Lekcja historii z Wisłą Kraków.
W historii Wisły Kraków wielu było sportowców i działaczy, którzy byli także żołnierzami Wojska Polskiego. Poniekąd było to praktyczną realizacją myśli, która przyświecała założycielowi Wisły, Tadeuszowi Łopuszańskiemu. Łopuszański był pedagogiem i w piłce nożnej dostrzegał wielki potencjał wychowawczy: był przekonany, że sport - zawierający w sobie elementy rywalizacji, ale też współpracy - będzie pomocny w kształtowaniu u młodych ludzi szlachetnych cech charakteru. Założyciel Wisły chciał, by jego podopieczni wyrastali na odważnych, odpowiedzialnych i gotowych do poświęceń obywateli. Patriotyzm i nastawienie niepodległościowe były fundamentami tego programu. Działacze Towarzystwa Sportowego podkreślali, że klub miał być dla wszystkich namiastką domu ojczystego, nic więc dziwnego, że - jak z dumą wspominano - „tą samą ożywieni myślą oddajemy naszą szatnię, nasze boisko w Oleandrach organizującym się w r. 1914 Legjonom Polskim, do których zgłasza się także i to, co mieliśmy najdroższego, tj. gros I naszej drużyny”.
Również w okresie II RP więzi pomiędzy sportem a wojskiem były w przypadku Wisły bardzo silne. Piłka nożna była w tamtych czasach całkowicie amatorska, co oznaczało, że piłkarze na co dzień wykonywali różne zawody. Wielu Wiślaków było zawodowymi oficerami Wojska Polskiego. Szczególnie „wiślacki” był stacjonujący pod Wawelem 20 pułk piechoty. Co ciekawe, żołnierze rywalizowali także w piłkarskich mistrzostwach Wojska Polskiego i 20 pp był kilkukrotnym triumfatorem takich rozgrywek. Nie będzie to zaskoczeniem, jeżeli uświadomimy sobie, że w tej drużynie występowali chociażby Henryk Reyman, Władysław Kowalski czy Marian Markiewicz. Czasem zdarzało się, że piłkarze Wisły stacjonowali w garnizonach oddalonych od Krakowa - co godne uznania, wielu było tak mocno przywiązanych do Wisły, że nie zmieniało barw klubowych. Tutaj ponownie znamienity jest przykład Henryka Reymana, który na mecze Wisły dojeżdżał aż z Wilna. W szeregach Towarzystwa Sportowego wojskowymi byli nie tylko sportowcy - bardzo często wysokiej rangi oficerowie zostawali działaczami Wisły. Wymienić tutaj można przykładowo pułkownika Stanisława Kruka-Schustera czy podpułkownika Jana Gabrysia (zamordowanego w Charkowie i pośmiertnie awansowanego na generała brygady) - obaj pełnili role wiceprezesów Wisły. Wojskowi obejmowali także funkcje honorowe - od 1929 roku protektorem Wisły był Edward Rydz-Śmigły, patronat nad jubileuszami Wisły w latach 30. obejmowali zaś generałowie Jerzy Narbut-Łuczyński, Józef Olszyna-Wilczyński, Władysław Bończa-Uzdowski czy Bernard Mond.
Pamiętajmy jednak przede wszystkim, że służba wojskowa oznaczała gotowość do oddania własnego życia w obronie ojczyzny. Święto Wojska Polskiego ustanowiono na pamiątkę „Cudu nad Wisłą” - zwycięskiej Bitwy Warszawskiej z 1920 roku. W obliczu zagrożenia bolszewickiego sprawy sportu zeszły wówczas na dalszy plan - zrezygnowano choćby z uczestnictwa polskiej reprezentacji w Igrzyskach Olimpijskich w Antwerpii. Wisła w 1920 roku rozegrała tylko kilka spotkań, zwykle w bardzo okrojonym składzie. Wiślacy za to licznie wykazywali się bohaterstwem na froncie: Wilhelm Cepurski, Henryk Reyman, bracia Władysław i Stanisław Kowalscy, Franciszek Pustelnik, Józef Szkolnikowski, bracia Gustaw i Władysław Jenknerowie - to tylko wybrane nazwiska Wiślaków, którzy walczyli wówczas przeciwko Armii Czerwonej. W dniu Święta Wojska Polskiego pamiętajmy o ich poświęceniu i o wartościach, którymi się kierowali.
Również w okresie II RP więzi pomiędzy sportem a wojskiem były w przypadku Wisły bardzo silne. Piłka nożna była w tamtych czasach całkowicie amatorska, co oznaczało, że piłkarze na codzień wykonywali różne zawody. Wielu Wiślaków było zawodowymi oficerami Wojska Polskiego. Szczególnie „wiślacki” był stacjonujący pod Wawelem 20 pułk piechoty. Co ciekawe, żołnierze rywalizowali także w piłkarskich mistrzostwach Wojska Polskiego i 20 pp był kilkukrotnym triumfatorem takich rozgrywek. Nie będzie to zaskoczeniem, jeżeli uświadomimy sobie, że w tej drużynie występowali chociażby Henryk Reyman, Władysław Kowalski czy Marian Markiewicz. Czasem zdarzało się, że piłkarze Wisły stacjonowali w garnizonach oddalonych od Krakowa - co godne uznania, wielu było tak mocno przywiązanych do Wisły, że nie zmieniało barw klubowych. Tutaj ponownie znamienity jest przykład Henryka Reymana, który na mecze Wisły dojeżdżał aż z Wilna. W szeregach Towarzystwa Sportowego wojskowymi byli nie tylko sportowcy - bardzo często wysokiej rangi oficerowie zostawali działaczami Wisły. Wymienić tutaj można przykładowo pułkownika Stanisława Kruka-Schustera czy podpułkownika Jana Gabrysia (zamordowanego w Charkowie i pośmiertnie awansowanego na generała brygady) - obaj pełnili role wiceprezesów Wisły. Wojskowi obejmowali także funkcje honorowe - od 1929 roku protektorem Wisły był Edward Rydz-Śmigły, patronat nad jubileuszami Wisły w latach 30. obejmowali zaś generałowie Jerzy Narbut-Łuczyński, Józef Olszyna-Wilczyński, Władysław Bończa-Uzdowski czy Bernard Mond.
Pamiętajmy jednak przede wszystkim, że służba wojskowa oznaczała gotowość do oddania własnego życia w obronie ojczyzny. Święto Wojska Polskiego ustanowiono na pamiątkę „Cudu nad Wisłą” - zwycięskiej Bitwy Warszawskiej z 1920 roku. W obliczu zagrożenia bolszewickiego sprawy sportu zeszły wówczas na dalszy plan - zrezygnowano choćby z uczestnictwa polskiej reprezentacji w Igrzyskach Olimpijskich w Antwerpii. Wisła w 1920 roku rozegrała tylko kilka spotkań, zwykle w bardzo okrojonym składzie. Wiślacy za to licznie wykazywali się bohaterstwem na froncie: Wilhelm Cepurski, Henryk Reyman, bracia Władysław i Stanisław Kowalscy, Franciszek Pustelnik, Józef Szkolnikowski, bracia Gustaw i Władysław Jenknerowie - to tylko wybrane nazwiska Wiślaków, którzy walczyli wówczas przeciwko Armii Czerwonej.
W dniu Święta Wojska Polskiego pamiętajmy o ich poświęceniu i o wartościach, którymi się kierowali.