Kazimierz Moskal ponownie zajął miejsce na ławce trenerskiej Wisły Kraków. Po 9 latach szkoleniowiec wrócił na R22 i od sezonu 2024/2025 poprowadzi drużynę w FORTUNA 1 Lidze oraz w europejskich pucharach.
„Zawsze, niezależnie od tego, w jakiej funkcji pojawiałem się na Remonta 22, czułem mocniejsze bicie serca. Dzisiaj nie ma wyjątku. To miejsce, w którym od dziecka chciałem być. Życie piłkarza i trenera jest takie, że czasami rzuca nas po kraju czy świecie i trzeba umieć z tym żyć. Cieszę, że wracam do miejsca mi najbliższego” - zaczął trener Kazimierz Moskal. „Zdecydowałem się szybko, już po pierwszym spotkaniu dogadaliśmy się. Później chodziło już o sprawy formalne. Presja jest wszędzie, ale są miejsca, do których wraca się z biciem serca. Wtedy czuje się dużo większą odpowiedzialność. To, że byłem tutaj trenerem, wcześniej zawodnikiem, w jakimś sensie pomaga. Nie jestem jeszcze aż tak stary, żeby obecni zawodnicy nie pamiętali, że grałem na jakimś poziomie w piłkę. Wtedy łatwiej jest dotrzeć do zawodników, bo wiedzą, że mówi do nich osoba, która wiem czym to się je. W piłce liczy się jednak wynik i liczy się to, co można osiągnąć, a nie to, co było kiedyś. Chcę, żeby w najbliższym sezonie zespół prezentował się dobrze pod względem sportowym ” - mówił.
We wtorek Kazimierz Moskal spotkał się ze swoim poprzednikiem - Albertem Rude - zamieniając z Hiszpanem kilka słów: „To jest normalna rzecz. Jestem człowiekiem bardzo otwartym, choć mogę sprawiać czasami inne wrażenie. Trener Albert Rude był akurat w klubie, gdy ja byłem, więc w obecności prezesa zamieniliśmy kilka zdań. Nigdy jednak nie robiłem takich rzeczy, że pytałem poprzednika, co on sądzi, jakie są mankamenty. To ja jestem tutaj trenerem i muszę sam wyciągnąć wnioski”.
Na pytanie o diagnozę gry Wisły i elementy, które wymagają poprawy, odpowiedział: „Nie oglądałem wszystkich meczów, ale to co mi się rzuciło w oczy, to dwie różne drużyny. Wisła innym zespołem była w lidze, a innym w Pucharze Polski. Pierwsza liga jest specyficzna. Trzeba w niej rozegrać 34 mecze, ważne są serie. Jeśli ma się jedną długą albo kilka krótszych, to przekłada się na wynik w tabeli. Jeśli mam powiedzieć, jak będę chciał grać, to będę forsował moją filozofię gry, żeby Wisła była zespołem, który chce grać w piłkę. Każdy ma swojej pomysły. Długo zastanawiałem się, jaki pomysł byłby najlepszy. Wiemy, w jakim miejscu Wisła jest. Jeśli ktoś myśli, ze po zdobyciu Pucharu Polski, który był niewątpliwie dużym sukcesem, mamy drużynę gotową na I ligę, to jest w błędzie. Moją rolą jest sprawić, żeby zespół robił postęp. Wiemy, że jest bardzo mało czasu na przygotowania, ale musimy sobie z tym poradzić” - dodał.
Drużynę z R22 czeka przebudowa, która rozpoczęła się już po zakończeniu poprzedniej edycji rozgrywek. „Rozmawialiśmy na ten temat. Mamy wytypowane nazwiska, ale wszyscy musimy zdawać sobie sprawę, że od momentu zainteresowania danym zawodnikiem, do finalizacji mija trochę czasu i na czymś mogą takie rozmowy się „wysypać”, a wina nie musi być po naszej stronie. Muszą to być zawodnicy, którzy mają duży potencjał czysto piłkarski. Musi też być przygotowanie motoryczne na dobrym poziomie. Chciałbym, żeby to byli zawodnicy inteligentni piłkarsko. Chciałbym, żeby ten zespół miał charakter i potrafił się poświęcić. W piłce nożnej czasami trzeba się poświęcić. Nie chodzi mi nawet o poświęcenie tylko na murawie, ale również o to, jak zawodnik się prowadzi. Czy dba o regenerację, czy się wysypia. Jeśli będziemy mieć takich zawodników, to jestem przekonany, że stworzymy zespół. Nie mówię, że to się stanie już, bo wiemy, w jakiej jesteśmy sytuacji, ale będziemy do tego dążyć” - zaznaczył.
