Trzy punkty w piątkowy wieczór padły łupem Wisły Kraków, która w obecności własnych fanów odprawiła Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:1. Z dziennikarzami po ostatnim gwizdku sędziego spotkali się trenerzy Albert Rudé i Jarosław Skrobacz.
Jarosław Skrobacz – Podbeskidzie Bielsko-Biała
„Gratulacje dla gospodarzy, zasłużone zwycięstwo. Niemniej przyjechaliśmy tutaj ze swoim planem na ten mecz. Zdawałem sobie sprawę, zresztą nie tylko ja, że nie jesteśmy faworytem tego spotkania. Zdawałem sobie sprawę z potencjału, jakim dysponuje Wisła i stąd też dostosowaliśmy naszą taktykę do naszego stanu posiadania. Myślę, że ten plan nie był zły, ale plan ma to do siebie, że trzeba go wykonać, a my go nie wykonaliśmy. Powiedziałem zawodnikom już bezpośrednio po meczu, że rzeczywiście niefrasobliwość z jaką my tracimy bramki, jak my się zachowujemy w tych działaniach defensywnych powoduje to, że taki zespół jak Wisła, bo jest to kolejny nasz przeciwnik, który niewiele musi się robić, niewiele musi się napracować, żeby tę bramkę zdobyć. Wisła rzeczywiście miała sporą przewagę, miała innych sytuacji wiele, ale akurat z tamtych bramki nie padły. A padła znów po stałym fragmencie. Bramka na 3:1 na sam koniec... Nie wiem, jak to nazwać. Jakieś kuriozum, jeśli rzeczywiście jeszcze próbujemy i mamy lepszy moment, że potrafimy Wisłę zamknąć na jej połowie i my w tym momencie ten mecz sobie zamykamy i wyjaśniamy wszystkie wątpliwości, jeśli jeszcze ktokolwiek je miał. To na pewno boli, bo trzeba się bardzo mocno w takim meczu napracować, nawalczyć, żeby w końcówce - tak jak mówię - to spotkanie przegrać i nie dać sobie nawet nadziei na jakieś emocje w ostatnich minutach” - zaczął trener Podbeskidzia Jarosław Skrobacz.
W obliczu zamieszania z podyktowanym i odwołanym rzutem karnym dla Białej Gwiazdy zawodnicy Górali naciskali na sędziego. Jak trener gości odniósł się do zachowania swoich podopiecznych? „Nie wiem. Ja też obserwowałem to z daleka. Nie wiem... Co tam takiego miało miejsce. W konsekwencji tego rzutu karnego nie było. Jak wszyscy widzieliście na pewno, bo ja nie widziałem, ale widzieliście na powtórkach, że rzeczywiście tej ręki nie było. Więc to, że zawodnicy byli sfrustrowani, to że zawodnicy gdzieś tam się przeciwstawiali temu, to jest chyba jakąś tam normalną sytuacją. Mieli schylić głowę i powiedzieć tak, tak, jesteśmy tutaj. Tak samo w drugą stronę piłkarze Wisły też wywierali presję i też ustawiali tą piłkę, przepychali się. Proszę spojrzeć na to obiektywnie” – dodał.
Albert Rudé – Wisła Kraków
„Moim zdaniem zespół dzisiaj bardzo dobrze rywalizował od pierwszej do ostatniej minuty. Nie było łatwo, jak widzieliście. Takie mecze są bardzo trudne i trzeba się cały czas starać, żeby osiągnąć korzystny rezultat. Szkoda, że nie udało nam się wykorzystać trzech, czterech bardzo klarownych okazji, żeby zmienić przebieg meczu. To pozwoliłoby nam zarządzać nim inaczej, ale jestem jednak osobiście dumny, bo piłkarze pokazali charakter do ostatniego gwizdka. To były bardzo zasłużone trzy punkty dzisiaj dla Wisły Kraków” – podsumował mecz.
W dwudziestce meczowej zabrakło Josepha Colleya, a zmieniony został Jesus Alfaro. Trener poproszony o komentarz, odpowiedział: „Joe Colley odpoczywał. To była moja decyzja, ponieważ są momenty, kiedy trzeba rotować zawodnikami, żeby uniknąć kontuzji. Alfaro miał pewien problem. Myślę, że go naprawimy, ale nie mógł wyjść na boisko w drugiej połowie, więc była to wymuszona zmiana”.
Debiut w wiślackiej bramce zaliczył Anton Chichkan. Skąd taka decyzja? „Jak wiecie, na każdej pozycji jest duża konkurencja. Muszę podejmować decyzje, odnośnie tego, który zawodnik najbardziej pomoże moim zdaniem drużynie w każdym kolejnym meczu. W tym momencie uważaliśmy, że Anton jest gotowy na debiut. Zasłużył na to. Cierpiał z powodu wszystkich problemów z papierami. Ostatecznie udało mu się to rozwiązać. Pomimo tego bardzo ciężko trenował i myślę, że zasłużył na szansę. A co do następnego meczu, będziemy znów podejmować decyzje, co do obsady bramki” – odparł.
Pozostając w temacie zmian: dlaczego całego meczu nie rozegrał Eneko Satrustegui? „Nie, to było związane w pełni ze sprawami fizycznymi. Zmiana była wymuszona, bo Eneko ostatnio nie dostawał zbyt wielu minut. W pewnym momencie powiedział bardzo szczerze, trenerze, to koniec dla mnie. Kolega z drużyny musi zająć moje miejsce” – opowiadał.
Ogromne emocje towarzyszyły szkoleniowcowi Białej Gwiazdy, który po jednej z bramek ściągnął z siebie kurtkę i rzucił ją na murawę. „Moje emocje wynikały z tego, że prosiliśmy zespół, żeby prezentował się w określony sposób, żeby miał w sobie pasję, odwagę, żeby był przez cały czas razem. Trener musi być odzwierciedleniem takiej postawy. Jeśli mogłem swoim zachowaniem pomóc mojej drużynie nawet w jednym procencie, to jestem zadowolony” – zaznaczył.
Teraz krakowianie mogą skupić się na Pucharze Polski. W jaki sposób zespół z R22 będzie przygotowywał się do finału tych rozgrywek? „Tak, ten dzień wreszcie przed nami. Wreszcie nadeszła ta chwila. To bardzo piękny moment dla całej społeczności Wisły. Dzisiaj wygraliśmy u siebie. Zakończyliśmy bardzo trudny tydzień. Jesteśmy teraz w strefie barażowej, a w Pucharze czeka nas finał. To jest moment, który musimy bardzo dobrze celebrować. My, cała społeczność Wisły, myślę, że to nasz obowiązek, żeby to dobrze uczcić. Co do przygotowań... Pierwszą część będzie stanowiła pełna regeneracja. A potem będziemy pracować nad każdym detalem, ponieważ to finał i każdy detal się liczy. Będziemy starać się dać zawodnikom wszystkie narzędzia, jakie mamy, żeby im pomóc” – zakomunikował. „To nie czas na obawy. To czas, żeby po prostu cieszyć się, połączyć drużynę, być razem. Dostarczyć to, czego potrzebuje zespół i bardzo, bardzo dobrze przygotować się do meczu, ponieważ wiemy, że rywal ma dużo jakości. To finał i jestem pewien, że będziemy mieli swoje szanse, jeśli będziemy gotowi. Będziemy nad tym pracować” – zakończył.