Media o meczu Wisła - Śląsk.
Ekstraklasa.org - Obie drużyny „na szóstkę”
W 33. kolejce Lotto Ekstraklasy 2018/19 Wisła Kraków zremisowała 1:1 ze Śląskiem Wrocław. Na liście strzelców znaleźli się Marcin Robak i Marko Kolar. Dla obu drużyn to już szósty mecz bez wygranej.
Lepiej zaczęli goście. W 7. minucie po dośrodkowaniu Łukasza Brozia piłkę do siatki wpakował Marcin Robak. Dla napastnika Śląska był to już 117. gol na boiskach Ekstraklasy, co oznacza, że w rankingu najskuteczniejszych graczy w historii ligi zrównał się on z Ernestem Wilimowskim. Prowadzenie wrocławian potrwało dwadzieścia minut. Białej Gwieździe udało się bowiem przeprowadzić ładną akcję, na końcu której Paweł Brożek wyłożył futbolówkę Marko Kolarowi, a ten zdobył bramkę mocnym kopnięciem od poprzeczki. W drugiej połowie Śląsk był bliski gola po tym, jak Robert Pich trafił w obramowanie bramki bezpośrednio z rzutu wolnego. Ostatecznie wynik z pierwszej części spotkanie nie uległ jednak zmianie. Remis bardziej zadowala Wisłę, która jest już pewna utrzymania.
Dziennik Polski - Wisła pewna utrzymania
Piłkarze Wisły Kraków znów zagrali w dużym osłabieniu, ale tym razem nie dali się kolejny raz pokonać. Przegrywali na własnym stadionie ze Śląskiem Wrocław, ale piękny gol Marko Kolara dał wiślakom cenny punkt i utrzymanie w ekstraklasie. Z remisu nie byli zadowoleni wrocławianie, bowiem ten wynik sprawił, że ich sytuacja w tabeli zrobiła się już dramatyczna.
To był kolejny mecz, w którym drużyna „Białej Gwiazdy” wystąpiła w dużym osłabieniu. Tym razem sytuacja był już nieco lepsza od poprzedniego spotkania z Zagłębiem Sosnowiec. Do składu mogli wrócić stoper Lukas Klemenz oraz defensywny pomocnik Vukan Savicević. Problemy kadrowe spowodowały jednak, że drugi raz z rzędu na środku obrony wystąpił 15-letni Daniel Hoyo-Kowalski. Na lewej obronie kolejny raz zagrał też 18-letni Marcin Grabowski.
Śląsk przed meczem z Wisłą znalazł się w dramatycznej sytuacji. Zespół z Wrocławia spadł na przedostatnie miejsce w tabeli, czyli spadkowe. A po zwycięstwie Arki Gdynia z Koroną w Kielcach, wrocławianie do bezpiecznego miejsca tracili już 4 punkty. Zdawali więc sobie sprawę, że porażka na stadionie przy ul. Reymonta będzie oznaczać ogromne tarapaty.
Interia - Kiepskie położenie Śląska
Śląsk miał grać w Krakowie jak o życie, ale nawet osłabiona i niezgrana obrona Wisły okazała się dla gości za mocna. Wrocławianie tylko zremisowali 1-1 przy Reymonta i coraz bardziej zakopują się w strefie spadkowej.
Śląsk ma nóż na gardle. Na cztery kolejki przed końcem zajmuje 15. miejsce i ma już trzy punkty straty do Arki Gdynia. To dla wrocławian jedna zła wiadomość. Druga jest taka, że grają tak słabo, iż coraz mniej argumentów przemawia za ich pozostaniem w Ekstraklasie.
Onet - Przerwana passa porażek
Wisła Kraków i Śląsk Wrocław ostatnio przegrywały mecz za meczem. Przy Reymonta obie drużyny się przełamały, bo ich bezpośrednie starcie zakończyło się remisem 1:1 (1:1). Jeśli ktoś się cieszy z takiego obrotu spraw, to na pewno nie goście. Widmo degradacji zagląda Śląskowi w oczy coraz poważniej. Ekipa z Dolnego Śląska nie tylko przegrywa mecz za meczem, ale też wylądowała wreszcie w strefie spadkowej. Niedzielne zwycięstwo Arki Gdynia nad Wisłą Płock jeszcze bardziej skomplikowało sprawę i zmuszało piłkarzy Śląska do zwycięstwa nad Wisłą. Tego celu nie zrealizowali, mimo świetnego początku.
Przegląd Sportowy - Remis mimo dobrego początku Śląska
Po czterech porażkach z rzędu mecz z Wisłą dla Śląska wydawał się idealną okazją, by odbić się od dna, bo krakowianie wciąż zmagają się z ogromnymi problemami kadrowymi. Wprawdzie z listy kontuzjowanych w porównaniu do ostatniego meczu wypadli Lukas Klemenz i Vukan Savićević, ale dołączył do niej Matej Palčič. Trener Maciej Stolarczyk po raz kolejny wystawił od pierwszej minuty 15-letniego Daniela Hoya-Kowalskiego. Wszystko zdawało się dla Śląska układać idealnie, bo już jedną z pierwszych akcji zakończyli strzeleniem gola. - Marcin Robak rozgrywał bardzo dobry mecz, ciężko pracował dla drużyny, strzelił gola, fizycznie wyglądał bardzo dobrze – chwalił trener Vitezslav Lavička. Werwy jego zawodnikom starczyło jednak tylko na kilkanaście minut.