Pseudonimy Wiślaków.
Przed wojną w Polsce uczniowie mieli formalny zakaz przynależności do pozaszkolnych stowarzyszeń - a takimi były kluby sportowe. Zakaz ten wywodził się jeszcze z przepisów prawnych państw zaborczych, podobne obostrzenie obowiązywało też na obszarze Galicji przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości. W praktyce przepis ten nie był z całą stanowczością egzekwowany, a w barwach Wisły występowało bardzo wielu uczniów. Niektórzy z nich „na wszelki wypadek” skrywali swoją tożsamość pod pseudonimami - wszak któryś z profesorów, wypatrzywszy nazwisko swojego ucznia w porannej prasie w relacji sportowej, mógł później czynić różne uwagi lub na przykład dokładniej przepytać z przerabianego materiału…
Przed I Wojną Światową w obronie Wisły najczęściej grali Williams i Andre. Nie była to jednak egzotyczna angielsko-brazylijska para stoperów. Z opisanych powyżej powodów stosowano pseudonimy pochodzące od imion - Williams to Wilhelm Cepurski, a Andre - Andrzej Bujak. Piłkarze często poprzestawali na podaniu tylko swojego imienia - przykłady to Leon (Szczerbiński, piłkarz Wisły w latach 1909-12), Ludwik (Stolarski, lata 1907-14 i 21-22), Janek (Kowal, 1913-14). Najsłynniejszy taki przypadek to zaś Artur Woźniak (1931-47) - następca Henryka Reymana w ataku Wisły. W pierwszej drużynie debiutował w młodym wieku, gdy wciąż był uczniem. Był więc przedstawiany jako „Artur” - i tak już pozostało do końca jego kariery.
Niektórzy piłkarze wykazywali się szczególną pomysłowością przy wymyślaniu swoich pseudonimów. Stanisław Moskal w składzie figurował jako Egeday, Włodzimierz Polaczek był przedstawiany jako K. E. Czalop (to jego nazwisko pisane od tyłu). Znacznie prostszym sposobem było zastosowanie samych inicjałów: Cejot to Cudek Jan, A.O. to Artur Olejak, zaś O.A. Obrubański Adam. Pseudonimy nawiązujące do jakiejś cechy zawodnika pojawiały się stosunkowo rzadko. W latach 1907-14 na lewym skrzydle występował Kusy - czyli Karol Romański, który faktycznie cechował się dobrym sprintem. W 1911 roku w składzie Wisły odnotowano występ Starego - to niezidentyfikowany zawodnik, może starszy brat innego piłkarza? Niektóre pseudonimy do dziś stanowią zagadkę i nie udało się ich rozszyfrować.
Po II Wojnie Światowej zwyczaj stosowania pseudonimów zanikł. Oczywiście zawodnicy mieli swoje przezwiska - doskonale wiemy, że w mistrzowskiej drużynie Wisły z 1978 roku na bramce stał Biały (Stanisław Gonet), w obronie grali Koń (Henryk Maculewicz) i Marcyś (Marek Motyka), a postrachem dla defensywy rywali byli Suchy (Kazimierz Kmiecik), Bełkot (Zdzisław Kapka) i Ajwen (Andrzej Iwan). Te pseudonimy były jednak stosowane przez kolegów z drużyny lub kibiców, nie były zaś „oficjalnymi” zamiennikami nazwisk, tuszującymi tożsamość graczy.
Współcześnie pseudonimy na koszulkach czy w protokołach meczowych pojawiają się w zasadzie tylko w przypadku szczególnych uwarunkowań kulturowych. Przykładowo w Brazylii lub Hiszpanii piłkarze swoje długie, wieloczłonowe nazwiska tradycyjnie zastępują wybranym przydomkiem. „Jean Francisco Rodrigues” może kibicom Wisły niewiele mówić, ale już pseudonim Paulista (wskazujący na pochodzenie ze stanu Sao Paulo) przywołuje wspomnienia efektownych dryblingów i pięknych bramek. Jeszcze wcześniej skrzydłowym Wisły był Cristiano Pereira de Souza - czyli Brasilia.
Na koniec można zauważyć, że historia zatoczyła koło i tak jak w pierwszych latach funkcjonowania Towarzystwa Sportowego piłkarze występowali tylko pod swoim imieniem, tak obecny współwłaściciel Wisły - choć z innych powodów - grał jako Kuba. Ze względu na trudną wymowę nazwiska Jakub Błaszczykowski w trakcie kariery w niemieckiej Bundeslidze miał na koszulce zdrobnienie swojego imienia.