Ostatni mecz wybitnego obrońca w barwach Wisły.
Fryderyk Monica szeregi krakowskiej Wisły zasilił w 1954 roku. Jego talent dostrzegł wówczas Artur Woźniak, który włączył utalentowanego zawodnika do kadry pierwszego zespołu i dał szansę debiutu. Miało to miejsce w meczu przeciwko Polonii Bytom rozegranym 24 maja 1956 roku w ramach 1/4 Pucharu Polski, który zakończył się zwycięstwem krakowian 4:2.
Jeden z trzech wielkich
Postać Fryderyka Monicy kibicom Białej Gwiazdy nierozerwalnie kojarzy się z innymi legendarnymi zawodnikami - Władysławem Kawulą oraz Ryszardem Budką - którzy na przełomie lat 50-tych i 60 tych tworzyli legendarną „żelazną trójcę”. Tercet Monica - Kawula - Budka w wielu spotkaniach był ścianą nie do przejścia dla ligowych rywali. To w głównej mierze za sprawą szczelnej wiślackiej defensywy, która w 26 spotkaniach sezonu 1965/1966 pozwoliła przeciwnikom na zdobycie tylko 22 goli, krakowianie wywalczyli tytuł wicemistrza Polski i prawo gry w europejskich pucharach.
Niezmiennie na „zero z tyłu”
Na przestrzeni lat Fryderyk Monica, Władysław Kawula oraz Ryszard Budka stali się ikonami Białej Gwiazdy i prawdziwymi ulubieńcami krakowskiej publiczności. Publiczności, która 12 października 1969 roku licznie stawiła się na stadionie przy ulicy Reymonta, by dopingować swoją drużynę w ligowym starciu przeciwko Gwardii Warszawa. W składzie zespołu prowadzonego wówczas przez trenera Gyualę Teleky’ego nie mogło zabraknąć Fryderyka Monicy oraz Władysława Kawuli, którzy na boisku zameldowali się od pierwszej minuty.
Oba zespoły starały się narzucić swój rytm gry i poszukiwały sposobu, którym mogłyby zagrozić bramce swojego rywala. Niesieni żywiołowym dopingiem krakowianie próbowali prostopadłych podań, dzięki którym potrafili zdobyć boiskową przestrzeń, co skutkowało kilkoma dogodnymi sytuacjami pod bramką warszawian, jednak po żadnej z prób piłka nie znalazła drogi do siatki. Goście z kolei swoich szans upatrywali w kontratakach, ale linia obronna Białej Gwiazdy na czele z Monicą i Kawulą spisywała się bezbłędnie i oddalała jakiekolwiek zagrożenie.
Zwycięski gol Legendy na pożegnanie Legendy
Po zmianie stron gra nieco się ożywiła, co przełożyło się na więcej sytuacji w pobliżu pola karnego zarówno jednej, jak i drugiej drużyny. W tej fazie meczu zdecydowanie więcej pracy miała defensywa gospodarzy, która i tym razem prezentowała się nienagannie. Nie brakowało również sytuacji, które raz za razem wypracowywał sobie zespół ze stolicy Małopolski pod bramką Gwardii. Aż w końcu nadeszła 84. minuta spotkania, kiedy to Tadeusz Kotlarczyk dograł piłkę w pole karne do Huberta Skupnika, ten zdecydował się na strzał, który w nieprzepisowy sposób, bo ręką, zblokował jeden z obrońców ekipy przyjezdnej, co nie umknęło uwadze arbitra, a ten bez dłuższego zastanowienia wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł etatowy wykonawca rzutów karnych Władysław Kawula, który uderzył nie do obrony i dał upragnione prowadzenie swojej drużynie. Po tym trafieniu Wiślacy grali rozważnie i szanowali jednobramkową przewagę, której nie oddali już do końca spotkania i zgarnęli pełną pulę.
W meczu z Gwardią Warszawa Fryderyk Monica po raz ostatni mógł przywdziać trykot z białą gwiazdą na piersi. Legendarny obrońca wiślackie barwy reprezentował przez 15 lat. Rozegrał w tym czasie 273 spotkań i zdobył jedną bramkę.
Wisła Kraków - Gwardia Warszawa 1:0 (0:0)
1:0 Kawula 84’ (k.)
Wisła Kraków: Stroniarz, Monica, Wójcik, Polak, Kawula, Kotlarczyk, Obarzanowski, Sputo, Lendzion, Studnicki, Skupnik
Gwardia Warszawa: Pocialik, Sroka, Jurczak. Michalik, Kielak, Lipiński, Dawidczyński, Masztaler, Szyniczak, Wiśniewski, Hanke