Czwartek stał pod znakiem europejskich pucharów, a więc pierwszego meczu Wiślaków w II rundzie eliminacji do Ligi Europy. W spotkaniu rozegranym w Krakowie lepsi okazali się zawodnicy Rapidu, którzy 2:1 ograli Białą Gwiazdę. Zapraszamy na komentarz od szkoleniowców obu drużyn.
Robert Klauss - Rapid Wiedeń
„Cieszę się bardzo że wygraliśmy. Mówiliśmy wczoraj o podobnym wyniku, jaki padł dokładnie 100 lat temu, wtedy także było 2:1 dla Rapidu i powiedziałem, że chętnie bym się pod takim wynikiem podpisał i tak też się rzeczywiście stało, dlatego jestem bardzo zadowolony. Były to dwie różne połowy meczu, ale też na koniec pierwszej jeden z naszych zawodników otrzymał czerwoną kartkę. Na początku zbyt często traciliśmy piłkę, nie kontrolowaliśmy gry. Później opanowaliśmy sytuację i było z tym coraz lepiej. Była nawet okazja, aby zdobyć bramkę na 2:0 już do przerwy, co nam się niestety nie udało. Oczywiście, gdy otrzymaliśmy czerwoną kartkę stało się jasne, że Wisła będzie częściej utrzymywać się przy piłce, a my będziemy musieli skupić się na obronie. Pomimo tego opanowaliśmy sytuację i znów zaczęliśmy częściej utrzymywać się przy piłce. Zdobyliśmy też drugą bramkę po ładnym uderzeniu. Później znów było jednak zbyt dużo niebezpiecznych okazji pod naszym polem karnym, bo straciliśmy już też trochę sił, byliśmy zmęczeni. Nie do końca pilnowaliśmy tak, jak trzeba gry na skrzydłach i z jednej z takich okazji Wisła zdobyła bramkę kontaktową, ale sobie na nią zasłużyła, choć to nas oczywiście nie ucieszyło. Można był zobaczyć w tym meczu to, co jest mocną stroną obu drużyn. Zarówno nasz zespół, jak i Wisła są mocne szczególnie w formacjach ataku, dlatego Wisła miała dużo sytuacji” - powiedział trener Rapidu Wiedeń.
Kazimierz Moskal - Wisła Kraków
„Najpierw gratulacje dla Rapidu i podziękowania za walkę dla moich zawodników. Myślę, że pierwsza połowa była w naszym wykonaniu trochę nerwowa, z czego brały się szybkie straty piłki. Uważam, że zbyt dużym respektem podeszliśmy do tego rywala, aczkolwiek tę jakość jaką zespół Rapidu posiada, było na boisku widać. Dla mnie bardzo dobry początek drugiej połowy. Zapowiadało się na to, że może to trwać dłużej, ale strata drugiej bramki trochę podziałała na nas jak zimny prysznic, a Rapid mógł w tym momencie pokazać to, co ma najlepsze, czyli nawet grając jednego mniej i prowadząc dwoma bramkami długo utrzymywał się przy piłce i kontrolował to, co się na tym boisku działo. I mieliśmy kłopot, żeby przejąć piłkę i stworzyć jakąś sytuację. Dopiero z biegiem minut udało się tę sytuację zmienić. Honorowa bramka, ale były też sytuacje, które można było lepiej wykończyć. Myślę, że nie mamy się czego wstydzić, ale na pewno jest czego żałować” - zaczął szkoleniowiec Wisły. „Patrząc na to z kim graliśmy, to myślę, że delikatny optymizm jest, natomiast nawet po dobrych meczach jest co poprawiać, więc myślę, że po dzisiejszym meczu jest kilka spraw, które mogliśmy zrobić lepiej. Chociażby właśnie wykończenie, chociażby utrzymanie się przy piłce, a także naszą asekurację ataku. Czasami tego też brakowało, żeby mieć większą kontrolę nad tym meczem” - dodał.
