To nie był zdecydowanie dzień Wisły Kraków, która jeszcze przed meczem zmuszona była do roszady w składzie, gdy na rozgrzewce urazu doznał Dawid Szot. Kolejne wydarzenia, jak czerwona kartka czy kontuzja Igora Łasickiego, nie pomagały drużynie z Reymonta. Ostatecznie GIEKSA wygrała 5:2 to pewna jest już gry w barażach o Ekstraklasę.
Od ataku rozpoczęli mecz zawodnicy z R22, którzy prawą stroną popędzili na bramkę Gieksy. Tam szybszy był jednak Kudła. Szybko jednak pod drugie pole karne popędzili gospodarze, ale tam zostali skutecznie zatrzymani.
W pierwszych momentach meczu częściej pod bramką przebywali zawodnicy z Katowic, lecz w 4. minucie świetne podanie za obrońców posłał Uryga. Piłkę sprzed nóg Rodado wybił jednak szczupakiem Kudła. Chwilę później z kontrą popędzili Gieksiarze, a Satrustegiemu wybijającemu futbolówkę spod nóg rywala arbiter pokazał czerwoną kartkę. W ten sposób od 5. minuty Biała Gwiazda musiała grać w dziesiątkę.
Boiskowe zdarzenia zmusiły trenera Rude do zmian i w 12. minucie na murawie pojawił się Mariusz Kutwa, który miał zabezpieczyć obronę Wisły. Zastąpił Mikiego Villara.
Grająca w przewadze GIEKSA próbowała wykorzystać ten fakt i to ona prowadziła grę, dążąc do strzelenia gola. Jak się okazało w 20. minucie to Wisła wyszła na prowadzenie po uderzeniu Angela Rodado.
Radość krakowian nie trwała długo, bowiem zaledwie dwie minuty później do wyrównania doprowadził Arkadiusz Jędrych.
To nie koniec złych wiadomości. Z urazem w 30. minucie zszedł Igor Łasickiego, którego zastąpił Igor Sapała. Sto osiemdziesiąt sekund później gospodarze prowadzili 2:1, a strzałem po długim rogu popisał się Adrian Błąd.
Nie oznaczało to, że krakowianie zamierzają się poddawać. Jednym z motorów napędowych był Angel Rodado, który zmuszony był zmienić swoje położenie na boisku, schodząc także na skrzydło.
Ostatnio faza meczu to ataki gospodarzy, ale brakowało precyzji lub na wysokości zadania stawał Anton Chichkan. Chwilę przed końcem regulaminowego czasu gry na murawę upadł ciskany przez przeciwnika Jesus Alfaro, ale sędzia nie dopatrzył się przewinienia. W doliczonym czasie gry katowiczanie ponownie wpisali się na listę strzelców, ale po analizie VAR arbiter nie uznał bramki.
Od gola zaczęli drugą połowę zawodnicy GKS-u. Piękną bramkę w 47. minucie, kierując piłkę pod sama poprzeczkę zdobył Grzegorz Rogala.
Ataki gospodarzy nie ustawały, ale Wiślacy nie zamierzali odpuszczać. W 55. minucie strzał z narożnika pola karnego oddał Angel Rodado, ale został zablokowany. To właśnie hiszpański napastnik wziął na siebie ciężar gry i próbował kreować sytuacje, ale bez skutku.
63. minuta to czwarta bramka dla drużyny z Górnego Śląska po samobójczym trafieniu Marca Carbó. Mimo to zawodnicy spod Wawelu próbowali odrobić straty, ale dobrze spisywał się Kudła. Na ostatnią fazę spotkania trener posłał na boisko Bregu i Goku w miejsce Baeny i Alfaro. Roszady te nie wpłynęły na oblicze meczu, chociaż drugi z nich zapędzał się pod pole karne rywala, lecz bez efektu.
Osiem minut przed końcem regulaminowego czasu gry padła druga bramka dla Białej Gwiazdy. Po akcji piłkę do siatki Kudły posłał Angel Rodado. Bramka ta pobudziła zawodników z Krakowa, którzy odważniej poczyniali sobie w ofensywie, lecz było to zdecydowanie za mało, żeby myśleć nawet o remisie. Potwierdziły to ostatnie minuty, gdy znowu do głosu doszli gospodarze, którzy piątą bramką przypieczętowali zwycięstwo.
GKS Katowice - Wisła Kraków 5:2 (2:1)
Bramki: 0:1 Rodado 19, 1:1 Jędrych 22, 2:1 Błąd 32, 3:1 Rogala 48, 4:1 Carbo 63 samob., 4:2 Rodado 82, 5:2 Marzec 90+2.
GKS: Kudła - Wasielewski, Kuusk (83 Jaroszek), Jędrych, Komor, Rogala – Błąd (68 Arak), Repka (83 Baranowicz), Kozubal, Mak (61 Marzec) – Bergier (68 Shibata).
Wisła: Cziczkan - Łasicki (30 Sapała), Uryga, Satrustegui, Krzyżanowski - Duda, Carbo - Villar (12 Kutwa), Alfaro (73 Goku), Baena (73 Bregu) - Rodado.
Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Żółte kartki: Duda, Carbo, Alfaro, Uryga.
Czerwona kartka: Satrustegui (5, faul).