TS Wisła Kraków SA

Blind Football: To był najlepszy rok w historii naszej sekcji!

3 dni temu | 30.12.2024, 11:23
Blind Football: To był najlepszy rok w historii naszej sekcji!

Mijający rok bez dwóch zdań zapisze się złotymi zgłoskami na kartach historii nie tylko sekcji blind football, ale całego klubu, pod egidą którego od kwietnia 2019 roku występują niewidomi piłkarze z Krakowa. Na krajowym podwórku nie mieli sobie równych, a w trakcie zagranicznych wojaży mocno zaznaczyli swoją obecność - nie tylko w klubowym wydaniu.

Sezon, po którym do klubowej gabloty zawitało kilka trofeów, rozpoczął się w ostatni weekend kwietnia. Pod Wawelem zadebiutowały bowiem rodzime rozgrywki ligowe - PGF Blind Football League - które były spełnieniem marzeń o możliwości rywalizowania o miano najlepszej drużyny w kraju.

„Kiedy pod koniec 2023 roku przy współpracy i w porozumieniu z innymi klubami w Polsce postanowiliśmy utworzyć krajową ligę, triumf i mistrzowski tytuł z marszu stały się naszymi celami na 2024 rok. Pierwszy raz w historii dyscypliny rozwijanej w naszym kraju od lat pojawiła się szansa, aby prawdziwie rywalizować i przekonać się o własnej sile na przestrzeni czasu, a nie w oparciu o jeden turniej tak, jak miało to przez lata miejsce w kontekście Pucharu Polski „ - mówił Mateusz Krzyszkowski.

Rozegrana 27 i 28 kwietnia premierowa kolejka w wykonaniu podopiecznych trenera Dominika Forysia była prawdziwym wejściem smoka, bowiem zespół w trzech spotkaniach zdobył komplet oczek, zdobywając jedenaście goli i nie tracąc żadnego. Najważniejszym wydarzeniem pierwszej odsłony ligowych zmagań było bezpośrednie starcie ze Śląskiem Wrocław BF - najgroźniejszym rywalem w walce o tytuł. Po cudownym strzale lewą nogą w wykonaniu Pawła Zinkowa piłka zatrzepotała w siatce, a wynik 1:0 dla drużyny naszej sekcji pozwolił na samotne objęcie fotela lidera.

8 i 9 czerwca we Wrocławiu odbyła się druga kolejka PGF Blind Football League, która okazała się być kluczowa w kontekście całego sezonu. Biała Gwiazda BF rozegrała w jej trakcie zaledwie dwa mecze, podczas których zdobyła aż czternaście bramek. W meczu z BTS Rekordem Bielsko-Biała BF wygrała 10:0, a w rewanżowym starciu z gospodarzami ze Śląska 4:0 - pierwsze starcie pozwoliło na podkręcenie strzeleckiej statystyki Martina Junga, a drugie na milowy krok w stronę złota.

„Po dwóch niezwykle udanych kolejkach czuliśmy, że historyczne mistrzostwo jest na wyciągnięcie ręki. Na szczęście nie popadliśmy w samozachwyt i nadal pracowaliśmy nad sobą podczas treningów. Mieliśmy na to sporo czasu, bowiem finałowa kolejka ligowa rozegrana została dopiero z początkiem września” – zaznaczył Kacper Domagała.

Choć wrocławska kolejka oznaczała przerwę od klubowych zmagań dla sekcji, to nie równała się ona przerwie od rywalizacji dla wszystkich graczy i członków sztabu Wisły BF. Na przełomie czerwca i lipca kadra narodowa udała się do Maroko, aby powalczyć o rankingowe punkty w Blind Football Challenge Cup. Biało-Czerwoni triumfowali w afrykańskim turnieju, a naprawdę solidną cegłę do tego sukcesu dołożyli Wiślacy - Duet Jung oraz Zinkow zadbali o „dychę” po stronie zdobytych bramek, a Krzysztof Bednarkiewicz zagrał na „zero” z tyłu.

„Klubowe zmagania to nie wszystko, jest jeszcze reprezentacja, która także zajmuje całkiem sporą część naszego kalendarza. Weekendowe zgrupowania, zimowe i letnie obozy, mecze sparingowe i turnieje mocno nas angażują, ale także cieszą zwłaszcza, jeśli możemy odczuć efekty naszej pracy w postaci wygranych. Mają one także bezpośrednie przełożenie na sekcję ze względu na dodatkowe jednostki treningowe i cenne doświadczenie” - dodał Paweł Zinkow.

7 września krakowianie przybili pieczęć z symbolem gwiazdy pod mistrzowskim tytułem w rozgrywkach PGF Blind Football League, bowiem to właśnie zespół Białej Gwiazdy BF sięgnął po historyczne złoto w ligowych rozgrywkach. Ostatnia kolejka rozegrana została w Krakowie, gdzie Wiślacy przed własną publicznością urządzili strzelecki pokaz, zdobywając aż dwadzieścia sześć trafień. Wygrana 12:0 z Zabrzem, 8:0 z Bielskiem i 6:0 z Wartą były obrazem pełnego luzu i radości z gry, jakie emanowały od Wiślaków podczas finałowej rundy.

