Raport wypożyczonych Wiślaków.
Arka lepsza od Resovii
Biorąc pod uwagę sytuację w tabeli przed rozpoczęciem tego spotkania w roli faworyta należało upatrywać drużynę Arki Gdynia. I to właśnie piłkarze z północy Polski jako pierwsi stworzyli sobie bardzo dobrą okazję do strzelenia gola, jednak warto zaznaczyć, że duży udział miał bramkarz Resovii, który źle wybił piłkę. Ta została przejęta przez graczy z Gdyni, aż w końcu otrzymał ją Żebrowski i wpakował do siatki przeciwnika. W kolejnych minutach pierwszej połowy gospodarze starali się podwyższyć prowadzenie, choć nieskutecznie. Dopiero na piętnaście minut przed zakończeniem pierwszej części meczu do głosu zaczęli dochodzić piłkarze z Rzeszowa, ale im też brakowało skuteczności.
Początek drugiej połowy po raz kolejny należał do Arkowców, którzy starali się zagrozić bramce rywala, ale znowu wykonywane akcje kończyły się niecelnymi strzałami. Resovia dzielnie walczyła o to, by strzelić wyrównującego gola, kreując swoje okazje zarówno z lewej, jak i z prawej strony boiska. W doliczonym czasie gry w polu karnym padł Sebastian Usarz, a gracze z Rzeszowa domagali się rzutu karnego. Natomiast sędzia pozostał niewzruszony i nie dał się przekonać, co spowodowało, że więcej bramek w tamtym meczu nie zobaczyliśmy. Arka Gdynia nieznacznie pokonała Resovię Rzeszów.
Przemysław Zdybowicz spędził na murawie 56 minut.
Arka Gdynia - Resovia Rzeszów 1:0 (0:0)
1:0 Mateusz Żebrowski 4'
Walka do końca
W meczu 27. kolejki eWinner 2. Ligi Garbarnia Kraków udała się do Rzeszowa, by tam rozegrać mecz z miejscową Stalą. W wyjściowym składzie drużyny z Małopolski po raz kolejny znalazł się wypożyczony z Białej Gwiazdy - Mateusz Duda. Pierwsze momenty spotkania należały do gospodarzy, którzy jednak mimo dobrych okazji nie potrafili ich zamienić na bramkę. Następnie do głosu zaczęli dochodzić piłkarze Garbarni. Krakowianie wykonywali sporą liczbę stałych fragmentów gry, co jednak nie przełożyło się na gole. Ostatecznie pierwsza część spotkania zakończyła się bezbramkowym remisem.
Początek drugiej połowy w wykonaniu zarówno Stali, jak i Garbarni był nieco niemrawy. Obie ekipy przez pierwsze kilkanaście minut nie stwarzały sobie zbyt wielu klarownych sytuacji. Zmieniło się to w 61. minucie, gdy ofiarnymi interwencjami popisali się Frątczak oraz Laskoś, którzy nie pozwolili Stali na objęcie prowadzenia. Kiedy mecz nieuchronnie zbliżał się ku końcowi i wydawało się, że zakończy się bezbramkowym remisem, sędzia wskazał na „11” po tym, jak Stali Rzeszów sfaulował we własnym polu karnym Kacpra Laskosia. Do piłki podszedł Grzegorz Marszalik i skierował ją do siatki. W ostatnich fragmentach meczu gospodarze rzucili się do ataku, jednak bezskutecznie i trzy punkty powędrowały do Krakowa.
Mateusz Duda rozegrał całe spotkanie.
