcanka Węgrzce Wielkie stanie Michał Kot, to jednak obserwował to spotkanie z ławki rezerwowych. Czym podyktowana była taka decyzja? „Michał źle się poczuł i do bramki wskoczył 15-letni Piotr Zagórowski. Uważam, że świetnie się spisał i ogromne brawa dla niego. Zresztą, bramki dziś strzelali nastoletni zawodnicy - Chmiel, Nocoń, Kumah. Szota i Bartosz to właściwie „ojcowie” dla tej młodzieży. Jestem zadowolony, że tak młody zespół dał sobie radę” - nie krył radości szkoleniowiec.
Gospodarze w ostatnich minutach meczu zmuszeni byli grać w dziesiątkę. Dlaczego tej przewagi nie udało się przekuć na kolejnego gola? „Nie wykorzystaliśmy gry w przewadze, bo po prostu było już zbyt mało czasu. W końcówce niepotrzebnie górę wzięły emocje, ponieważ mając mecz pod kontrolą w zbyt lekkomyślny sposób złapaliśmy kartki, zamiast uszanować decyzję sędziego, postawić piłkę i grać dalej” - zakończył.