Opiekun rezerw po przegranym meczu.
„W pierwszej połowie nie realizowaliśmy założeń na ten mecz. Chcieliśmy zagrać trochę inaczej. W drugiej odsłonie bardziej wykorzystywaliśmy wolne przestrzenie w bocznych sektorach, co przyniosło efekt w postaci bramki i dominacji. Później nie wykorzystaliśmy swoich okazji, natomiast Dalin trafił wszystko co sobie wykreował” - rozpoczął po spotkaniu z myśleniczanami.
„Naszym pomysłem było wykorzystanie słabości gospodarzy właśnie w skrajnych strefach. W pierwszych 45 minutach było tego za mało. Mam trochę zastrzeżeń co do zawodników rezerwowych, bo niestety dzisiaj nie wnieśli tej jakości, jakiej bym od nich oczekiwał” - kontynuował.
Wsparcie i trudne przetarcie
W składzie Białej Gwiazdy wystąpiło kilku zawodników, którzy poprzedniego dnia znaleźli się w kadrze na mecz z ŁKS-em Łódź, a część z nich zdołała zagrać w wygranym meczu. To jednak nie uchroniło drużyny rezerw przed porażką. „Wychodząc na boisko każdy ma równe szanse, niezależnie od tego, czy na co dzień występuje w Ekstraklasie czy w IV lidze. Być może gdzieś w tym aspekcie psychologicznym kryje się powód zlekceważenia rywala, ale chłopcy muszą pamiętać, że udowadnianie swojej wartości to droga do rozwoju” - tłumaczył Adrian Filipek.
Sobotni mecz mógł przypominać nieco inaugurację rozgrywek, w której Wiślacy, mimo porażki 2:3, toczyli wyrównany i zacięty bój. „Wiślanie oraz Dalin to mocne drużyny czwartoligowe i nie były to proste pojedynki. Oczywiście, sam wynik jest zasłużony, ale patrząc po przebiegu gry nie wiem, czy zasłużyliśmy na porażkę” - zakończył szkoleniowiec.