Podziałem punktów zakończył się mecz #WISPOL, który rozegrany został w niedzielę przy R22. Starcie 2. serii gier podsumowali trenerzy Rafał Smalec i Kazimierz Moskal.
Rafał Smalec - Polonia Warszawa
„Na dwa sposoby podsumuję ten mecz, bo i jednocześnie cieszymy się, że pierwszy punkt dopisujemy do swojej zdobyczy, ale żałujemy, że grając 30 minut w przewadze jednego zawodnika nie udało nam się zagrać tego meczu „a trzy”. Idąc od samego początku, to zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że niezależnie od tego, czy Wisła grała w pucharach i za chwilę będzie grała kolejny mecz, będzie to bardzo trudne dla nas spotkanie, bo gospodarze mają mnóstwo jakości. My również, dlatego spodziewaliśmy się meczu piłkarskiego. Troszeczkę zostaliśmy zweryfikowani przez to, że daliśmy się w jakiś sposób zepchnąć do niskiej defensywy, ale funkcjonowaliśmy w niej bardzo dobrze i mimo że Wisła operowała piłką, to zmuszona była do dostarczania jej bocznymi sektorami w nasze pole karne, a tam radziliśmy sobie bardzo dobrze, więc dla nas pod tym względem duży plus. Po czerwonej kartce wiedzieliśmy i liczyliśmy na to, że gra się odwróci na początku drugiej połowy i zaczęliśmy stwarzać sytuacje. Dość groźne, ale wymagalibyśmy na pewno od siebie i wymagamy, żeby jedną z nich przynajmniej zamienić na gola. Były one klarowne, a przez to w końcówce dopuściliśmy do dwóch groźnych sytuacji dla gospodarzy i tutaj „Kuchcik” nas przytrzymał i zdobyliśmy jeden punkt. Tak będę w tę retorykę szedł. Mimo że graliśmy w dziesięciu, to chcielibyśmy więcej, ale krok po kroku będziemy działali. Duże słowa uznania dla moich zawodników. Tak, jak mówię - ta drużyna się tworzy, to jest ciągły proces, ale będziemy walczyli. Jeżeli będziemy działali tak, jak do tej pory, to jestem przekonany, że urodzi się coś dobrego. Podziękowania również dla naszych kibiców, którzy licznie przybyli do Krakowa i wspierali nas dopingiem” - zaczął opiekun gości. „Mecz rządzi się swoimi prawami i tutaj zawodnicy czują z boiska, jaka jest ich aktualna dyspozycja - czy są w stanie cały czas atakować wysoko, iść do pressingu, odbierać piłkę na połowie przeciwnika. Jeżeli czuli, że trzeba chwilę zejść niżej, to zeszli niżej. Mamy tak to wszystko poukładane, że nie będziemy kazali iść im do góry za wszelką cenę, jeżeli nie będą tego czuli, bo wtedy najłatwiej się na boisku zdezorganizować i spowodować, że te przestrzenie będą bardzo odkryte. To, że w jakiś sposób nawet zeszliśmy piętro niżej nie powodowało, że Wisła miała sytuacje. Te, które stworzyła to były z faz przejściowych, kiedy Michał Kołodziejski podjął złą decyzję, jeżeli chodzi o wślizg, a druga to była bodajże stojąca piłka i dośrodkowanie, po którym stworzyli sobie sytuację po strzale głową. Więc na pewno chcielibyśmy grać 90 minut bardzo wysoko, bardzo odważnie i stwarzać sytuacje, ale mecz ma momenty, mecz ma fazy i musimy to zaakceptować” - dodał.
