Raport z poczynań wypożyczonych Wiślaków.
Podobnie do poprzednich spotkań Serafin Szota został desygnowany do gry w wyjściowej „11” Stomilu Olsztyn. Od początku spotkania gospodarze chcieli przejąć inicjatywę, czego efektem było kilka akcji pod bramką rywala. Piłkarze GKS-u Jastrzębie starali się odpierać ataki przeciwnika, ale mieli problem z wyjściem z własnej połowy. To zmieniło się w 9. minucie, kiedy goście przeprowadzili pierwszą niezwykle groźną akcję, która zakończyła się golem po strzale Farida Aliego, który z bliskiej odległości wpakował ją do siatki. W późniejszym etapie pierwszej połowy w grze obu zespołów widoczny był brak dokładności, co sprawiło, że żadna ze stron nie zdołała skutecznie zagrozić rywalowi.
Po przerwie zawodnicy GKS-u Jastrzębie przejęli inicjatywę, jednak z minuty na minutę gra Stomilu stawała się coraz lepsza. Ponownie brakowało im skuteczności i postawienia kropki nad i. Niestety mimo usilnych starań wynik meczu już się nie zmienił. Serafin Szota rozegrał całe spotkanie.
Stomil Olsztyn - GKS Jastrzębie 0:1 (0:1)
0:1 Farid Ali 10'
Podział punktów w Krakowie
W meczu 14. kolejki drugoligowych rozgrywek Garbarnia Kraków na własnym obiekcie podejmowała Pogoń Siedlce. Brązowi byli w dość trudnej sytuacji kadrowej, ponieważ już przed rozpoczęciem meczu wiadomo było, że trener Łukasz Surma nie będzie mógł skorzystać z kilku zawodników - w tym z Mateusza Dudy oraz z Artura Balickiego, czyli graczy wypożyczonych z Białej Gwiazdy. Pierwszą okazję do strzelenia gola w tym meczu miał Ishmael Baidoo, jednak strzał zawodnika Pogoni był niecelny. W kolejnych minutach sporą przewagę osiągnęli piłkarze gospodarzy, ale nadal utrzymywał się wynik bezbramkowy. Po kwadransie swoją kolejną szansę wypracowali goście, którzy pragnęli wykorzystać niedokładne zagranie bramkarza Garbarni, lecz ostatecznie golkiper krakowskiej drużyny naprawił swój błąd i nie dopuścił do straty bramki. W kolejnych minutach nie brakowało emocji, a radość swojej drużynie mógł dać Jakub Bąk, który ostatecznie przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Obraz meczu w drugiej połowie nie uległ zmianie, chociaż to gracze trenera Surmy byli bliżej szczęścia. Na gola strzał mógł zamienić chociażby Bruno Radwanek, ale piłka zatrzymała się na słupku bramki rywala. Wynik już do końca się nie zmienił i ostatecznie kluby podzieliły się punktami.
Garbarnia Kraków - Pogoń Siedlce 0:0
Przerwana seria. Korona lepsza od GKS-u
W spotkaniu 13. kolejki Fortuna 1. Ligi GKS Bełchatów, w którym na co dzień występuje wypożyczony z krakowskiej Wisły Przemysław Zdybowicz, podejmował na własnym obiekcie spadkowicza z PKO Bank Polski Ekstraklasy - Koronę Kielce. Trener gospodarzy zdecydował, że Wiślak znajdzie się w wyjściowym zestawieniu. Już na początku meczu trafienie mógł zaliczyć Emile Thiakane, jednak ostatecznie jego próba zatrzymała się na słupku bramki gospodarzy. Kilka minut później pierwszą okazję do strzelenie gola mieli piłkarze z Bełchatowa, a dokładniej Przemysław Zdybowicz, jednak ostatecznie futbolówka nie wpadła do siatki. W grze obu zespołów było widać sporo nerwowości, co przełożyło się na żółte kartki. Jeszcze przed przerwą najlepszą okazję w pierwszej połowie mieli gospodarze. Wówczas Zdybowicz oddał silny strzał na bramkę, a golkiper gości z trudem poradził sobie z wybronieniem tej próby. W drugiej połowie mecz stał się dosyć wyrównany, jednak nie brakowało okazji strzeleckich. I kiedy wydawało się, że spotkanie zakończy się bezbramkowym remisem, to w 84. minucie jeden z graczy GKS-u faulował w polu karnym piłkarza Korony, a sędzia wskazał na 11. metr. Do rzutu karnego podszedł Podgórski, który się nie pomylił. Wynik już się nie zmienił i ostatecznie to Korona zgarnęła komplet punktów. Przemysław Zdybowicz spędził na boisku 70 minut.
GKS Bełchatów - Korona Kielce 0:1 (0:0)
0:1 Jacek Podgórski 85'
Cenny punkt Stali
W 10. serii gier PKO Bank Polski Ekstraklasy Stal Mielec udała się do Lubina, by zagrać z miejscowym Zagłębiem. Trener gości postanowił, że wypożyczony z krakowskiej Wisły Damian Pawłowski rozpocznie spotkanie na ławce rezerwowych. W pierwszej fazie meczu gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Taki stan rzeczy spowodował, że żadnej z ekip nie udało się stworzyć dobrej okazji do tego, by pokonać bramkarza rywala. Aż do 17. minuty, kiedy Chodyna - nie zastanawiając się zbyt długo - uderzył na bramkę i pokonał bramkarza Stali. Uskrzydlone Zagłębie starało się iść za ciosem i strzelić kolejną bramkę, co udało im się jeszcze w pierwszej części meczu. W 34. minucie Guldan dośrodkował piłkę na głowę Balicia, a ten sprawił, że Strączek musiał wyciągać ją z siatki po raz drugi. Stal nie zamierzała się załamać i dążyła do poprawy wyniku. Wyczyn ten powiódł się im trzy minuty później. Wówczas Domański zdecydował się na strzał z dalszej odległości. Próba była na tyle skuteczna, że ostatecznie piłka wpadła do siatki gospodarzy. Na przerwę obie drużyny schodziły przy wyniku 2:1. Trener gości zdecydował, że od początku drugiej połowy na boisku zameldują się Tomczyk oraz Forsell. I to właśnie ten drugi piłkarz kilka chwil później stanął przed szansą wykonania stałego fragmentu gry. Fin podszedł do piłki i nie dał żadnych szans bramkarzowi gospodarzy. Kolejne minuty sprawiły, że przewagę optyczną mieli gospodarze, jednak nie potrafili jej wykorzystać i mecz zakończył się wynikiem 2:2. Damian Pawłowski cały mecz spędził na ławce rezerwowych.
Zagłębie Lubin - Stal Mielec 2:2 (2:1)
1:0 Kacper Chodyna 17'
2:0 Saša Balić 34'
2:1 Maciej Domański 37'
2:2 Petteri Forsell 50'