Pomeczowy wywiad z bramkarzem.
Choć stawką tego spotkania nie były trzy punkty ani awans w ligowej tabeli, emocji przez 90 minut nie brakowało, a zawodnicy obu zespołów wykazywali pełne zaangażowanie w grę. Kibice zgromadzeni w pokaźnej liczbie na stadionie przy Reymonta mogli oglądać swoich ulubieńców w starciu z europejskim zespołem, co w naturalny sposób przywodziło na myśl wiślackie tradycje i występy w europejskich rozgrywkach. „W głowie nie było oczywiście żadnej myśli o mniejszym zaangażowaniu. Mimo tego, że do tej pory większość z nas, a na pewno ja, zawodników Napoli oglądałem tylko w telewizji, to wyszliśmy i graliśmy przez większość czasu jak równy z równym. Po przerwie przewaga Napoli się zwiększyła, ale myślę, że był to dość wyrównany mecz. Szkoda, że zakończony wynikiem 1:2” - podsumował pokrótce środowe starcie wiślackie golkiper.
Politano zatrzymany
Wiślacy jako pierwsi objęli prowadzenie już w 6. minucie spotkania dzięki trafieniu Felicio Brown Forbesa. Pół godziny później ekipa przyjezdnych miała ogromną szansę na doprowadzenie do wyrównania - po tym jak jeden z jej zawodników został w nieprzepisowy sposób zatrzymany w polu karnym, arbiter główny wskazał na „wapno”. Do piłki podszedł nowy zawodnik neapolitańczyków - Matteo Politano – którego intencje zostały jednak bezbłędnie odczytane przez Biegańskiego. Co siedzi w głowie bramkarza, gdy naprzeciwko staje zawodnik dużego formatu? „Właściwie to nic nie przelatuje przez głowę, bo to tacy sami ludzie jak my. Do każdego meczu podchodzę identycznie i nie ma znaczenia, czy gramy przeciwko Napoli czy innej drużynie” - powiedział Biegański.
Trudny sprawdzian
Młody piłkarz wyjaśnił również, że dodatkowe spotkanie w tygodniu w żaden sposób nie powinno mieć negatywnego wpływu na przebieg przygotowań do niedzielnego starcia z Rakowem Częstochowa. „Myślę, że sztab opracował to w sposób idealny, tak, żebyśmy byli jak najlepiej przygotowani do tego niedzielnego spotkania z Rakowem, które jest dla nas bardzo ważne. Spodziewamy się trudnego meczu, z resztą tak, jak zawsze. Pojechaliśmy do Niecieczy i okazało się, że tak naprawdę w pierwszych 45 minutach nie mogliśmy nic zrobić, bo tak dobrze dysponowana była Termalica. Tak więc podobnie i teraz spodziewamy się, trudnego, a nawet bardzo trudnego meczu, bo Raków jest topową drużyną w naszej lidze. Niemniej jednak my jesteśmy bardzo dobrze przygotowani i oni na pewno też mogą się nas obawiać. Jak to się potoczy - to już zweryfikuje boisko” - zakończył.