TS Wisła Kraków SA
Trenerski dwugłos

Trenerski dwugłos: #WISSTA

1 miesiąc temu | 23.11.2024, 11:17
Trenerski dwugłos: #WISSTA

W 17. kolejce Wisła Kraków podzieliła się punktami ze Stalą Rzeszów. Po meczu z dziennikarzami spotkali się trenerzy obu zespołów: Marek Zub i Mariusz Jop.

Marek Zub - Stal Rzeszów

„Powiem tak bardzo typowo - to ważny dla nas punkt. Zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie o niego trudno, patrząc na ostatnie wyniki i sposób, w jaki Wisła prowadzi swoją grę w ostatnim czasie. Zdawaliśmy sobie doskonale sprawę, że trzeba będzie tutaj, jak to się często mówi w takiej sytuacji, pocierpieć w defensywie. No i szukać swoich szans w kontratakach, stałych fragmentach gry. Scenariusz został zrealizowany. W związku z tym w tej końcówce rundy i w takiej sytuacji, w jakiej jesteśmy, a także patrząc na formę Wisły, która zdecydowanie pokazuje, że jest klasowym zespołem i początek sezonu na pewno nie był w jej wykonaniu udany, w końcowej fazie rundy nabrała rozpędu i tym samym ten punkt, o którym w tej chwili mówię, jest dla nas bardzo cenny. Przygotowywaliśmy się dokładnie do tego, co się działo na boisku. Na pewno trzeba w takiej sytuacji liczyć na pewną dozę szczęścia, chociaż rzadko używam tego określenia w piłce, bo uderzenie w słupek czy wybicie piłki przez obrońcę z linii bramkowej jest po prostu niewykorzystaną sytuacją. Co ciekawe ta taka najbardziej korzystna wydaje mi się sytuacja, że miała miejsce praktycznie w ostatnich sekundach meczu i mogła przechylić szalę zwycięstwo na korzyść Wisły, ale to też była niewykorzystana sytuacja przez gospodarzy, dająca nam ważny punkt w tej ostatniej kolejce rundy jesiennej. Także jesteśmy w sąsiedztwie Wisły w klasyfikacji I-ligowej i jak gdyby można powiedzieć, że jeżeli w tej chwili miałbym podsumować cokolwiek po ostatniej kolejce, to uważam remis za dobry wynik” - zaczął trener gości.

Czy drużyna z Rzeszowa wyznaczyła sobie cel na najbliższy czas? „Cel jest. My się chcemy znaleźć na koniec rozgrywek w „szóstce”. To jest cel bardzo konkretny i wydaje mi się realny. A co będzie dalej? Pokazuje historia ostatnich faz barażowych o Ekstraklasę, że po prostu trzeba być w tej „szóstce”. Wisła zresztą ma chyba przykład sprzed dwóch lat tutaj meczu barażowego i pewnie konsekwencje do dzisiaj ponosicie. Dlatego zależy nam na tym, żeby być w „szóstce”, żeby być wśród tych zespołów, które mają szansę na awans. A biorąc pod uwagę długość rozgrywek i analizując ostatnie dwa sezony w I lidze i fazę barażową, to widać wyraźnie, że absolutnie nie faworyci, nie ci, którzy dominują w rozgrywkach, bezpośrednio i łatwo awansują do Ekstraklasy. Także liczymy też na to, ale przede wszystkim patrzymy na siebie. Staramy się podnosić swój poziom, a mamy nad czym pracować” - dodał.

Mariusz Jop - Wisła Kraków

„Na pewno jak remisuje się u siebie, to jest rozczarowanie, jest niedosyt i takie uczucia są w nas po meczu. Myślę, że generalnie nieźle zaczęliśmy to spotkanie. Stal czekała gdzieś na swoje szanse w kontrataku. Jedną z takich kontr zamienili na bramkę. Było tam oczywiście dużo w tym przypadku, natomiast tę bramkę udało im się strzelić. Później piękny gol „Zwolaka”. Do przerwy mamy remis i w drugiej połowie kilka sytuacji, których nie umieliśmy zamienić na gole. Niestety czasami są takie dni, gdzie piłka zamiast wpadać od słupka do bramki, to wypada gdzieś w pole karne. Dzisiaj był ten dzień, gdzie było nam trudno o tę drugą bramkę i tak, jak mówiłem - na pewno czujemy duże rozczarowanie, bo te punkty nam są bardzo potrzebne” - mówił trener Jop.

Zdaniem jednego z dziennikarzy Wisła zagrała niedokładnie, z czym nie zgodził się szkoleniowiec: „Nie powiedziałbym, że to był mecz, w którym było bardzo dużo niedokładności, bo były spotkania, gdzie tych strat własnych mieliśmy zdecydowanie więcej. Natomiast, jeżeli chodzi o Stal, to tak, my wiedzieliśmy, że to jest zespół, który jest intensywny, który dobrze pracuje, jest niezły w pojedynkach. W obronie niskiej czasami byli bardzo płasko i w ataku pozycyjnym nie jest łatwo kreować sytuacje. Czasami trochę przeszkadzaliśmy sami sobie w polu karnym, gdzie jeden drugiemu zdejmował piłkę lecącą w jego kierunku. Po stałych fragmentach mieliśmy też kilka dobrych sytuacji, które powinniśmy zamienić - chociaż jedną z nich - na bramkę. Natomiast budowanie ataku pozycyjnego to jest proces trudny i dzisiaj kilka razy się przedostaliśmy w bocznych sektorach i szukaliśmy tych rozwiązań. Tak, jak mówiłem wcześniej - jest rozczarowanie, nie strzelamy bramek, nie zamieniamy tych sytuacji na bramki, to niestety nie zdobywamy trzech punktów, bo rywal gdzieś ma jedną sytuację tak naprawdę do zdobycia gola, którą zamienia na bramkę”.

Stracone przez Wisłę punkty mogą być kluczowe w końcowym rozrachunku. „Oczywiście ich gdzieś może później brakować, natomiast ja w tym momencie się jakoś specjalnie na tabeli nie skupiam, bo jeszcze dużo przed nami jest. I tak, jak się nie skupiałem zaczynając tutaj pracę, tak samo nie skupiam się teraz. Myślę, że to czas na takie podsumowanie będzie jakby dla mnie na koniec tego roku. I wtedy spojrzymy w tabelę i zobaczymy, jaki zespół miał dorobek po pracy mojej tutaj jako pierwszego trenera, więc na takie podsumowania szersze myślę, że przyjdzie jeszcze czas. Natomiast oczywiście finalnie na koniec może ich brakować, to jest jakby dosyć naturalna sprawa” - mówił.

Pewne problemy zdrowotne dopadły Bartosza Jarocha. „W trakcie przygotowań ich nie miał. Sygnalizował, że czuje lekko zmęczony mięsień dwugłowy. W sobotę będzie miał badania. O 11 jest umówiony z lekarzem tak samo, jak „Zwolak”, który też tam gdzieś w końcówce łapał się za mięsień dwugłowy, więc zobaczymy jutro. Nie wygląda to na jakieś groźne sytuacje, na jakieś groźne urazy. Raczej prewencyjne zachowanie zawodników” - zakończył trener Mariusz Jop.

Udostępnij
 
25230016