Biała Gwiazda remisuje z Piastem przy R22.
W wyjściowym składzie Białej Gwiazdy zabrakło kolejny raz kontuzjowanych Jakuba Błaszczykowskiego i Marcina Wasilewskiego, dodatkowo Łukasz Burliga został wykluczony z gry z powodu nadmiaru żółtych kartek. Miejsce na prawej obronie zajął więc Palčič, który w Sosnowcu wystąpił na skrzydle, prawa flanka w ataku należała do Boguskiego, który zastąpił Kubę w roli kapitana, a środek defensywy należał do pary Sadlok - Klemenz.
Piast wyszedł na to spotkanie niezwykle zmotywowany i od początku zaatakował gospodarzy. Już w pierwszych minutach po stracie Palčiča na własnej połowie groźny strzał zza pola karnego oddał Jodłowiec, Lis nie musiał jednak interweniować i jedynie odprowadził piłkę wzrokiem. Piast nie skorzystał z prezentu, a mimo to postanowił odwdzięczyć się tym samym. Do futbolówki na połowie ekipy z Gliwic dopadł Kolar, minął wychodzącego z bramki Placha, ale ostry kąt uniemożliwił mu strzał. Zagrał więc piłkę wzdłuż linii bramkowej, gdzie wbiegał już rozpędzony Peszko. Wiślacki skrzydłowy kropnął z całej siły, lecz nie rozerwał siatki, asysta obrońcy sprawiła, że uderzył obok słupka.
Pada deszcz, padają bramki
Duże celniejszy strzał oddał kilka minut później Dziczek, który ustawił piłkę do rzutu wolnego. Odległość była znaczna, bo było to około 30 metrów, lecz zawodnik Piasta postanowił oddać strzał, licząc na pomoc rzęsistego deszczu i mokrej murawy. Nie przeliczył się. Futbolówka choć zmierzała prosto w stronę Lisa odbiła się od niego i zatrzepotała w siatce, a kilkadziesiąt kibiców zebranych w sektorze gości mogło krzyczeć z radości.
W 25. minucie w polu karnym Piasta padł Peszko, lecz sędzia Marciniak nie dopatrzył się w tej sytuacji przewinienia, a przyjezdni momentalnie próbowali wyprowadzić kontratak. Piłka skierowana została do Valencii, który przy próbie przyjęcia został przewrócony przez Sadloka, za co wiślacki obrońca obejrzał żółty kartonik. Po chwili w polu karnym Białej Gwiazdy dobrze odnalazł się Konczkowski i uderzył w światło bramki. Lis sparował futbolówkę, ta odbiła się jeszcze od ziemi i przeleciała nad poprzeczką.
Nie z karnego, to z rożnego
Wisła nie pozostawała bierna wobec ataków podopiecznych trenera Fornalika, którzy sami wyciągnęli pomocną dłoń w stronę gospodarzy. Zrobił to Parzyszek, który niefortunnie zagrał ręką we własnym polu karnym. Prowadzący to spotkanie arbiter z Płocka nie dostrzegł w pierwszej chwili przewinienia, lecz po konsultacji z VAR-em podyktował rzut karny. Do jedenastki podszedł Pietrzak. Postanowił nie kopiować wykonania swojego karnego z Sosnowca i tym razem uderzył w drugą stronę. Doskonale przewidział to Plach, wybijając piłkę na rzut rożny. Była to śmiercionośna broń w rękach, a raczej nogach i głowach Wiślaków. Piłkę z narożnika świetnie dośrodkował Savićević, a Palčič celną główką wyrównał wynik rywalizacji.
Po zmianie stron, podobnie jak po pierwszym gwizdku, to Piast wyglądał lepiej i jako pierwszy stworzył zagrożenie. Płaski strzał Valencii zza pola karnego pewnie złapał jednak Lis. Odpowiedź Wisły mogła być piorunująca - w jednej z szybkich kontr Peszko pomknął niczym błyskawica, przebiegł kilkadziesąt metrów i zagrał do przodu. Zrobił to niedokładnie, ale futbolówka szczęśliwie wylądowała pod nogami Kolara, który tym samym wyczerpał limit szczęścia i nie zdołał pokonać Placha. Wisła poczuła krew i niesiona dopingiem kibiców chciała pójść za ciosem.
Główka pracuje
W 57. minucie Savićević wywalczył swoim strzałem z dystansu rzut rożny, po czym udał się do piłki ustawionej w narożniku. Po raz kolejny dograł ją dokładnie na głowę Palčiča, a ten widowiskowym szczupakiem skompletował dublet. Kilkaset sekund później Wiślacy ponownie pokonali Placha, tym razem zrobił to Boguski, najlepiej odnajdując się w zamieszaniu w polu karnym. To zamieszanie nie zmyliło jednak sędziego liniowego, który wskazał spalonego. Piast nie składał broni i próbował odpowiedzieć, robił to jednak nieskutecznie i to Biała Gwiazda była bliżej zdobycia kolejnej bramki. Kilka razy szczęścia próbował Peszko, groźnie dośrodkowywał Palčič, trzeciej bramki jednak nie było.
Niewykorzystane sytuacje zemściły się na kilkanaście sekund przed końcem. Lis wypuścił z rąk piłkę złapaną po dośrodkowaniu i sprokurował rzut rożny. Piast udowodnił, że także ich drużyna potrafi stworzyć zagrożenie po wrzutce z narożnika boiska - strzał Papadopulosa dał gliwiczanom drugą bramkę. Krakowskiej drużyny z charakterem nie można skreślać do samego końca. Końcówka nie przyniosła nam jednak klarownych sytuacji po stronie Białej Gwiazdy. Najgroźniejszą akcją był strzał z dystansu Dziczka, który piękną robinsonadą obronił Lis. Wisła musiała zadowolić się skromnym, rozczarowującym, ale niezwykle cennym punktem, który ciągle pozwala jej marzyć o górnej ósemce.
Wisła Kraków - Piast Gliwice 2:2 (1:1)
0:1 Dziczek 19'
1:1 Palčič 34'
2:1 Palčič 57'
2:2 Papadopulos 79'
Wisła Kraków: Lis - Palčič, Klemenz, Sadlok, Pietrzak - Savićević, Basha - Boguski (86' Brożek), Drzazga (92' Balicki), Peszko (77' Wojtkowski) - Kolar
Piast Gliwice: Plach - Mokwa (66' Badía), Sedlar, Czerwiński, Kirkeskov - Félix, Jodłowiec, Dziczek, Konczkowski - Valencia (86' Hateley), Parzyszek (63' Papadopulos)
Żółte kartki: Sadlok, Basha
Sędziował: Szymon Marciniak z Płocka
Widzów: 26 010