Droga do mistrzostwa.
Na początku lat 70-tych Wisła Kraków posiadała w swoich szeregach grono już bardzo dobrych, a wciąż jeszcze perspektywicznych zawodników. Dawało to nadzieję na znaczące poprawienie lokat zajmowanych przez drużynę w tabeli ligowej - Biała Gwiazda od dłuższego czasu plasowała się w środku stawki, a sukces w postaci wicemistrzostwa w 1966 roku przyszedł po roku banicji w II lidze. Nic więc dziwnego, że liczne powołania do silnej reprezentacji Polski, medale Igrzysk Olimpijskich 1972 i Mistrzostw Świata 1974 zdobyte przez Wiślaków oraz coraz lepsza postawa krakowian na ligowych boiskach rozbudziły pod Wawelem pozytywne emocje. Wszystko zdawało się zmierzać we właściwym kierunku. W 1976 roku Wisła stanęła na najniższych stopniu ligowego podium i pięknie zaprezentowała się na europejskich arenach, pokonując w Pucharze UEFA Celtic Glasgow i tocząc wyrównany pojedynek z RWD Molenbeek.
W tym kontekście sezon 1976/77 okazał się zimnym prysznicem. Wisła przy kiepskiej skuteczności w ofensywie zajęła ledwie 10 miejsce w lidze - wynik w powszechnej opinii znacząco poniżej potencjału. Przed startem kolejnego sezonu w klubie dogłębnie przeanalizowano przyczyny takiego stanu rzeczy. Zdiagnozowano złą atmosferę w drużynie (między innymi spory między starszymi i młodszymi zawodnikami) skutkującą chęcią odejścia z zespołu kilku ważnych piłkarzy. Wskazywano na błędy w przygotowaniach i znaczną liczbę kontuzji. Konkludowano, że dobre wyniki w pucharach rozprężyły sportowców, co w połączeniu z niepowodzeniami w lidze osłabiło morale drużyny. Przed startem nowych rozgrywek postarano się o naprawienie tych błędów, a jednym z symboli odnowy przy zachowaniu ciągłości było zatrudnienie w roli szkoleniowca Oresta Lenczyka. Lenczyk był asystentem poprzedniego trenera Aleksandra Brożyniaka, znał więc zespół od podszewki. Jednocześnie w wieku 34 lat pierwszy raz stawał przed wyzwaniem samodzielnej pracy w najwyższej klasie rozgrywkowej. Działacze Wisły podjęli więc spore ryzyko, ale - jak się później okazało - opłaciło się ono.
Wisła zaczęła ligę od mocnego uderzenia: pięć kolejnych zwycięstw i prowadzenie w ligowej tabeli. A to był dopiero początek. Biała Gwiazda nie dała się pokonać rywalom aż w 18 kolejnych meczach! Faktem jest, że Wisła notowała dużo remisów (w tym serię 8 kolejnych gier zakończonych podziałem punktów), ale w tamtych czasach za wygraną przyznawano 2 punkty. Remisy nie były więc tak „bolesne” punktowo, jak obecnie.
Runda rewanżowa była skrócona ze względu na Mistrzostwa Świata i w tej intensywnej wiośnie Wisła złapała lekką zadyszkę: przegrała z Odrą Opole oraz straciła punkty z głównymi rywalami do mistrzostwa: Lechem Poznań (remis 1:1) i Śląskiem Wrocław (przegrana 1:3). Biała Gwiazda nie oddała jednak prowadzenia w tabeli. Naprawdę nerwowo stało się dopiero po przedostatniej kolejce. Krakowianie przegrali z Ruchem Chorzów, co oznaczało, że wysiłek całego sezonu może pójść na marne, jeżeli Wisła nie wygra w ostatniej kolejce z Arką Gdynia. 2 maja 1978 roku stadion przy Reymonta zapełnił się kibicami, którzy z jednej strony pełni byli obaw, a z drugiej - nadziei. Wiślacy stanęli na wysokości zadania i wygrali 3:1. Na dodatek dzięki dwóm zdobytym tego dnia bramkom Kazimierz Kmiecik został samodzielnym Królem Strzelców!
Kluczem do sukcesu Wisły było umiejętne połączenie doświadczenia z młodością. Bramki Białej Gwiazdy strzegł Stanisław Gonet, który w pierwszym składzie debiut zaliczył już 10 lat wcześniej. W linii obrony miał przed sobą rutynowanych Antoniego Szymanowskiego i Adama Musiała, ale także młodziutkiego Marka Motykę. W pomocy wyróżniał się Adam Nawałka, który przecież dopiero co zdobywał mistrzostwa Polski, ale w juniorach Wisły! Podobnie w ataku znakomicie spisywał się Andrzej Iwan, którego postawa wypracowała mu powołanie na Mistrzostwa Świata 1978 (na których był najmłodszym piłkarzem). Klasę samą w sobie prezentował Kazimierz Kmiecik, regularnie pokonując golkiperów rywali na przestrzeni całego sezonu (w sumie zdobył 15 bramek). Dzielnie wtórował mu Zdzisław Kapka, który zakończył rozgrywki z 7 golami. Nie można też pominąć wkładu w ostateczny triumf takich zawodników, jak Henryk Szymanowski, Henryk Maculewicz, Krzysztof Budka, Zbigniew Płaszewski, Jan Jałocha, Leszek Lipka, czy Michał Wróbel.
W wielu wspomnieniach ówcześni piłkarze Wisły podkreślają doskonałą atmosferę w drużynie, cementującą zespół i pozwalającą uwolnić pełen potencjał zawodników. Zwraca się uwagę, że po mistrzostwo sięgnął skład złożony w dużym stopniu z zawodników z Krakowa i okolic. Tym bardziej podkreślić należy zasługi tych, którzy często pozostają w cieniu. W sztabie trenerskim ówczesnej sekcji piłkarskiej pracowali znakomici fachowcy: od Stanisława Chemicza, Andrzeja Turczyńskiego, poprzez Wiesława Lendziona, Mieczysława Jezierskiego i Lucjana Franczaka aż po Oresta Lenczyka. Techniczna, kombinacyjna gra krótkimi podaniami w wykonaniu wiślackich wychowanków - taki styl dla wielu kibiców jeszcze dziś pozostaje wzorem do naśladowania!
Wygrana w lidze w 1978 roku była przepustką do Pucharu Europy. O sukcesach Wisły w tych rozgrywkach możecie przeczytać w naszym cyklu Mistrzowska Opowieść >>
Na zdjęciu, od lewej w górnym rzędzie: Budka, Kmiecik, A. Szymanowski, Motyka, Płaszewski, Maculewicz, Kapka; w środkowym rzędzie: Lendzion, Lipka, H. Szymanowski, Nawałka, Targosz, Gonet, Gazda, Krupiński, Lenczyk, Turczyński; u dołu: Adamczyk, Wróbel.