Rozmowa z trenerem Adrianem Filipkiem.
Jak oceniłby trener tę rundę w wykonaniu Wiślaków?
- Myślę, że trzeba zacząć od tego, jakie cele sobie postawiliśmy - ogrywanie jak największej liczby młodych piłkarzy, plus dawanie minut zawodnikom z pierwszej drużyny. Jeżeli chodzi o ten nadrzędny cel, to sądzę, że udało się go w dużym stopniu zrealizować. Jestem z tego bardzo zadowolony, ponieważ okazję do gry miała spora rzesza młodzieży: piętnastu 17-latków, dziewięciu 16-latków oraz pięciu 15-latków. Stosunek czasu gry zawodników, którzy trenują z pierwszym zespołem i tych, którzy trenują w zespołach młodzieżowych wynosi ok. 25% do 75% na korzyść tych ostatnich, więc jestem usatysfakcjonowany. Fakt, że doświadczeni piłkarze grali tak mało wynika ze sporej liczby kontuzji w pierwszym zespole. Niestety, czasem przekładało się to także na wyniki drużyny, bo niekiedy brakowało spokoju i doświadczenia na boisku. Uważam, że IV liga jest wymagająca pod względem fizycznym oraz gra w niej sporo doświadczonych zawodników. W tym kontekście możemy oceniać to jako sukces, gdyż osiągnęliśmy stabilny trzon, grając nawet wyłącznie młodzieżowcami odnieśliśmy serię sześciu zwycięstw z rzędu. Nie dysponowałem grupą treningową, tylko właściwie można powiedzieć, że selekcjonowałem ją z zespołów U-18, U-17 oraz z tych, których miałem w dany weekend do dyspozycji z pierwszej drużyny. Chciałem skomponować zespół, który będzie wychodził na boisko, grając według naszej filozofii oraz ambitnie podchodząc do meczów.
W ligowej tabeli przezimujecie na 4. miejscu z 33 punktami na koncie. Patrząc z perspektywy rozegranych już spotkań, jest trener zadowolony z wyniku czy punktów jednak mogłoby być więcej?
- Zdecydowanie mogło być ich więcej. Już w pierwszym meczu z Wiślanami Jaśkowice (spadkowicz z III ligi), jak się okazało z mistrzem jesieni, straciliśmy punkty, chociaż graliśmy w tym meczu młodym składem. Bramki traciliśmy po błędach indywidualnych, wynikających z braku doświadczenia młodzieży w dorosłej piłce i tremy zawiązanej z debiutem. Natomiast w innych spotkaniach układało się różnie, przykładowo w końcówce meczów z Sokołem Kocmyrzów i Pcimianką Pcim zabrakło nam trochę jakości z przodu i mimo przewagi w posiadaniu piłki nie potrafiliśmy stworzyć sobie sytuacji strzeleckich. Sądzę jednak, że ogólny wynik jest przyzwoity. W drużynie zagrało ponad pięćdziesięciu zawodników, stosowaliśmy cały czas rotacje w składzie i nie była to, jak wspomniałem wcześniej, jedna grupa treningowa. Nie mamy się czego wstydzić, natomiast jesteśmy Wisłą Kraków i chcemy wygrywać niezależnie od poziomu rozgrywkowego i oczekiwań względem nas. Nasze DNA podpowiada nam, aby się nie poddawać i zawsze walczyć o zwycięstwo.
Do ligowych rozgrywek powrócicie w połowie marca. Jak będą wyglądały przygotowania?
- Nadal nie mam swojej grupy treningowej i to szkoleniowcy drużyny U-18 i pierwszego zespołu będą pracować nad tymi zawodnikami. Będąc blisko obu zespołów zajmę się monitorowaniem postępów graczy, analizując ich postawę na bieżąco razem z trenerami. Największy wpływ mam na to, co dzieje się przed samym spotkaniem - na ich ustawienie i na maksymalne wykorzystanie potencjału w dniu meczowym. Jeśli chodzi o młodzież, to z racji swojej funkcji koordynatora ds. szkolenia czuwam nad ich procesem treningowym. Wiem, że opiekunowie zespołu CLJ U-18 zaplanowali sporo sparingów przeciwko starszym rywalom. Po tej rundzie przekonaliśmy się, że graczom z zespołu U-18 brakuje jeszcze pewnego doświadczenia, aby wystarczająco prezentować się na szczeblu seniorskim. Będziemy zatem grać jak najwięcej z seniorami, żeby nie tylko w lidze, ale i w sparingach ci chłopcy mogli zderzać się z męską, fizyczną grą. Jako rezerwy mamy również zaplanowane w okresie zimowym sparingi z mocnymi przeciwnikami, m.in. z rezerwami Rakowa Częstochowa, Termaliki Bruk-Bet Nieciecza czy z III-ligową Jutrzenką Giebułtów. Występy w II drużynie były i będą bezcennym doświadczeniem w seniorskiej piłce dla roczników 2001, 2002, 2003, 2004. Wierzę, że już wkrótce ono zaprocentuje i przyczyni się do ich rozwoju, a przecież o to wszystkim nam w klubie chodzi.
Jaki jest cel na drugą cześć sezonu?
- Kiedy wspominałem o naszym DNA, miałem również na myśli miejsce w tabeli. Mamy 9 punktów straty do lidera i 51 do zdobycia w rundzie wiosennej. Posiadamy marzenia i chcemy je zrealizować. Aby to stało się faktem, będziemy przygotować się do każdego kolejnego meczu metodą małych kroków - to będzie celem naszego sztabu. Chcemy wzmacniać mentalnie naszych młodych zawodników, budować w nich pewność siebie, bo wierzymy, że w połączeniu z umiejętnościami piłkarskimi będziemy wtedy w stanie wygrać z każdym. Specyfika pracy w zespole rezerw sprawia, że czasami pewne rzeczy trudno jest zaplanować, a na wiele nie mamy wpływu. Ważne jest jednak, żeby skupiać się na każdym kolejnym spotkaniu, tworzyć jeden zespół, jeden organizm bez względu na to, z jakiego zespołu do nas przychodzą zawodnicy, jakie mają doświadczenie lub w jakim są wieku. Chcemy motywować ich do walki, do zwycięstw, aby z dumą prezentowali białą gwiazdę na piersi.
Przy tej okazji dziękuję wszystkim zawodnikom, którzy zostawili na boisku swoje wiślackie serce i walczyli o zwycięstwo dla naszej drużyny. Podziękowania należą się również ich trenerom za to, że wspierali nasz projekt i delegowali zawodników do rezerw.
Na koniec chciałbym bardzo podziękować też tym, którzy ze mną współpracowali jako członkowie sztabu, bo to też jest ich wynik. Nie tylko zawodników, ale także Pawła Kwaśniewskiego, Karola Nędzy czy Marcina Dudzika. Wszyscy dawaliśmy z siebie jak najwięcej, aby pomóc tym chłopcom, chociaż w małej części, w tym dniu meczowym.