Na pytanie, czym podyktowana była zmiana Giannisa Kiakosa w przerwie, trenera odpowiedział: „Zmiana Kiakosa była rzeczywiście taktyczna. Przegrywaliśmy do przerwy 0:1. Na pierwszą połowę mieliśmy trochę inny pomysł i w drugiej chcieliśmy dać zawodnika na skrzydle, który będzie dysponował szybkością, żeby zagrać za linię obrony. Co do urazów - na pewno po każdym meczu, a szczególnie po tak intensywnym jakieś tam urazy czy dolegliwości się pojawią, ale myślę, że nie będą one na tyle groźne, aby wykluczyły któregoś z zawodników z niedzielnego meczu”.
Debiut z białą gwiazdą zaliczył Łukasz Zwoliński. Jaką ocenę wystawi Kazimierz Moskal swojemu podopiecznemu? „Myślę, że nie ma tutaj jakiegoś ogromnego zachwytu, ale wykonał robotę, którą miał wykonać. Miał sytuację, po której mógł zdobyć bramkę, nie udało się, ale musimy też pamiętać, że Łukasz dołączył do nas nie tak dawno i też miał treningi indywidualne. Nie trenował z zespołem. On też potrzebuje czucia i boiska oraz partnerów, z którymi obecnie występuje. Nie wiem, w jakiej skali miałbym to oceniać, ale było poprawnie” - powiedział. „Od Łukasza wymagamy tego, żeby był tym zawodnikiem, który będzie wbiegał za linię obrony i atakował przestrzeń za plecami. Oczywiście nie będąc na spalonym, ale może to wynikać z braku ogrania i z zespołem oraz braku treningów z zespołem. Co do defensywy, to tak, jest co poprawiać. Szczególnie w tym momencie, gdy jesteśmy w ataku na połowie przeciwnika i musimy się lepiej ustawić do tego, żeby ewentualne wybite piłki przejąć i nie dać się zaskoczyć jakimś kontratakiem” - kontynuował.
Zdaniem dziennikarzy słabszy początek drugiej połowy zaliczyli zawodnicy z R22. Czy trener zgodzi się z taką opinią? „Wydaje mi się, że na pierwszą połowę wyszliśmy trochę ze zbyt wielką bojaźnią, bo zbyt szybko traciliśmy piłki. Natomiast druga połowa i sam jej początek, to uważam był bardzo dobry. Dopiero po tej straconej bramce na 0:2 Rapid przejął inicjatywę i kontrolował sytuację, nie było widać też różnicy, że grają jednego mniej. To fakt. Z czego się to bierze? Z tego, że gdy łapiesz dobry rytm, wydaje ci się, że masz wszystko pod kontrolą i dostajesz bramkę, to jednak jest to solidny cios dla zespołu i taka pewnie chwila zwątpienia była. Też potrzebowaliśmy czasu, żeby wrócić do jakiejś tej naszej normalnej gry” - analizował.
Krakowianie okazali się niełatwym rywalem dla Rapidu. Czy porażka poniesiona w pierwszym spotkaniu może jednak pozytywnie wpłynąć na Wiślaków przed dalszymi meczami, w tym niedzielnym z Polonią? „Powiem tak - myślę, że spróbowaliśmy. Wiedzieliśmy, że jest to trudny rywal, ale próbowaliśmy zagrać na tyle, na ile nas będzie stać odważnie. Zresztą wydaje mi się, że sama pierwsza jedenastka, w której Zwoliński i Rodado grali razem, o tym świadczy. Czy to wpłynie pozytywnie, czy nie? Myślę, że odpowiedź dla nas wszystkim będzie w niedzielę. Jak zespół zareaguje nie tyle po porażce, bo mecz można przegrać, ale po tym meczu pucharowym, gdy przyjdą mecze ligowe? I to jest dla nas teraz najważniejsze. I o tym mówiłem w szatni tuż po meczu do zawodników, że nie myślimy o rewanżu, tylko myślimy o Polonii Warszawa, która tutaj przyjdzie w niedzielę” - zaznaczył.
Udany występ ponownie zaliczył Olivier Sukiennicki i to o niego pytali także przedstawiciele mediów. „Po raz kolejny Olivier pokazał, że może być taką siłą napędową tego zespołu. Ja to widzę, że on lepiej czuje się będąc w środku na pozycji numer „dziesięć” czy „osiem”, ale dziś mieliśmy inny plan i na początku w innej roli występował, ale myślę, że on jest zawodnikiem wszechstronnym, uniwersalnym, że nie ma to specjalnie dla niego większego znaczenia” - podsumował trener Kazimierz Moskal.