Sprawozdanie z meczu rezerw.
Tuż po gwizdku sędziego otwierającym spotkanie w pierwsze emocje na zgromadzonych kibicach wywołała… obfita ulewa. Nasiąknięta wodą murawa nie sprzyjała widowisku, a gra była utrudniona. W pierwszym kwadransie szczególnie aktywne było lewe skrzydło Białej Gwiazdy, z którego raz po raz dośrodkowywał w pole karne Emmanuel Kumah. W 13. minucie spotkania Aleksander Ślęczka oddał dobry strzał z rzutu wolnego, jednak czujny był Piotr Zagórowski, który chwilę przed startem rywalizacji wskoczył między słupki wiślackiej bramki w miejsce niedysponowanego Michała Kota.
W 17. minucie golkiper spod Wawelu musiał już jednak wyciągać piłkę z siatki, bowiem w sytuacji sam na sam pokonał go Michał Ślaski. Ten sam zawodnik dał o sobie znać chwilę później, kiedy to pociągnął piłkę prawą stroną i dokładnie dośrodkował wbiegającemu w szesnastkę napastnikowi. Ponownie skutecznie w tej sytuacji interweniował golkiper Białej Gwiazdy.
W kolejnych minutach gospodarze nie odpuszczali i zapewnili sporo pracy Piotrowi Zagórowskiemu. Węgrzcance udało się ograć obronę Wisły i ruszyć w kierunku bramki w sytuacji trzech na dwóch, ale na szczęście dla Białej Gwiazdy zabrakło rywalom zdecydowania, a zbyt długie zwlekanie ze strzałem sprawiło, że piłka trafiła tylko słupek. W samej końcówce pierwszej części spotkania krakowianie popisali się prawdziwą kanonadę strzelecką. W jednej z akcji aż czterokrotnie uderzali piłkę odbitą od rywali, ale przy ostatnim podejściu piłka opuściła plac gry.
Odrodzenie po przerwie
Na drugą część spotkania Wiślacy wyszli mocno zdeterminowani, pragnąc odmienić losy meczu. Starania piłkarzy Adriana Filipka opłaciły się już po czterech minutach, kiedy to dośrodkowanie Sławomira Chmiela z prawej strony boiska na bramkę zamienił Emmanuel Kumah, oddając precyzyjny strzał głową. W 54. minucie gry z rzutu wolnego na bramkę gospodarzy uderzał Kamil Bentkowski. Strzał tuż przy słupku nie bez problemów obronił golkiper Węgrzcanki i na tablicy wyników nadal utrzymywał się remis. Bramka dla Wisły wisiała jednak w powietrzu.
Coraz większą inicjatywę na boisku przejmowali krakowianie, co zaowocowało kolejnym golem. W 72. minucie Białą Gwiazda wykorzystała brak czujności Bozhoka, który po strzale Sławomira Chmiela przepuścił futbolówkę między nogami tak, że ta minęła linię bramkową. Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia, a Wisła pokazała, że jest głodna bramek.
Trzecia, i jak się później okazało ostatnia, bramka dla zespołu ze stolicy Małopolski padła w 76. minucie - do dobrej okazji doszedł Szymon Nocoń, który w sytuacji sam na sam z bramkarzem pewnie posłał piłkę do siatki. Przeciwnik próbował się jeszcze podnieść, ale groźny strzał oddany zza szesnastki trafił w poprzeczkę. W ostatnich minutach gospodarze musieli poradzić sobie z kolejnym ciosem. Za brutalny faul na Serafinie Szocie sędzia wyrzucił z boiska Michała Ślaskiego, co utrudniło pogoń za wynikiem.
Węgrzcanka Węgrzyce Wielkie - Wisła II Kraków 1:3 (1:0)
1:0 Ślaski 17’
1:1 Kumah 50’
1:2 Chmiel 72’
1:3 Nocoń 76’
Węgrzcanka Węgrzce Wielkie: Bozhok - Łatka, Grotkowski, Ślęczka A., Lewiński - Ślaski, Ślęczka R., Prochwicz (71' Surma), Dudzik (71' Jamrozy), Grandinetti (80' Kalicki), Pishchevskyi (60' Filipowski)
Wisła II Kraków: Zagórowski - Bartosz, Szota, Zima, Korczyk - Chmiel, Bentkowski (85’ Paczka), Plewka, Kumah (60’ Nocoń) - Kasia, Balicki (76’ Wolak)
Żółte kartki: Dudzik, Prochwicz, Ślaski (Węgrzcanka), Kumah, Balicki, Chmiel, Szota (Wisła)
Czerwone kartki: Ślaski
Sędzia: Sebastian Wiśniowski (Tarnów)