Gra obronna krakowian to jeden z tych elementów, nad którym muszą pochylić się w sztabie Białej Gwiazdy. „Zawsze uważałem, że zespół powinien grać atrakcyjnie, ale zespół buduje się również od obrony, a pierwszym obrońcą ma być napastnik. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś nie był zaangażowany na sto procent w grę obronną. Czasami są sytuacje, kiedy nie da się obronić. Pamiętam taki mecz za trenera Petrescu z Koroną. Prowadziliśmy 1:0, a w ostatniej minucie mieliśmy rzut rożny. Wykonywał go Jean Paulista. W polu karnym był tylko Branko Radovanović i chyba z ośmiu obrońców, a jednak Paulista wrzucił piłkę tak dokładnie, że strzeliliśmy gola. Nie ma innej drogi jak praca, żeby poprawić grę obronną. Moja propozycja pójdzie w tym kierunku, żebyśmy wszyscy starali się bronić i wszyscy atakować” - sugerował.
Nie zabrakło tez pytania personalnego o Daniego Ramireza z ŁKS-u, z którym Kazimierz Moskal miał okazję współpracować. Czy istnieje szansa na sprowadzenie go pod Wawel? „Bardzo cenię Daniego Ramireza, to ja dałem mu szansę zaistnienia w Polsce. Nie sądzę jednak, że chciałby grać na takim poziomie. Poza tym słyszałem, że ŁKS będzie czynił starania, żeby go zatrzymać” - odparł krótko. Czy można spodziewać się, że w Wiśle nastąpi wyrównanie proporcji dotyczących narodowości graczy, odrzekł: „Chciałbym, żeby w pierwszej jedenastce grało sześciu siedmiu Polaków, ale kogo będziemy mieć w szatni, to na ten moment jeszcze nie wiemy”.
Kluczowym graczem dla Wisły w minionym sezonie był Angel Rodado, którego będą chcieli zatrzymać przy R22. „Oczywiście, że tacy zawodnicy jak Rodado, który ma duży wpływ na zespół, są łakomym kąskiem na rynku piłkarskim. Musimy zdawać sobie też sprawę, że zawodnik chce grać na jak najwyższym poziomie. My chcemy takich zawodników zatrzymać, ale czasami chęć wypromowania się na wyższym poziomie czy siła pieniądza są większe. Ze swojej strony będziemy robić jednak wszystko, żeby Angel został z nami” - zapewnił.
Jak będzie wyglądał sztab szkoleniowcy Moskala? „Miałem okazję spotkać się z niektórymi członkami sztabu, w poniedziałek spotykam się z kolejnymi. Rewolucji nie będzie. Mam swoje pomysły, ale rozmowy w najbliższych dniach pokażą, czy uda się przeprowadzić. Myślę, że będę miał większy wpływ na to, co będziemy robić niż będę się sugerował się tym, co robili wcześniej. Oczywiście w każdym klubie musi być ciągłość pracy. Sztuką jest jednak to, żeby wybierać te lepsze rzeczy, a wprowadzać też swoje pomysły” - wyjawił.
Klub z Krakowa położył pół roku temu nacisk na rozwój danych, które mają pomoc także w doborze zawodników czy w innych piłkarskich akcentach. „Jeśli chodzi o dane, to ja bym nie przesadzał, bo można czasami „przeładować” czyjeś głowy. Mówię o zawodnikach. Te rzeczy są potrzebne, ale trzeba je stosować rozsądnie. Mnie czasami irytują komentarze, gdy słyszę, że właśnie mija pierwszy kwadrans, a zespół od iluś tam meczów nie strzelił gola w tym fragmencie. Dla mnie liczy się wynik na koniec. Można się podpierać statystykami, ale bardziej takimi, które mają bezpośredni wpływ na grę. Czyli np. ile zawodnik przebiegł, ile zrobił sprintów itp.” - analizował.
