W drugim meczu sparingowym Wiślacy podejmowali na własnym terenie LKS Goczałkowice-Zdrój, a pojedynek ten obfitował w emocjonujące momenty i zwroty akcji. Finalnie to krakowianie wyszli obronną ręką z tego starcia, pokonując przeciwników 4:2. Do siatki gości trafiali Dominik Sarga, Arkadiusz Ziarko, Szymon Kawała oraz Marcin Bartoń (karny).
Początek starcia sparingowego ułożył się zdecydowanie po myśli podopiecznych Aleksandra Mikhailova, którzy nie tracili czasu i niezwłocznie zaczęli naciskać na rywali. Już w 7. minucie mogli cieszyć się z objętego prowadzenia, kiedy to Dominik Sarga przeprowadził indywidualną akcję po kontrze, wieńcząc ją celnym strzałem. Gospodarze pewnie kroczyli po drugą bramkę, jednak tym razem zostali zaskoczeni przez przeciwników. Dokładnie siedem minut po otwarciu wyniku spotkania przyjezdni wykorzystali błąd krakowian w wyprowadzeniu piłki i pokonali Macieja Wolickiego, doprowadzając do wyrównania. Wiślacy nie zamierzali składać broni i z pełną motywacją tworzyli sobie kolejne sytuacje strzeleckie, siejąc zamęt w defensywie przeciwników.
W 19. minucie skutecznością mógł wykazać się Kamil Kaczówka, ale jego uderzenie okazało się zbyt lekkie, by zaskoczyć golkipera Goczałkowic. Świetna okazja nadarzyła się też w 30. minucie, gdy miejscowi wywalczyli rzut rożny, a po wybiciu piłki Michał Prochwicz uderzył z powietrza, lecz futbolówka minęła bramkę o kilka centymetrów.
Przełom nastąpił po kilkudziesięciu sekundach - wówczas to Kacper Chełmecki wyszedł z akcją, po czym piłka trafiła pod nogi Arkadiusza Ziarko. Zawodnik precyzyjnym strzałem po słupku umieścił ją w sieci, dając prowadzenie swojemu zespołowi. W końcówce więcej do powiedzenia mieli już goście, którzy usilnie poszukiwali bramki wyrównującej. Ich próby finalnie na nic się zdały, gdyż przed przerwą nie udało im się oddać drugiego trafienia.
Lepsza skuteczność Wisły
W drugiej połowie emocji również nie brakowało, a wraz z gwizdkiem arbitra oba zespoły znów ruszyły do walki o przejęcie kontroli. Bardziej skuteczni w tym najpierw okazali się Wiślacy, którzy bardzo szybko powiększyli przewagę nad rywalami. W 47. minucie Michał Zimon, dośrodkowując z rożnego, skierował piłkę na głowę Szymona Kawały, z kolei ten idealnie przymierzył, pakując ją wprost do siatki. Goście nie zamierzali bezczynnie patrzyć na poczynania krakowian i już pięć minut później zaatakowali ich bramkę. Najpierw golkiper Białej Gwiazdy obronił strzał, następnie zawodnik Goczałkowic dobił futbolówkę, jednak niefortunnie trafił w Wolickiego.
Przyjezdni dopięli swego w 57. minucie, kiedy to, po akcji przeprowadzonej z lewej strony boiska, zmniejszyli straty do 3:2. Wisła szansę na odpowiedź miała już chwilę później – w 59. minucie, po błędzie bramkarza Goczałkowic, Michał Zimon uderzył niecelnie. Niedługo potem Alex Bugaj podał do Dawida Gapa, a zawodnik ten został sfaulowany w polu karnym, wskutek czego sędzia podyktował rzut karny. Do „jedenastki” podszedł Marcin Bartoń i zrobił użytek ze stałego fragmentu gry, zdobywając czwartego gola dla gospodarzy. Goście nie dawali jednak za wygraną i wkrótce znów dali się we znaki wiślackiemu golkiperowi. W 70. minucie, po rzucie rożnym Dominik Sarga przegrał pojedynek główkowy, co wykorzystali przeciwnicy, doprowadzając do stanu 4:3. Dawid Gap próbował jeszcze zaskoczyć bramkarza Goczałkowic, uderzając z około 35. metrów, gdy ten wyszedł z bramki, jednak piłka przeleciała nad poprzeczką. Mimo dalszych prób podejmowanych przez obie strony w końcówce spotkania wynik pozostał bez zmian.
Wisła II Kraków - LKS Goczałkowice-Zdrój 4:2 (2:1)
Bramki dla Wisły: Dominik Sarga, Arkadiusz Ziarko 32', Szymon Kawała 47', Marcin Bartoń 62' (k.)
Wisła II Kraków (skład wyjściowy): M. Wolicki - M. Prochwicz, R. Skała, D. Boiko, A. Ziarko - M. Zimon, M. Tsymbaliuk - K. Kaczówka, K. Tokarczyk, D. Sarga - K. Chełmecki
Grali też: M. Pachel, zawodnik testowany, A. Bugaj, S. Kawała, D. Gap, M. Bartoń