Stal Rzeszów - Garbarnia Kraków 0:1 (0:0)
0:1 Grzegorz Marszalik 87'
Garbarnia lepsza od Pogoni Siedlce
W meczu 33. kolejki eWinner 2. ligi krakowski zespół wybrał się do Siedlec, by tam rozegrać mecz z miejscową Pogonią. Zgodnie z tradycją w wyjściowym składzie Garbarni znalazło się miejsce dla Mateusza Dudy. Początek spotkania zdecydowanie należał do graczy z Małopolski, którzy najpierw domagali się odgwizdania nieprzepisowego zagrania w polu karnym Pogoni, a później po strzale Michała Fidziukiewicza piłka obiła słupek bramki rywala. Pierwszy gol padł z kolei w 31. minucie. Wówczas Feliks zagrał do Kołbona, a ten nie zastanawiając się zbyt długo uderzył na bramkę rywala. Golkiper Pogoni zdołał odbić futbolówkę, ale przy dobitce był już bezradny i Garbarnia mogła cieszyć się z jednobramkowego prowadzenia. Kilka chwil później Daniel Morys rozpoczął świetną akcję swojej drużyny, podał do Górskiego, a ten zagrał powrotną piłkę do Morysa, który to wpakował futbolówkę do siatki rywala. W końcowych fragmentach pierwszej połowy Danielewicz miał świetną szansę na zmniejszenie przewagi przeciwnika, ale jego strzał wylądował na poprzeczce.
Od początku drugiej części meczu rywale Brązowych starali się doprowadzić przynajmniej do stanu 1:2, czego efektem było wiele strzałów na bramkę. Napór opłacił się w 55. minucie, gdy Ishmael Baidoo uradował kibiców swojej drużyny, trafiając do siatki drużyny z Krakowa. Kolejne minuty spotkania to dosyć wyraźna przewaga drużyny z Małopolski, jednak piłkarzom Garbarni nie udało się udokumentować jej golem. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 2:1.
Mateusz Duda grał do 58. minuty meczu.
Pogoń Siedlce - Garbarnia Kraków 1:2 (0:2)
0:1 Tomasz Kołbon 31'
0:2 Daniel Morys 33'
1:2 Ishmael Baidoo 55'
Przegrana mimo przewagi
W spotkaniu 34. kolejki eWinner 2. Ligi Garbarnia Kraków rozegrała mecz z Olimpią Grudziądz. Krakowianie pełniący w tamtej grze rolę gospodarza uważani byli za faworyta tej potyczki i te przewidywania do pewnego momentu się sprawdzały. Już w 7. minucie najlepiej w zamieszaniu odnalazł się Błażej Radwanek i otworzył wynik rywalizacji. Po kilku akcjach z obu stron w końcu przyszła 22. minuta. Wówczas Rutkowski dośrodkował futbolówkę do dobrze ustawionego Fidziukiewicza, a ten podwyższył prowadzenie krakowskiej drużyny. Mimo dwubramkowej straty goście nie złożyli broni i starali się przynajmniej zmniejszyć rozmiar ewentualnej porażki. W 32. minucie Gabor podszedł do rzutu wolnego i bezpośrednim strzałem zdobył kontaktowego gola. Osiem minut później bramkarz Garbarni musiał wyciągać piłkę z siatki po raz drugi. Tym razem strzelcem gola był Embalo.
Podczas trwania drugiej odsłony częściej przy piłce utrzymywali się gracze z Krakowa, jednak groźniejsze okazje stwarzali sobie goście. Jedną z nich udało im się wykorzystać. W 63. minucie piłkarze Olimpii Grudziądz wykonywali rzut rożny, a po zagraniu piłki przez jednego z zawodników tego klubu dopadł do niej Piotr Witasik i po raz kolejny goście mogli cieszyć się ze strzelonego gola. W kolejnych minutach gracze Garbarni starali się zaatakować bramkę rywala w nadziei, że to przyniesie im przynajmniej wyrównujące trafienie. Tak się jednak nie stało i krakowianie musieli uznać wyższość rywala, przegrywając 2:3.
Mateusz Duda rozegrał całe spotkanie.
