Zapowiedź 32. kolejki Lotto Ekstraklasy,
Historia krakowsko-sosnowieckich pojedynków już przed ostatnim meczem prezentowała się zaskakująco wyrównanie. Niestety, dość niespodziewana porażka Wiślaków na Stadionie Ludowym zmniejszyła różnicę zwycięstw między oboma zespołami - w 65 dotychczasowych spotkaniach pikarze Białej Gwiazdy wygrali 24-krotnie, natomiast Zagłębiacy komplet punktów zgarnęli w 23 pojedynkach. Przed rewanżową potyczką w Sosnowcu wspominaliśmy najbardziej okazałe wiktorie obu ekip, natomiast przed dzisiejszą kolejką warto zwrócić uwagę na dwa pojedynki, w których skuteczność zawodników nie zawodziła, a gole padały jak na zawołanie.
Co ciekawe, zarówno pierwsze, jak i drugie z opisywanych starć rozegrano w sierpniu, a na tablicy wyników w obu przypadkach po 90 minutach widniało okazałe 4:3. Historycznie wcześniejszy z meczów odbył się w 1958 roku. Worek bramek rozwiązał dopiero Ciszek w 55. minucie celnym strzałem, pokonując golkipera Wisły Bronisława Leśniaka. Zaledwie 7 minut później goście ze Śląska prowadzili już 2:0, a trafieniem popisał się Śmiałowski. Radość Stali, bo pod taką nazwą ówcześnie grało Zagłębie, z dwubramkowego prowadzenia nie trwała zbyt długo, gdyż kontaktowego gola niecałe 60 sekund później zdobył Stanisław Adamczyk. Wiślacy zapewne uwierzyli w rychłą możliwość odwrócenia losów spotkania, gdy ich nadzieje... minutę później rozwiał Uznański, podwyższając wynik na 3:1.
Do końca
Wiara w zwycięstwo, zarówno wśród zawodników gospodarzy, jak i kibiców zgromadzonych na stadionie Wisły, nieco przygasła, jednak w jednym z graczy bez wątpienia ciągle tliła się iskierka nadziei. Tym piłkarzem był Wiesław Gamaj, który już w 72. minucie wziął sprawy w swoje ręce i zaledwie w przeciągu 300 sekund zapisał się złotymi zgłoskami w annałach historii, kompletując hat-tricka. Tym sposobem wyprowadził podopiecznych Josefa Kuchynki na prowadzenie, którego chłopcy z Reymonta nie oddali już do końca szalonego spotkania.
Druga z niezapomnianych gier miała miejsce 58 lat później, a Wiślacy zmierzyli się z ekipą z Sosnowca tym razem nie w lidze, a w rozgrywkach Pucharu Polski. I tak jak ponad pół wieku temu, strzelanie rozpoczęli Czerwono-Zielono-Biali, a Łukasza Załuskę w 21. minucie pokonał Żarko Udovicić. Przed zakończeniem pierwszej połowy do wyrównania doprowadził Adam Mójta, a remisowy wynik widniał na tablicy aż do 69. minuty, gdy Sebastian Dudek wykorzystał jedenastkę.
Powtórka z rozgrywki
Piłkarze prowadzeni przez Jacka Magierę z przewagi cieszyli się niezwykle krótko, ponieważ już 8 minut później po trafieniach Krzysztofa Drzazgi i samobójczej bramce Tomasza Nowaka, to Wiślacy jedną nogą byli w kolejnej fazie pucharu. Niestety 3 minuty przed zakończeniem regulaminowego czasu gry stan rywalizacji wyrównał Tin Matić, co oznaczało kolejne pół godziny gry. Zmęczenie i błędy defensywy Zagłębia, osłabionej czerwoną kartką dla Udovicicia, w 110. minucie wykorzystali gracze Białej Gwiazdy, a pewnym egzekutorem rzutu karnego okazał się Denis Popović, którego trafienie zakończyło wielkie strzelanie na Stadionie Ludowym.
Spotkanie osłabionej wieloma kontuzjami i zmuszonej korzystać z wychowanków Wisły z Zagłębiem - rozpaczliwie walczącym o pozostanie na najwyższym szczeblu zaplanowano na godzinę 20.30. Czas na rewanż!