Zawodnik Wisły po meczu z Piastem.
Nie tak rywalizację z mistrzem Polski wyobrażali sobie gracze spod Wawelu, którzy mieli nadzieję na kontynuację pozytywnej serii sprzed pandemii. „Zdecydowanie tak, trudno wchodzi się w mecz, gdy już w 1. minucie traci się bramkę na 0:1. Później brakowało nam pewności siebie przez błędy indywidualne, co skutkowało tym, że nie stwarzaliśmy sobie okazji” - zaczął „Buksik”.
Aleksandra Buksę mogliśmy momentami obserwować w bocznych sektorach boiskach, gdzie meldował się zastępując kolegów z drużyny. „To wynikało z sytuacji boiskowej, gdy Lubo Tupta albo Kuba Błaszczykowski znajdowali się bliżej „9”, to ja zastępowałem ich na skrzydle. Taka była moja rola, aby wykorzystywać wolne przestrzenie” - zdradził.
Bez strzałów, bez goli
Na trafienie ekipa trenera Waldemara Fornalika nie musiała długo czekać, gdyż zaledwie 42 sekundy po gwizdku arbitra rozpoczynającym potyczkę, Michał Buchalik został zmuszony do wyciągania piłki z siatki. „Pierwsze 20 minut drugiej połowy pokazały taką Wisłę, jaką chcielibyśmy oglądać. Myślę, że błędy indywidualne i bramka w pierwszej połowie zadecydowały o końcowym wyniku. Nie ułożył się nam ten mecz zupełnie, Piast od początku szukał gry i bramki, później Maciek Sadlok dostał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę, co definitywnie uniemożliwiło nam tworzenie sytuacji bramkowych” - analizował. „Tych okazji z naszej strony było zdecydowanie za mało. Przez większość meczu próbowaliśmy rozgrywać piłkę od tyłu, co często kończyło się stratami. Zabrakło konkretów z naszej strony czy to w środku pola, czy pod bramką. Pozytywnym impulsem było wejście w drugą odsłonę meczu, myślę, że gdybyśmy zdołali zdobyć wtedy gola, to ten mecz mógłby się inaczej ułożyć” - dodał.
Sporo walki i zaciętej rywalizacji na boisku obserwowaliśmy podczas sobotniego starcia. Efektem była chociażby „czerwień” dla Macieja Sadloka. „Rzeczywiście, sporo żółtych kartek musiał pokazać sędzia w tym spotkaniu. Było dużo starć, walki, na koniec zabrakło nam jakości, bo Piast był zdecydowanie bardziej konkretny, ale ułatwialiśmy im poniekąd zadanie. Na szczęście mamy możliwość rehabilitacji już za tydzień z Legią. Trzeba dzisiejszą rywalizację przeanalizować i jak najszybciej o niej zapomnieć” - zakończył wypowiedź Aleksander Buksa.