TS Wisła Kraków SA

Uryga: Pokazaliśmy, że potrafimy walczyć

2 miesiące temu | 31.08.2024, 13:09
Uryga: Pokazaliśmy, że potrafimy walczyć

Czwartkowy wieczór zakończył się wygraną Wisły Kraków nad belgijskim Cercle Brugge 4:1. Mimo zwycięstwa Biała Gwiazda nie zdołała odrobić strat z pierwszego meczu przy Reymonta, co oznacza, że musiała pożegnać się z Ligą Konferencji UEFA. Po spotkaniu rozmawialiśmy z Alanem Urygą. 

Kapitan drużyny spod Wawelu oceniając spotkanie z Cercele Brugge skupił się na emocjach panujących po wygranej: „W szatni po meczu panowały mieszane uczucia – z jednej strony smutek, a z drugiej zadowolenie, że udało się wygrać i pozytywnym krokiem wkroczyć w ligę, która teraz staje się najważniejsza. Można było dostrzec pewien niedosyt, zwłaszcza w kontekście pierwszego meczu, w którym straciliśmy tyle bramek, że w rewanżu emocji było mniej niż mogłoby być przy niższym wyniku na Reymonta. Żałujemy tego, bo pokazaliśmy, że potrafimy walczyć. Gdyby pierwszy mecz nie skończył się takim rezultatem, to tych wrażeń byłoby znacznie więcej”. 

Biała Gwiazda podczas czwartkowego spotkania umieściła futbolówkę w siatce rywali aż 4 razy, a jednym z autorów był właśnie kapitan Białej Gwiazdy. „Oczywiście zawsze muszę pamiętać o priorytecie, jakim jest gra obronna, ale takie momenty, jak strzelenie bramki są dla obrońcy wyjątkowe i sprawiają mi dużo radości” - wyznał.

Alan Uryga - zwłaszcza w Wiśle Płock - często znajdował sposób na golkiperów rywali. Można mieć nadzieję, że także pod Wawelem kapitan dokładał będzie regularnie trafienia. „Zawsze powtarzam, że znam swoją wartość, jeśli chodzi o pojedynki powietrzne i główkowe, więc jeśli kilka elementów, jak dobre dośrodkowanie, to jestem w stanie być groźny. Liczę na to, że takich momentów, jak z Cercle czy ze Spartakiem będzie jeszcze w tym sezonie co najmniej kilka” – zakończył.  

Krakowianie podeszli do rywalizacji z Brugge bez kompleksów mimo wysokiej porażki przy R22. „Nasze nastawienie było absolutnie takie, jak zwykle. Nie mogę stwierdzić, że coś się zmieniło, jeśli chodzi o podejście do meczu, odprawę czy motywację trenera. Pewnie podświadomie można było odczuć mniejszą presję ze względu na wynik pierwszego meczu, bo wiedzieliśmy, że będzie bardzo ciężko”.

Na pytanie, czy zawodnicy zastanawiali się, co byłoby gdyby w pierwszej potyczce padł korzystniejszy wynik dla Wisły, odparł: „W pierwszej połowie mogliśmy strzelić kilka bramek więcej i wtedy naprawdę mogło się stać coś spektakularnego.Pierwsze minuty meczu również nie były idealne, jakbyśmy sobie tego życzyli, więc tego luzu od początku tak naprawdę nie było. Dopiero, gdy przełamaliśmy napór Belgów, to pojawiła się pewność siebie i swoje umiejętności, którą udało się podtrzymać do końca meczu” - analizował.

Zwycięstwo na koniec walki w pucharach może być pozytywnych bodźcem dla krakowian, którzy już w niedzielę powalczą w Kołobrzegu z Kotwicą. „Według mnie to największy plus tego wieczoru – wracamy do Polski po wygranej. Możemy z pozytywnymi myślami przygotować się do meczu ligowego, który jest już za rogiem. Zawsze trudniej przystąpić do spotkania po porażce, czego doświadczyliśmy w Wiedniu, kiedy przegraliśmy wysokim wynikiem i atmosfera w drużynie była wtedy kiepska. Tym razem cieszymy się, że nastroje będą pozytywne, a zespół będzie miał zwycięską energię” – zakończył kapitan. 

Udostępnij
 
9924320