Historyczny sezon pozwolił na wykręcenie szalonych liczb oraz podniesieniu nie tylko drużynowego trofeum. Na przestrzeni ośmiu spotkań krakowianie zdobyli dwadzieścia cztery oczka, strzelając pięćdziesiąt jeden bramek i nie tracąc żadnej. Drużynowe złoto okraszone zostało także zasłużonymi nagrodami indywidualnymi. Królem strzelców z dwudziestoma sześcioma bramkami został Martin Jung, statuetka najlepszego gracza ligi trafiła do Pawła Zinkowa, a młodzieżowcem sezonu został Gabriel Olech.

„Wyniki i tabela mówią wszystko. Byliśmy po prostu najlepsi i zostaliśmy historycznymi mistrzami kraju. Nikt już nam tego nie odbierze. Taki tytuł można mieć tylko raz i padł on naszym łupem. Wywalczone złoto zostało należycie fetowane, ale nie zbyt długo, bowiem przed nami były jeszcze dwa istotne wydarzenia, z Pucharem Polski na czele” – wspominał Rafał Kurlit.

Po zmaganiach na krajowym podwórku przyszedł czas na małą odskocznię i udział w Pucharze Miast Europy Centralnej, który rozegrany został w Pradze w ostatni weekend września. Specyficzna konstrukcja turnieju i dość osobliwe zasady gry mocno odbiegające od tych znanych z ligowej lub reprezentacyjnej rywalizacji okazały się nie być większym problemem dla rozpędzonej ekipy Wisły BF.

Sobotnie zmagania grupowe zakończone pozytywnym rezultatem dały Wiślakom prawo gry w półfinałach. W meczu dającym przepustkę do finału nasza sekcja musiała uznać wyższość ekipy z Niemiec. W pojedynku o brąz zespół Białej Gwiazdy BF zareagował jak trzeba na poprzednie niepowodzenie i wygrał 1:0 z drużyną z Bukaresztu po trafieniu Pawła Zinkowa.

„To był ważny turniej, zwłaszcza dla naszych głów. W lidze nie mieliśmy sobie równych, a w Czechach kilka ekip sprowadziło nas na ziemię, co było cennym choć niezbyt przyjemnym doświadczeniem. Z perspektywy czasu uważam, że ten zagraniczny wyjazd był niezwykle ważny w kontekście triumfu w Pucharze Polski” - mówił Marcin Ryszka.

12 i 13 października zespół Wisły Kraków BF stanął przed szansą obrony wywalczonego rok wcześniej we Wrocławiu Pucharu Polski. Chęć triumfu była dodatkowo podbijana przez negatywne wspomnienia z 2023 roku, kiedy to przed własną publiką nie udało się zdobyć złota, choć do szczęścia zabrakło zaledwie kilkudziesięciu sekund – tym razem było zupełnie inaczej.

Los przydzielił do grupy zespoły Warty Poznań BF oraz Niezłomnych Zabrze BF, z którymi krakowianie poradzili sobie bez najmniejszych problemów – z pierwszymi wygrali 6:0, a z drugimi aż 11:0, śrubując tym samym kolejne strzeleckie rekordy na przestrzeni całego 2024 roku. Wygrana w grupie dała przepustkę do finału, w którym czekali już rywale z Dolnego Śląska.

Mecz ze Śląskiem BF był trzecim już pojedynkiem między obiema ekipami w mijającym roku – było to jednocześnie najtrudniejsze starcie, w którym bezbramkowy remis utrzymywał się przez znaczną część spotkania, a klarownych okazji nie było zbyt wiele, Kiedy wydawało się, iż podstawowy czas gry nie przyniesie żadnego trafienia, zaskakującym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Paweł Zinkow. Strzał lewą nogą po krótkim słupku zmylił bramkarza i zaskoczył absolutnie wszystkich. Trafienie okazało się być złotym golem pozwalającym drużynie Białej Gwiazdy BF do triumfu w lidze dorzucić także trofeum za wygraną w Pucharze Polski.

Podobnie jak po zakończeniu sezonu PGF Blind Football League, w ręce Martina Junga powędrowała nagroda dla najlepszego strzelca, a Paweł Zinkow otrzymał tytuł MVP turnieju.

„To było jak piękny sen, z którego żaden z nas nie chciał się budzić. W kraju w mijającym roku osiągnęliśmy wszystko i to na własnych zasadach. Kolejny taki sezon już nigdy się nie zdarzy, bowiem tylko raz można zdobyć podwójną koronę po raz pierwszy w historii. Nadchodzący 2025 rok będzie zupełnie inny, zapewne trudniejszy niż ten, gdyż rywale mieli okazję nas poznać. Nie zmienia to faktu, iż to od nas w głównej mierze zależy, jaki będzie nasz los” – podkreślił Martin Jung.

Słowa „historyczny”, „pierwszy” i „najlepszy” padły w powyższych akapitach kilkukrotnie – może nawet zbyt często. Musiały jednak paść, skoro w towarzystwie takich właśnie przymiotników oraz liczebników minął 2024 rok. Nam nie pozostaje nic innego, jak pogratulować zawodnikom i sztabowi szkoleniowemu oraz organizacyjnemu tak znaczących osiągnięć i życzyć, aby nadchodzący 2025 rok był przynajmniej tak dobry jak ten, który już za plecami Wiślackiej sekcji BF.

Udostępnij
 
6462888