TS Wisła Kraków SA
Trenerski dwugłos

#WISWID: Trenerski dwugłos

6 miesięcy temu | 29.02.2024, 11:00
#WISWID: Trenerski dwugłos

To była udana środa dla Wisły Kraków i jej kibiców. Biała Gwiazda zameldowała się w półfinale Pucharu Polski dzięki wygranej nad Widzewem 2:1. Zapraszamy na tekstowe podsumowanie meczu w wykonaniu trenerów Daniela Myśliwca i Alberta Rudé.

Daniel Myśliwiec - Widzew Łódź


„Zastanawiam się w sumie, co mogę państwu powiedzieć? Bardziej mam ochotę zadać pytanie, czy państwo widzieli kiedyś taki scenariusz? Odpowiedź będzie pewnie taka, że nie. Zadam trudniejsze pytanie. Czy ktoś był w stanie sobie wyobrazić taki scenariusz? I zakładam, że nawet ludzie z dużą wyobraźnią nie są w stanie sobie czegoś takiego wyobrazić, ale chyba za to wszyscy kochamy piłkę. Myślę, że Kraków dzisiaj bardziej niż Łódź. I w sumie nie wiem, czy jest sens, żebym się rozwodził jakoś na temat meczu czy kluczowych momentów, których było około 48. Jedna rzecz, którą mam w głowie, to zastanawiam się, co jeszcze mogę zrobić lepiej, żeby moja drużyna na sam koniec nie czuła się teraz tak, jak się czujemy i muszę zrobić wszystko, by być dla nich lepszym trenerem i osobą, która w takich momentach będzie w stanie im pomóc cieszyć się i napisać piękną historię, a nie dramatyczną historię. Na pewno bardzo ich szanuję za to jak zagrali przy tak krótkim czasie na regenerację i konfrontacji z drużyną, która nijak nie pasuje do pierwszej ligi, która ma swoją jakość, swoją intensywność piłkarską, którą dzisiaj zaprezentowali - szczególnie w końcówkach... Powiem krótko. Po prostu gratuluję bardzo gospodarzom. Napiszcie piękne zakończenie dla Was pięknej historii, a tutaj chyba zakończę, bo czego bym nie powiedział, to i tak nie zmniejszy prawdopodobnie odczuć negatywnych moich piłkarzy. Na pewno jest jedna bardzo, bardzo ważna rzecz, która chcę, żeby jeszcze raz wybrzmiała - bardzo ich szanuję za wiarę. Za to, że byli tak blisko pomimo takiego dużego zmęczenia i takich dużych trudności w przygotowaniach do tak ważnego dla nas meczu. I dziękuję też naszym kibicom, bo myślę, że zasłużyli też na nagrodę, a my jej im nie daliśmy” - podsumował.

Na pytanie, czym Wisła zaskoczyła rywala i jakie są powody tego, że Widzew na zbyt dużo pozwalał gospodarzom w polu karnym, odpowiedział: „Z tą drugą tezą nie do końca bym się zgodził, bo myślę, że w wielu momentach w obronie pola karnego byliśmy odpowiednio na pozycji. Może nie reagowaliśmy na tyle szybko, żeby Wisła nie była w stanie oddać strzału na bramkę, ale patrząc na kontekst, to jeszcze raz wrócę do naszych przygotowań i dwóch dni, gdy mierzyliśmy się z dwoma różnymi filozofiami: Górnika jest ofensywna, ale nastawiona na kontrataki. Inną przestrzeń chcieliśmy z Górnikiem wykorzystać, czyli przestrzeń między liniami. Z Wisłą, żeby grać skutecznie i tworzyć wiele sytuacji, to trzeba było korzystać z przestrzeni za linią obrony. W związku z tym, że mieliśmy niewiele czasu, aby zmienić myślenie piłkarzy i nie w sensie werbalnym, bo to oczywiście wybrzmiało na naszych odprawach, ale jeśli piłkarz przy zmęczeniu nie będzie w stanie tego przetrenować, to moglibyśmy 40 razy mówić, a i tak odruch będzie taki, żeby grać między linie. Zmierzając do odpowiedzi na pierwsze pytanie: Wisła nas nie zaskoczyła, tylko ja nie byłem w stanie na tyle na pełnej intensywności wdrożyć te odruchy, które mogłyby nam pomóc, a nie przeszkodzić. Bardzo dobry pressing, gdzie zmieniliśmy znów strukturę, żeby ułatwić nam odbiór piłki. Wisła uciekała się też do bezpośredniej gry. My po odbiorze zagrywaliśmy od razu piłkę tam, gdzie Wisła szybko reaguje, bo to widać dużą zmianę in plus po zmianie trenera w Wiśle, że bardzo szybko reagują na stratę. I mają dużą liczbę piłkarzy w środku pola. My tam zagrywaliśmy odruchowo piłkę, czyli tam, gdzie chcieliśmy odruchowo zagrywać piłkę w meczu z Górnikiem Zabrze. To jest jeden z przykładów. Nie wiem, czy jest sens, żebym podawał kolejne. Generalnie styl Wisły, jakość Wisły nie były dla nas zaskoczeniem. Faza finalizacji, czyli zagranie piłki w momencie, kiedy nie ma miejsca do zagrania piłki prostopadłej, do boku, wcięcia się środkowych pomocników, rotacji środkowych pomocników. Przeładowanie prawej strony, na co też zresztą chcieliśmy reagować naszym ustawieniem, to są wszystkie rzeczy, które są bardzo widoczne, powtarzalne, nieprzypadkowe. Efekt pracy gospodarzy. Mogę tylko żałować, że nie mieliśmy dnia, dwóch, żeby się jeszcze lepiej na to przygotować. Nie w sensie teoretycznym, tylko w sensie praktycznym. Wtedy myślę, że obraz gry byłby inny. Nie było ciężko przewidzieć takiego scenariusza w pierwszej połowie. Najważniejsze dla nas było te momenty przetrwać. Dlatego wracając jeszcze raz do odpowiedzi, tego, że pozwoliłem nie zgodzić się z tą tezą, to przy dyspozycji naszej drużyny i przy tym, co prezentuje Wisła, to mimo wszystko byłem w stanie w tym okresie zaakceptować taki efekt finalny”.