Garbarnia Kraków - Olimpia Grudziądz 2:3 (2:2)
1:0 Błażej Radwanek 7'
2:0 Michał Fidziukiewicz 22'
2:1 Mikołaj Gabor 32'
2:2 Jose Embalo 40'
2:3 Piotr Witasik 63'
Remis i utrzymanie
W 30. kolejce niedawno zakończonego sezonu PKO Bank Polski Ekstraklasy Stal Mielec, w której obecnie występuje Damian Pawłowski, zmierzyła się w wyjazdowym meczu ze Śląskiem Wrocław. Gospodarze walczyli o dobry rezultat, by w konsekwencji móc zagrać w eliminacjach do europejskiego pucharu. Natomiast najważniejszym celem Stali Mielec było utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Mecz rozpoczął się od ataków drużyny z Wrocławia, która już w 7. minucie meczu wyszła na prowadzenie za sprawą pięknej bramki strzelonej przez byłego gracza krakowskiej Wisły - Krzysztofa Mączyńskiego. W kolejnych minutach mogliśmy oglądać sporo składnych akcji ze strony gospodarzy, ale żadna z nich nie zakończyła się poprawieniem rezultatu.
W drugiej połowie obraz gry nie różnił się od tego sprzed przerwy. Śląsk nadal miał sporą przewagę, a głównym celem Stali wydawało się to, by nie stracić kolejnych goli. Po godzinie gry do głosu zaczęli dochodzić goście, którzy stwarzali sobie groźne sytuacje. Aż w końcu w 93. minucie spotkania Jankowski doprowadził do wyrównania, które ucieszyło kibiców Stali przy jednoczesnym wprawieniu w zły nastrój fanów gospodarzy. Na szczęście dla kibiców Śląska pozostałe wyniki ułożył się w ten sposób, że Stal Mielec utrzymała się w lidze, a wrocławianie będą reprezentować nasz kraj na arenie międzynarodowej.
Damian Pawłowski nie zagrał w tym meczu.
Śląsk Wrocław - Stal Mielec 1:1 (1:0)
1:0 Krzysztof Mączyński 7'
1:1 Maciej Jankowski 90+3'
Bnei Yehuda z wygraną, Beqiraj z asystą
W spotkaniu 33. kolejki izraelskiej Ekstraklasy Bnei Yehuda zmierzyło się w wyjazdowym meczu z Hapoelem Kfar Saba. Trener gości zdecydował, że wypożyczony z krakowskiej Wisły Fatos Beqiraj rozpocznie to starcie na ławce rezerwowych. Pierwsza połowa miała dosyć wyrównany przebieg, ale nieznacznie skuteczniejsi byli gracze Bnei Yehuda, którzy objęli prowadzenie już w 16. minucie. Wówczas do siatki Hapoelu trafił Roei Ben Shimon. Gospodarze próbowali doprowadzić do wyrównania, ale więcej goli w pierwszej połowie już nie padło.
Od początku drugiej połowy trener gospodarzy zdecydował się na wprowadzenie dwóch nowych zawodników w nadziei, że poprawią oni wynik tej rywalizacji. W 55. minucie na boisku pojawił się Timothy Muzie i to właśnie gracz urodzony w 2001 roku chwilę po swoim wejściu na plac gry skierował piłkę do siatki. W 66. minucie opiekun Bnei Yehuda zdecydował się na dwie korekty w składzie, a jednym z graczy posłanych w bój był Fatos Beqiraj. To właśnie reprezentant Czarnogóry zaliczył już dwie minuty po swoim wejściu na murawę asystę. Strzelcem gola był z kolei Amir Rustom. Jak się później okazało, była to ostatnia bramka w tym meczu.
Fatos Beqiraj pojawił się na murawie w 66. minucie meczu. Dwie minuty później zaliczył asystę.
Hapoel Kfar Saba - Bnei Yehuda 1:2 (0:1)
0:1 Roei Ben Shimon 16'
1:1 Timothy Muzie 56'
1:2 Amir Rustom 68'