TS Wisła Kraków SA

Wiślacki przegląd prasy: Porażka w Poznaniu

4 lata temu | 06.10.2019, 20:30
Wiślacki przegląd prasy: Porażka w Poznaniu

Media o meczu Lech - Wisła.

Ekstraklasa.org

W najciekawiej zapowiadającym się meczu 11. kolejki sezonu 2019/2020 Lech Poznań pokonał Wisłę Kraków 4:0 po bramkach Darko Jevticia, Christiana Gytkjaera, Filipa Marchwińskiego oraz Kamila Jóźwiaka.

W pierwszej części kibice nie oglądali wielu składnych akcji. Obie ekipy oddały strzały, jednak żaden z nich nie zagroził poważnie golkiperom. Dopiero w 40. minucie po błędzie przy wyprowadzeniu piłki z własnego pola karnego, do futbolówki dopadł Kamil Jóźwiak, zagrał do Darko Jevticia, a kapitan Lecha otworzył wynik w Poznaniu. Po zmianie stron Christian Gytkjaer podwyższył rezultat dobijając z bliska strzał kolegi z zespołu, a kropkę nad „i” postawił Kamil Jóźwiak, który świetnie wykończył kontrę Lecha. Jeszcze w końcówce gości do siatki trafił młodziutki Filip Marchwiński.

 

Interia

W Poznaniu latem dokonała się kolejna rewolucja kadrowa, której efektem jest teraz gra wielu piłkarzy młodych - z rocznika 1998 i młodszych. Przeciwko Wiśle było ich aż pięciu w wyjściowym składzie i kolejnych trzech w rezerwie. Brakowało za to Pedro Tiby, któy potrafi znakomicie reżyserować grę drużyny

W Wiśle trener Maciej Stolarczyk miał jeszcze większy ból głowy, bo do kontuzjowanych (m.in. Błaszczykowskiego, Brożka, Burligi, Niepsuja czy Buksy) dołączyli pauzujący za kartki Maciej Sadlok i Lukas Klemenz. W efekcie po raz pierwszy w tym sezonie w Ekstraklasie od początku meczu zagrali obrońca Marcin Grabowski i napastnik Przemysław Zdybowicz, zaś Rafał Boguski został ustawiony na prawej obronie. Tak wiele kadrowych eksperymentów nie mogło wyjść wiślakom na dobre. Dziwne było to, że Lech bardzo długo nie potrafił tego wykorzystać.

Pierwsza połowa tego spotkania była bardzo słaba, prowadzona w spacerowym tempie. (…) Jedynym ciekawym momentem był ten z 40. minuty, gdy "Kolejorz" objął prowadzenie. (…) Lech miał problem z postawieniem kropki nad i - mecz zamknął dopiero w ostatnich 20 minutach. W 73. minucie Moder wycofał piłkę do Jakuba Kamińskiego, ten uderzył, ale Buchalik obronił. Przy dobitce Gytkjaera był jednak bezradny. Chwilę później rezerwowy Joao Amaral wypuścił na wolne pole Jóźwiaka, a Lechita uderzył przy dalszym słupku na 3-0. Wynik ustalił kolejny młodzieżowiec Filip Marchwiński, który skorzystał z prezentu od Jeana Carlosa.

 

Przegląd Sportowy

Lech wreszcie przełamał fatalną serię meczów bez wygranej na swoim stadionie. Kolejorz zwyciężył przy Bułgarskiej po raz pierwszy od 26 lipca i zrobił to w bardzo przekonujący sposób, rozbijając Wisłę Kraków aż 4:0.

- Wisła jest zespołem, który pod wodzą Macieja Stolarczyka gra atrakcyjną piłkę. Powinno być to spotkanie dwóch drużyn, które grają do przodu i ofensywnie – podkreślał na przedmeczowej konferencji prasowej trener Lecha Dariusz Żuraw, a wtórował mu opiekun Białej Gwiazdy. - Lech to już zupełnie inny zespół niż w zeszłym sezonie. Gra ofensywnie, więc może być ciekawie, bo my wyznajemy podobną filozofię – mówił Stolarczyk.