Kazimierz Moskal - Wisła Kraków
„No cóż… Na pewno wszyscy oczekiwaliśmy lepszej inauguracji tego sezonu. Jeśli chodzi o pierwszą połowę, to brakowało nam jakości z przodu, bo moim zdaniem mieliśmy przewagę w posiadaniu i kontrolowaliśmy przebieg tego spotkania, natomiast z przodu trochę tej jakości brakowało przy solidnie broniącej Polonii. Szczerze mówiąc przed drugą odsłoną myślałem i bałem się o to, żeby nam nie zabrakło cierpliwości. Okazało się, że zabrakło nam skuteczności, bo ta druga połowa zaczęła się niezbyt szczęśliwie dla nas, od podania Josepha do Antona. Później jeszcze niefortunny zbieg okoliczności, czerwona kartka i graliśmy w dziesięciu, ale okazało się, że w dziesięciu mieliśmy trzy doskonałe sytuacje do zdobycia bramki, których nie potrafiliśmy wykorzystać. Stąd pewnie grając w dziesięciu ten remis może nie jest aż taki zły, ale biorąc pod uwagę te sytuacje, to myślę, że przynajmniej jedną z nich powinniśmy wykorzystać, co wcale nie oznacza, że Polonia też nie miała swoich okazji, ale myślę, że my mieliśmy bardziej klarowne” - podsumował mecz szkoleniowiec Białej Gwiazdy.
Nad brakiem skuteczności muszą pochylić się Wiślacy, bo także w meczu z Polonią towarzyszyła ona krakowianom. „Myślę, że teraz między tymi meczami to tak naprawdę niewiele jest czasu do tego, żeby cokolwiek więcej popracować w jakimkolwiek temacie. Będziemy oczywiście się starali to robić, ale też trzeba brać pod uwagę to, kogo mamy, jakich zawodników, kiedy przyszli i tak dalej. To jest nasz czwarty mecz, jak dobrze liczę i myślę, że tutaj jeszcze zbyt pochopnie nie wyciągajmy wniosków, że ta nieskuteczność jest tą jedyną naszą bolączką” - mówił.
Szkoleniowiec z R22 poproszony został o ocenę postawy Mateusza Młyńskiego: „Nie chciałbym tutaj jakoś wchodzić w detale i indywidualnie oceniać. Zmiana była czysto taktyczna. Oczekiwałem więcej wygranych pojedynków na skrzydle, stąd taka decyzja, żeby wszedł na tę pozycję Sukiennicki, a do środka Łukasz Zwoliński”.
Dziennikarze dopytywali, skąd wynikało słabsze tematy gry w starciu z Polonią w porównaniu do meczu z Rapidem. „Nie wiem, czy było wolniejsze tempo. Czasami przebieg meczu jest taki. Jeśli w pierwszej połowie Polonia mocniej się broniła, no to trudno, żeby ten mecz był intensywny, ale patrząc na to, jak szliśmy do pressingu, to nie wydaje mi się, aby to był jakiś tam powód, że graliśmy trzy dni temu mecz” - odpowiedział.
Zawodnicy Wisły na rozgrzewkę wybiegli w koszulkach wspierających Kacpra Dudę borykającego się z kontuzją. „Próbowaliśmy to zrobić już wcześniej, ale względy organizacyjne przytrzymały tę akcję. Chcieliśmy wesprzeć Kacpra, bo wiemy, że bardzo przeżywa to, że nie może trenować, nie może występować. On się pali do treningów i do grania, więc tutaj mieliśmy taki pomysł na wsparcie” - zaznaczył. Kiedy można spodziewać się powrotu „Dudiego”? „Nie wiem, trudno mi jest odpowiedzieć. Myślę, że lekarze też, bo są różne opinie. Nie potrafią szczegółowo nam powiedzieć, kiedy może wrócić do treningów. Natomiast zgadzam się z tym, że jest to jakiś problem, bo wypadło dwóch podstawowych zawodników na te pierwsze mecze w lidze i stąd pewnie kłopoty. Igor Sapała i Mariusz Kutwa to, co mogli to dali drużynie, ale wiemy, że to nie byli podstawowi zawodnicy, więc oni też szukają rytmu i jakiegoś tam zgrania” - zakończył Kazimierz Moskal.