Media o meczu Wisła-Miedź.
Ekstraklasa.org
Niesamowity mecz zakończony dziewięcioma trafieniami w Krakowie. W ostatniej serii gier LOTTO Ekstraklasy Miedź Legnica pokonała Wisłę aż 5:4. Niestety, zwycięstwo nie pomogło utrzymać się beniaminkowi w lidze.
Na prowadzenie mogli wyjść goście, ale z jedenastu metrów pomylił się Petteri Forsell. To co nie wyszło beniaminkowi, kilka chwil później udało się Marko Kolarowi i to Wisła otworzyła wynik. Radość na Reymonta nie trwała długo, bo wiem do wyrównania doprowadził Joan Román. Po pierwszej połowie na tablicy wyników widniał wynik 1:1, lecz prawdziwa strzelanina zaczęła się po zmianie stron, kiedy to oglądaliśmy aż 7 trafień.
Wisła znowu była lepsza o jedną bramkę, a później w ciągu pięciu minut straciła trzy. Po dwa dublety zanotowali Joan Román oraz Juan Cámara. Z kolei na listę strzelców po stronie krakowian wpisali się Vukan Savicević, Paweł Brożek oraz ponownie Marko Kolar. Kiedy wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem, w doliczonym czasie Miedzianka dopięła swego i Paweł Zieliński zdobył gola na wagę zwycięstwa, które jednak nie zaowocowało utrzymaniem w lidze.
Przegląd Sportowy
Szalone widowisko na zakończenie sezonu zgotowali kibicom piłkarze Wisły Kraków i Miedzi Legnica. Zwycięstwo 5:4 nic jednak nie dało zawodnikom Dominika Nowaka, którzy tym samym opuszczają najwyższą ligę. Wisła Kraków nie miała zamiaru ułatwiać Miedzi Legnica walki o utrzymanie, bo sama potrzebowała jeszcze punktu, by zapewnić sobie dziewiąte miejsce, które było jej celem na fazę finałową. Poza tym, trener Maciej Stolarczyk podkreślał, że piłkarze chcą podziękować kibicom za cały sezon wsparcia, dzięki któremu Wisła przetrwała krytyczny moment. To nie były zapowiedzi bez pokrycia, bo wiślacy faktycznie pierwsi zaatakowali.
Dziennik Polski
Piłkarze Wisły Kraków dwukrotnie prowadzili z Miedzią Legnica, później w sześć minut stracili trzy bramki i przegrywali 2:4. W końcówce "Biała Gwiazda" wyrównała, ale na sam koniec i tak gola zdobyli legniczanie, którzy ostatecznie wygrali 5:4. Ta wygrana nie dała jednak legniczanom utrzymania się w ekstraklasie. Wiślacy, mimo że przegrali, zakończyli rozgrywki na 9. miejscu. Wisła w tym meczu chciała w dobrym stylu zakończyć sezon, dobrą grą i zwycięstwem podziękować za wsparcie kibicom i przypieczętować 9. miejsce w tabeli. Krakowianom udało się wygrać grupę spadkową, ale pożegnanie sezonu, jeżeli chodzi o wynik, nie zakończyło się zgodnie z oczekiwaniami. Emocji jednak nie brakowało.
Miedź przyjechała do Krakowa mając jeszcze cień nadziei na pozostanie w ekstraklasie. Aby jednak tak się stało, piłkarze z Legnicy musieli wygrać z „Białą Gwiazdą”, a równocześnie Wisła Płock musiałaby przegrać u siebie już ze zdegradowanym do I ligi Zagłębiem Sosnowiec, co graniczyło z cudem. W ustawieniu drużyny Wisły doszło do jednego eksperymentu. Na prawej stronie obrony od pierwszej minuty meczu zagrał Kamil Wojtkowski, który dotychczas występował jako pomocnik.
Sportowe Fakty WP
Wisła prowadziła z Miedzią 1:0 i 2:1, a potem udało jej się doprowadzić do stanu 4:4. Gdy Marko Kolar strzelił wyrównującego gola, zegar wskazywał już siódmą minutę doliczonego czasu gry, ale krakowianie nie zostali nagrodzeni za heroiczną pogoń i chwilę później zwycięstwo gościom zapewnił Paweł Zieliński.
- Byliśmy świadkami szalonego meczu. Spotkanie z dziewięcioma golami zdarza się rzadko, ale ten mecz był odzwierciedleniem tego, co działo się u nas przez cały sezon. To był szalony sezon - przyznał Maciej Stolarczyk.
Trener Białej Gwiazdy nie chciał rozwodzić się nad spotkaniem z Miedzią. Skupił się na podsumowaniu ostatnich miesięcy i podziękowaniach dla wszystkich, dzięki którym Wisła przetrwała grudniowo-styczniową zawieruchę.