Raport wypożyczonych.
Zwycięski Stomil, Szota z golem
W 6. kolejce Fortuna 1. Ligi Stomil Olsztyn z Serafinem Szotą w składzie pojechał do Nowego Sącza, by tam rozegrać spotkanie z miejscową Sandecją, która w obecnej kampanii pierwszoligowych rozgrywek nie zaznała jeszcze smaku wygranej. Co więcej, wszystkie spotkania tego zespołu kończyły się porażkami, więc za faworytów meczu uznawani byli zawodnicy z Olsztyna, którzy w poprzedniej kolejce poradzili sobie z Zagłębiem Sosnowiec. Strzelanie rozpoczęło się w 24. minucie, kiedy to Carolina dośrodkował piłkę z rzutu rożnego, a w polu karnym gospodarzy idealnie odnalazł się gracz Wisły – Serafin Szota – który skierował piłkę do siatki rywala. Gdy wydawało się, że pierwsza część gry zakończy się jednobramkowym prowadzeniem Stomilu, Koki Hinokio zdecydował się na próbę ze znacznej odległości. Strzał był na tyle precyzyjny, że broniący dostępu do bramki Szymon Tokarz nie poradził sobie z nim, co sprawiło, że na przerwę goście schodzili z dwubramkowym prowadzeniem. Od początku drugiej części meczu w składzie Sandecji można było zobaczyć Michała Walskiego, który zastąpił Bartłomieja Kasprzaka. Nowe siły w zespole nie przełożyły się jednak na bramki. Te strzelali za to goście. Najpierw w 48. minucie Krystian Ogrodowski zdecydował się na uderzenie, po którym piłka odbiła się od Wojciecha Łuczaka, a chwilę później po raz trzeci znalazła się w siatce gospodarzy. Czwarty cios w 80. minucie wyprowadził Jonatan Straus, który zakończył strzelanie dla Stomilu. Sandecja zdołała zdobyć jedną bramkę - w 86. minucie Piter-Bucko trafił honorowego gola dla swojego zespołu. Ostatecznie to Stomil okazał się znacznie lepszy i zainkasował trzy punkty, a Serafin Szota po raz kolejny spędził na murawie pełne 90 minut.
Sandecja Nowy Sącz - Stomil Olsztyn 1:4 (0:2)
0:1 Serafin Szota 24'
0:2 Koki Hinokio 45'
0:3 Wojciech Łuczak 48'
0:4 Jonatan Straus 80'
1:4 Michal Piter-Bučko 86'
Wygrał lider
W tej samej kolejce pierwszoligowych zmagań GKS Bełchatów, w którym występuje Przemysław Zdybowicz zmierzył się na własnym obiekcie ze spadkowiczem z najwyższej klasy rozgrywkowej – ŁKS-em Łódź. Przed tym spotkaniem łodzianie przewodzili w tabeli z 15 punktami na koncie, z kolei GKS chciał jak najszybciej powrócić na dobre tory po ostatniej przegranej z Odrą Opole. Mecz zdecydowanie lepiej rozpoczął się dla gospodarzy, którzy już w 10. minucie objęli prowadzenie – bramkę dla bełchatowian strzelił Patryk Makuch. Stracony gol zadziałał na łódzki zespół niezwykle mobilizująco, bowiem jeszcze przed przerwą udało im się odpowiedzieć aż trzema trafieniami – w 16. minucie Łukasz Sekulski wyrównał na 1:1, a odpowiednio w 27. oraz 44. minucie Pirulo dwukrotnie trafił do siatki rywala. Trener gospodarzy w przerwie meczu zdecydował się na dwie zmiany, a w 74. minucie na boisku zameldował się Wiślak – Przemysław Zdybowicz, jednak nie zdołał odwrócić losów spotkania. Najbliżej tego był Waldemar Gancarczyk, ale w 65. minucie nie udało mu się trafić z rzutu karnego. Niestety, piłka poszybowała nad poprzeczką i ostatecznie to ŁKS wyszedł zwycięsko z tej konfrontacji.
GKS Bełchatów – ŁKS Łódź 1:3 (1:3)
1:0 Patryk Makuch 10'
1:1 Łukasz Sekulski 16'
1:2 Ruis Lopez Pirulo 27'
1:3 Ruis Lopez Pirulo 44'
Z Bytovią na remis
W środowe popołudnie swój mecz rozgrywała także Garbarnia Kraków, która w 6. kolejce drugoligowych zmagań na własnym obiekcie zmierzyła się z Bytovią Bytów. Podopieczni trenera Łukasz Surmy od dwóch spotkań nie zaznali smaku zwycięstwa, więc motywacja do tego, by zgarnąć trzy punkty była niezwykle duża. Od pierwszego gwizdka było widać sporą przewagę krakowskiej drużyny, która tworzyła sobie sporo szans. Już w 3. minucie meczu miała pierwszą, niezłą okazję do zdobycia bramki, jednak ostatecznie wynik nie uległ zmianie. Dopiero po upływie około 20. minut do głosu zaczęli dochodzić gracze z Bytowa, ale dobrze zachowywała się defensywa gospodarzy z Aleksandrem Koziołem na czele. Mimo to w 31. minucie prowadzenie objęli goście – Filip Dymerski dobrze odnalazł się w polu karnym po dośrodkowaniu jednego z kolegów z rzutu rożnego i wpakował piłkę do siatki Garbarni. Na odpowiedź trzeba było czekać zaledwie dwie minuty. Wówczas Grzegorz Marszalik zaskoczył bramkarza gości strzałem z pierwszej piłki i na tablicy wyników pojawił się wynik 1:1. Nie był to jednak koniec emocji. Jeszcze przed przerwą Jan Klimek wyprowadził Garbarnię na prowadzenie, by chwilę później Piotr Giel po podaniu Jakuba Bacha doprowadził do remisu. Remisu, który już do końca meczu się nie zmienił. Wypożyczony z krakowskiej Wisły Mateusz Duda wybiegł w podstawowej jedenastce swojej drużyny i spędził na boisku 45 minut.
Garbarnia Kraków – Bytovia Bytów 2:2 (2:2)
0:1 Filip Dymerski 31'
1:1 Grzegorz Marszalik 33'
2:1 Jan Klimek 44'
2:2 Piotr Giel 45'