Napastnik Wisły ocenia mecz w Warce.
Drużyna Wisły skrupulatnie realizuje treningowe założenia, solidnie pracując nad optymalnym przygotowaniem do rodzimej ligi. Efekty codziennych działań mógł zobaczyć sztab szkoleniowy Białej Gwiazdy chociażby podczas środowego meczu kontrolnego z Radomiakiem Radom. „Widać było większą świeżość w drużynie rywala. My od kilku dni naprawdę ciężko pracujemy po dwa razy dziennie, co na pewno także było zauważalne. Zdołaliśmy jednak zanotować drugie zwycięstwo z rzędu i oby tak dalej. Wiemy, że musimy popracować nad konsolidacją drużyny, ale jestem pewien, iż jakość przyjdzie z czasem i o to się nie martwię” - zaznaczył napastnik Białej Gwiazdy.
Zawodnikom spod Wawelu niełatwo było przedrzeć się przez rosłych rywali z Radomia. Pierwszoligowcy nie zdołali jednak wykorzystać swojego atutu. „Rzeczywiście, średnia wzrostu była imponująca. Nasz zespół nie należy do najwyższych, aczkolwiek myślę, że summa summarum poradziliśmy sobie dobrze. Odpieraliśmy zagrożenie przy stałych fragmentach gry, po których mogło być groźnie. Rywale nie wykorzystali tej przewagi wzrostowej, więc to także powód do zadowolenia” - kontynuował.
Praca przede wszystkim
Mówi się, że indywidualne statystyki nie są najistotniejsze, zwłaszcza te sparingowe. Asysty czy trafienia są jednak motorem napędowym do dalszego działania. „Zawsze bramki cieszą, nawet w takich meczach, jak dzisiejszy. Na pewno to powód do jeszcze cięższej pracy, tym bardziej, że napastnika rozlicza się ze strzelonych goli” - analizował.
Wyrwa w ataku Wisły, powstała po odejściu Marko Kolara, sprawia, że spore szanse na zostanie numerem jeden ma właśnie Krzysztof Drzazga. „Nie chciałbym tak do tego podchodzić. Jest nas kilku: Paweł Brożek, Artur Balicki, Olek Buksa czy Denis Bałaniuk. Z przodu może zagrać też Michał Mak, więc ta rywalizacja jest duża, ale bez wątpienia może ona przynieść korzyść wszystkim” - zakończył wypowiedź Krzysztof Drzazga.