Kumulacja meczów czeka zespół Białej Gwiazdy już w lipcu kiedy przyjdzie jej rywalizować w lidze oraz w europejskich pucharach. Zapytany o to, czy nie boi się kontuzji, odpowiedział: „Nie ma co się śmiać. To jest problem, o którym mówiłem na początku. Rozpoczynamy przygotowania 17 czerwca, na obóz jedziemy 20 czerwca do Woli Chorzelowskiej i szybko będziemy się przygotowywać do pierwszego meczu. Trudno przewidzieć, jak to wszystko będzie przebiegało. Jest to duże wyzwanie. Lipiec będzie wymagający. Nie chcę apelować o sto dni spokoju, ale musimy zdawać sobie sprawę z tego, że będzie trudno. Musimy nad tym panować, musimy tak zrobić, żeby nie dopuszczać do spraw przeciążeniowych. Jeśli będą urazy mechaniczne, nie będziemy mieć na to wpływu. Jeśli będą to urazu mięśniowe, będziemy musieli uderzyć się w piersi”.
Zawodnicy wracający z wypożyczeń będą poddani opinii sztabu szkoleniowemu, który oceni ich przydatność. „Są to zawodnicy, którzy są naszymi piłkarzami. Muszę się im przyglądnąć. Nie oczekiwałbym, że przyjdzie wielu zawodników. Chcę budować drużynę, ale nie oznacza, że w czerwcu przyjedzie wagon zawodników. Uznaliśmy z działem sportowym, że lepiej sprowadzić mniej piłkarzy, ale z większą jakością. Jakość jest tutaj priorytetem” - zaznaczył. „Muszę mieć decydujący głos, ale chcemy stworzyć taki schemat, w którym będzie pracowało kilka osób. Siła mojego głosu będzie ważna, ale to nie znaczy, że mam torpedować wszystko, co powiedzą inni. Każdy musi brać odpowiedzialność, mieć możliwość wypowiedzi. Odpowiedzialność będzie spoczywać na sztabie, na ludziach odpowiedzialnych za działkę sportową” - dodał.
„Naszym głównym zadaniem ma być przygotowanie do najbliższego meczu. Ja jestem już wkurzony, gdy w sparingach gra się nie układa po mojej myśli. Różne są teorie. Jedni twierdzą, że jak w sparingach nie idzie, to w lidze będzie dobrze. Inni uważają inaczej. Ja chcę, żeby zespół był gotowy na każdy najbliższy mecz” - wyliczał.
Do zmian na ławce trenerskiej Wisły odniósł się także Jarosław Królewski. „Uważam, że jeśli mówimy o Brzęczku, Sobolewskim czy Rude, to tak, w polskiej piłce patologią jest, że my prezesi, opinia publiczna, kibice przyzwyczailiśmy się, że są często zmiany. Wywierane takiej presji w trakcie sezonu jest po prostu skandaliczne. Tak uważam. Nie uważam, żeby dzisiaj było w moich słowach coś niewiarygodnego. Proszę sobie przypomnieć, że zawsze wspierałem trenerów, którzy byli tutaj zatrudnieni. To też są ludzie. Jeśli oni czują naciski, to biorą pod uwagę dobro klubu, a nie swoje ego. Jeśli Radosław Sobolewski nie podałby się do dymisji, to pewnie byłby trenerem Wisły do dzisiaj. Podobnie byłoby z trenerem Rude. Trener, który obok mnie teraz siedzi jest nie tylko Wiślakiem, ale przede wszystkim kompetentną osobą i dostanie w Wiśle czas. Dopóki będzie chciał być tutaj trenerem, ja będę dążył do tego, żeby tutaj pozostał. Nie zmuszam jednak również trenerów, żeby tutaj pozostali. Daję im wolną rękę. Tak było w przypadku trenera Sobolewskiego i trenera Rude. Tyle…” - zakomunikował Prezes. „Doszliśmy do porozumienia. Trener będzie tutaj pracował przez najbliższe dwa lata. Znając moją stabilność będziemy robić wszystko, żeby był trenerem przez te dwa lata. Plan jest taki, żeby Wisła była od strony sportowej mocniejsza. Celem trenera jest rozwój jest sportowy drużyny” - dodał.