Albert Rudé - Wisła Kraków

„Powiem bardzo krótko : myślę, że graliśmy dobry mecz przeciwko dobrej drużynie. W mojej opinii to był piękny mecz. Wreszcie udało się uzyskać coś bardzo ważnego dla naszych kibiców i dla naszej szatni. Jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu” - zaczął.

Zdaniem opinii publicznej Wisła powinna poradzić sobie lepiej na tle drużyny z Ekstraklasy i w ostatecznym rozrachunku można uznać, że tak właśnie było. Co na ten temat uważa szkoleniowiec z R22? „Po tym doświadczeniu i porównując mecze z rywalami z I ligi ze spotkaniem z Widzewem, z przeciwnikiem z Ekstraklasy, to muszę powiedzieć, że presja ze strony rywala była tym razem większa, bo miał on w sobie dużo jakości. Sposób w jaki chcemy grać jest jednak podobny do tego, co prezentował przeciwnik. Było to spotkanie, które bardzo mi się podobało. Musimy dalej pracować nad naszą pryncypiami, by pokazywać podobny poziom w lidze. To tam jest nasz główny cel na ten sezon” - mówił.

Już w sobotę Wiślaków czeka mecz w Opolu z Odrą. Jak będą wyglądały przygotowania do tego starcia? „Najpierw powiem o aspekcie fizycznym. Przygotowaliśmy ten zespół na takie granie, by grać wysokim pressingiem, nawet przez 120 minut. Pokazaliśmy, że jesteśmy na to gotowi. Teraz przed nami krótki czas na regenerację. Nie spodziewaliśmy się dogrywki, więc musimy sobie z tym poradzić w najlepszy możliwy sposób, bo przed nami naprawdę ważne spotkanie. Jeżeli zaś chodzi o naszą stronę mentalną, to mam takie spostrzeżenie. Co zmieniło się między naszym ostatnim meczem domowym a tym dzisiejszym? Było bardzo mało czasu i w tak krótkim czasie nie możesz zmienić praktycznie nic. To pokazuje, że ten mecz to nie tylko zasługa taktyki czy pracy, a mentalności. W lidze mamy na sobie bardzo dużo presji, mamy przed sobą jasny cel nadrzędny, jesteśmy wielkim klubem. W przyszłości z tą presją musimy nauczyć się walczyć. Dziś był trochę inny scenariusz. To było nasze marzenie, by trafić do półfinału Pucharu Polski, chcieliśmy się dobrze bawić. Graliśmy swoje, bawiliśmy się grą, zagraliśmy fantastyczny mecz. To będzie teraz wyzwanie, by sprostać presji. Do tego potrzebne nam będzie odpowiednie nastawienie i mentalność, żeby utrzymać takie to również w lidze. Dzięki temu musimy osiągnąć cel, który mamy przed sobą” - tłumaczył.

Dziennikarzy ciekawiło, jakie słowa do swoich podopiecznych skierował trener przed dogrywką: „Przekazałem mojemu zespołowi, żeby zawodnicy podeszli do niej z odpowiednim nastawieniem. W dogrywkach nie zawsze chodzi bowiem o taktykę, czasami ważniejsza jest mentalność. Mamy pewne zasady, których chcę, żebyśmy się trzymali, jeżeli chodzi o mentalność tej drużyny. W każdym meczu, na każdym treningu, w każdej sytuacji pracujemy nad nimi, żeby to weszło w nawyk. Jest to proces, ale wydaje mi się, że jesteśmy na dobrej drodze” - zaznaczył.

Atmosfera na trybunach była niesamowita, co podkreślił także trener w swojej wypowiedzi: „Było po prostu niesamowicie, po prostu niesamowicie. Jestem z tego dumny. Tak jak mówiłem ostatnio, kibice napędzali nas, abyśmy strzelili tego gola. Ostatnio nie udało się, a teraz to już nam wyszło. Kibice byli z nami, wspierali nas. Doświadczenie czegoś takiego sprawiło, że bardzo cieszyłem się z tego widoku” - kontynuował.

Niecelne zagranie Alvaro Ratona przyniosło bramkę dla Widzewa, której ostatecznie arbiter nie uznał. Jak sytuacja ta wyglądała ze strony trenera? „Tak, jak wiecie, chcemy rozgrywać swoje akcje od bramkarza i podejmować to ryzyko w rozgrywaniu piłki, by później w ostatniej tercji boiska mieć przewagę, ale musimy też pamiętać o tym, że czasami to ryzyko jest zbyt duże. Alvaro wie doskonale, że popełnił w tej sytuacji błąd. Jest profesjonalistą, ma wielkie doświadczenie. Nie muszę mu mówić, że ten błąd popełnił, on to wie. Jest bardzo silny mentalnie, będzie nadal pracować nad rozgrywaniem od tyłu, by podobne błędy już się oczywiście nie przytrafiły” - zakończył.

Udostępnij
 
6026216