Przez długi czas zapowiadało się jednak na to, że na szumnych zapowiedziach się skończy, bo od pierwszych minut oba zespoły zafundowały kibicom partię boiskowych szachów i to takich w wyjątkowo kiepskim wydaniu, gdzie figury przesuwają się po planszy w ślimaczym tempie.

Dość powiedzieć, że przez pierwsze pół godziny najciekawszym boiskowym wydarzeniem był nokdaun, jaki po trafieniu piłką w głowę przez Kamila Jóźwiaka zaliczył były stoper Lecha Rafał Janicki. Obrońca padł zupełnie zamroczony na murawę i przez chwilę wydawało się, że będzie to sytuacja bliźniaczo podobna do tej, po której kilkanaście dni temu ze stadionu przy Bułgarskiej Pawła Tomczyka zabrała karetka. Lechita stracił wtedy na chwilę przytomność i doznał wstrząśnienia mózgu. Janicki dość szybko się jednak pozbierał i wrócił na murawę. Ból musiał mu jednak doskwierać, bo na drugą odsłonę już na boisko nie wybiegł.

Wisła przyjechała do Poznania zdziesiątkowana, a lista nieobecnych zawodników była wyjątkowo długa i zawierała kilku kluczowych dla krakowian graczy. Z powodu kartek zagrać nie mogli Lukas Klemenz i Maciej Sadlok, a urazy wyłączyły z występu dodatkowo między innymi Jakuba Błaszczykowskiego, Łukasza Burligę i Davida Niepsuja. Do ostatnich chwil ważyły się losy gry przy Bułgarskiej Pawła Brożka, ale ostatecznie doświadczony i najskuteczniejszy zawodnik Wisły nie znalazł się w kadrze meczowej. Zastąpił go debiutujący w wyjściowej jedenastce 19-letni Przemysław Zdybowicz. Nastolatek zupełnie nie poradził sobie jednak z dużo bardziej doświadczonymi stoperami Lecha i niedługo po przerwie został zastąpiony przez Krzysztofa Drzazgę.

 

Love Kraków

Wisła przegrała w Poznaniu z Lechem 0:4. Krakowianie zaczęli nieźle, ale swojej przewagi nie zdołali zamienić na bramkę. Potem było już tylko gorzej i po trzech ligowych porażkach z rzędu spadli na 13. miejsce.

Wrzesień nie był dla Wisły Kraków łaskawy. W trzech ligowych spotkaniach krakowianie wywalczyli zaledwie jeden punkt, odpadli z rozgrywek Pucharu Polski, a na dodatek ponieśli porażkę w starciu z Cracovią. Do tego dochodzą kontuzje. Lista zawodników, których ma do dyspozycji trener Maciej Stolarczyk z meczu na mecz jest coraz krótsza.

W pojedynku derbowym swoje czwarte żółte kartki obejrzeli Maciej Sadlok i Lukas Klemenz, tym samym tej dwójki w Poznaniu zabrakło. Największym problemem dla Białej Gwiazdy było więc zestawienie obrony. Trener Stolarczyk nie miał zbyt dużego pola manewru i na boki defensywy posłał Marcina Grabowskiego oraz podobnie jak w meczu pucharowym z Błękitnymi Stargard - Rafała Boguskiego.

Paweł Brożek, który w derbach Krakowa zagrał na własną odpowiedzialność, nie znalazł się w autokarze do Poznania. Snajper krakowian leczy kontuzjowaną kostkę, dlatego też w ataku Wisły zagrało dwóch młodzieżowców Kamil Wojtkowski i Przemysław Zdybowicz. W wyjściowym składzie wiślaków znalazło się więc aż trzech przedstawicieli młodego pokolenia. W Lechu było ich natomiast aż pięciu.

Mimo wszystkich kłopotów z jakimi borykała się w ostatnim czasie Wisła, w Poznaniu gracze spod Wawelu nie składali broni. Zaczęli bardzo odważnie i zmuszali do wzmożonej koncentracji bramkarza gospodarzy.

Udostępnij
 
4966576