„Już w zimie Prezes Wisły kontaktował się z Kazimierzem Moskalem, ale wówczas wybrano inne rozwiązanie. „Zawsze rozmawiam z trenerami, którzy mogą być dla Wisły dobrą opcją. Zimą w tym gronie był obecny trener, ale też trenerzy Papszun czy Skorża. Wtedy zdecydowaliśmy się na trenera, który moim zdaniem miał budować wizję drużyny w związku z tym, co będzie się w Wiśle działo. Obecny trener również przeszedł weryfikację naszych systemów i gdyby nie świecił się na zielono, nie siedziałby tutaj teraz. W piłce nożnej można powiedzieć, że wystarczy wyrzucić jeden element i wszystko byłoby inaczej. A to nie działa w taki sposób. Nie można generalizować. Podejmując jakieś decyzję, w kontekście trenera, mówimy o wizjach. Wizje mogą się różnić. W kontekście Wisły Kraków, która chce grać ofensywnie, wszystkim zależy na tym, żeby wróciła do ekstraklasy. W zeszłym sezonie udało nam się zrobić wiele dobrych rzeczy, ale nie udało tej najważniejszej czyli awansować. W kontekście tego, co mówił trener, mieliśmy długą rozmowę. Trener dostanie czas, będzie miał wolność wyboru. To jest dla mnie bardzo ważne” - kontynuował.
Jakie są priorytety klubu z R22 na najbliższy czas i czy stanowisko dyrektora sportowego zostanie obsadzone? „Dla nas kluczowe będą rozgrywki ligowe. To, co uda się zbudować w Pucharze Polski czy w europejskich pucharach traktujemy jako dodatek. W przypadku dyrektora sportowego będziemy bardzo dokładnie przyglądać się temu, kto takim dyrektorem mógłby być. Być może w niedługim czasie taka osoba się pojawi. Są różne modele. Mnie się wydaje, że w naszym klubie powinien egzystować dyrektor sportowy. Nie rzucimy jednak wszystkiego, żeby na szybko zatrudnić taką osobę. Trener przekazał już naszemu działowi sport, na co mają zwracać uwagę, zawodników o jakich profilach szukać. Trener ma bardzo jasną wizję. Postawimy na zawodników, którzy będą nam dawać jakość od pierwszego dnia” - zakomunikował.
Trener potwierdził, jak ważną osobą w kadrze Białej Gwiazdy jest Angel Rodado, którego przyszłość w Krakowie wciąż nie jest jasna. „Przede wszystkim cenię to, co zrobił Angel dla Wisły na wielu poziomach. Spędziłem wiele godzin na rozmowach z agentem Angela. Będziemy przeglądać oferty. Czekamy spokojnie i podejmiemy właściwe decyzje. Proszę pamiętać, że mamy też innych zawodników, by wymienić np. Marca Carbo, Josepha Colleya czy Kacpra Dudę. Dla każdego z nich, również dla innych mogą przyjść oferty” - tłumaczył. „Bartosz Jaroch i Igor Łasicki mają podpisane kontrakty. Kamil Broda i Bartosz Talar otrzymają propozycję nowych umów” - wyjawił.
Olivier Sukiennicki ze Stali Stalowa Wola to jeden z tych zawodników, który może dołączyć do Wisły Kraków. „Od pewnego czasu z dużą intensywnością budujemy procesy, na jakich zawodnicy mają trafić do Wisły. Wykonaliśmy bardzo dużo pracy, również skautingowej. Prawie do końca nie było wiadomo, w jakiej lidze będziemy grać, co miało znaczenie przy myśleniu o sprowadzeniu poszczególnych zawodników. Olivier Sukienncki jest w kręgu naszego zainteresowania, a wynika to właśnie z pracy, jaką wykonaliśmy. Należy do grona zawodników, w których chcemy inwestować” - powiedział.