TS Wisła Kraków SA

Trenerski dwugłos: #WISKFL

4 miesiące temu | 12.07.2024, 10:44
Trenerski dwugłos: #WISKFL

Czwartek oznaczał mecz na arenie międzynarodowej. Po 12 latach przerwy Wiślacy zwycięstwem wkroczyli do Europy, pokonując w pierwszym spotkaniu KF Llapi 2:0. Komentarzem po meczu podzielili się trenerzy obu zespołów.

Blerim Bunjaku - asystent trenera KF Llapi

„Atmosfera była wspaniała, publiczność również. Chciałbym podziękować Wiśle za gościnność. Również w Kosowie graliśmy spotkanie przy takiej atmosferze. Mamy na myśli spotkanie z Buducnostą przed dwoma laty w ramach europejskich pucharów” - zaczął. „Początek spotkania w wykonaniu naszej drużyny nie był dobry. Być może wpływ miała tutaj atmosfera, którą stworzyli kibice Wisły. Gratuluję jednak moim zawodnikom zaangażowania i tego, co pokazali na boisku. Druga połowa w naszym wykonaniu była lepsza. Byliśmy częściej w posiadaniu piłki, mieliśmy dobre momenty i moim zdaniem wynik nie oddaje tego, co pokazało boisko. Jeśli chodzi o rewanż, to jest jeszcze 90 minut i mamy szansę, aby osiągnąć cel” - dodał.

Jak trener ocenia postawę gospodarzy? „Wisła pokazała to, czego się spodziewaliśmy na podstawie różnych fragmentów, gdy przygotowywaliśmy się do tego spotkania. Straciliśmy dwie bramki, ponieważ nasi zawodnicy byli nieuważni. Pierwszy gol padł, bo straciliśmy tzw. „drugą piłkę”. Jeśli natomiast chodzi o drugiego gola, to padł on w takim momencie, gdy liczyliśmy jeszcze na wyrównanie. To był jeden z naszych najlepszych okresów w tym meczu. Powtórzę - mieliśmy bardzo duże posiadanie piłki. Na boisku widzieliśmy natomiast to, na co byliśmy przygotowani przed meczem. Zawodnicy pokazali to, na co liczyliśmy” - powiedział.

Trener Tahir Batatina ukarany został czerwoną kartką i przed końcem meczu musiał opuścić box trenerski. „Jeśli chodzi o czerwoną kartkę, to szczerze mówiąc nie wiemy, dlaczego została pokazana. Trener uważał, że był faul na naszym bramkarzu. Nie wiemy, dlaczego sędzia pokazał jemu czerwoną kartkę. Drugi z naszych asystentów dostał żółtą kartkę, bo chciał się dowiedzieć, dlaczego sędzia pokazał czerwoną kartkę naszemu trenerowi” - tłumaczył.

Kazimierz Moskal - Wisła Kraków

„Na pewno cieszy zwycięstwo w stosunku 2:0, bo przez długi czas utrzymywał się wynik 1:0 i pewnie wydawało się wszystkim, że tak się to może zakończyć, ale trzeba zawsze grać do końca. Ten wynik na pewno cieszy. Jeśli chodzi o samą grę, to powiem tak - na pewno był to trudny rywal. Grali agresywnie tak, jak się spodziewaliśmy, a poza tym fajnie operowali piłką. Nie mogę powiedzieć, żebyśmy mieli pełną kontrolę nad tym spotkaniem. Myślę, że momentami to przeciwnicy mieli lepsze posiadanie, ale wydaje mi się, że z przebiegu meczu, w samych takich klarownych sytuacjach, to my chyba mieliśmy je trochę lepsze. Tak, jak powiedziałem - liczy się dla nas wynik. To 2:0 cieszy, ale też musimy pamiętać o tym, że przed nami bardzo trudny mecz na wyjeździe w Kosowie. Musimy pamiętać też o tym, że to jest nasz trzeci mecz, licząc sparingi od momentu, gdy zaczęliśmy przygotowania do tego sezonu. Pogratulowałem zawodnikom zwycięstwa, bo w piłce chodzi o to, aby wygrywać mecze” - zaczął trener Kazimierz Moskal. „Cytując klasyka, „2:0 to bardzo niebezpieczny wynik”, więc na pewno musimy być przygotowani na trudne spotkanie. Tak, jak powiedziałem - czwartkowe było dla nas trudne, a tam myślę, że będzie trudniejsze. A czego się tam spodziewamy? Z tego, co mamy informację, to jeśli chodzi o samą murawę, to podobno jest w bardzo dobrym stanie. Stadion nie jest okazały, ale murawa jest dobra. Jeśli chodzi o nastawienie przeciwnika, to myślę, że będzie ono takie samo, jak tutaj w Krakowie” - kontynuował.

Dziennikarze dopytywali szkoleniowca, czy Wisła nie powinna bardziej pressować rywala w pierwszej połowie, na co Kazimierz Moskal odpowiedział: „Pewnie zawsze znaleźlibyśmy momenty w meczu, kiedy kogoś można bardziej przycisnąć albo można byłoby bardziej kontrolować spotkanie, ale na przeciwko też staje zespół, który nie jest przypadkowy. Oni też pokazali, że potrafią grać w piłkę, potrafią grać pod pressingiem i potrafią spod niego wychodzić. Trudno oczekiwać, że my przez 90 minut będziemy w ciągłym i nieustającym pressingu. Jeśli raz, drugi udało im się spod tego pressingu wyjść, to trzeba było chwilę złapać tego czasu i tlenu”. „Myślę, że przed nami jeszcze wiele pracy w różnych aspektach. Tutaj przed chwilą mówiliśmy o pressingu, o tym, żeby mocniej docisnąć czy lepiej założyć ten pressing. Osobiście lubię, gdy mój zespół ma pełną kontrolę nad meczem i do tego na pewno będziemy dążyć. Jeśli mamy kontrolę nad tym, co dzieje się na boisku, to trudniej będzie rywalowi nam zagrozić” - zwrócił uwagę.

W meczu KF Llapi wystąpił nieobecny ostatnio w sparingu Marc Carbó, który borykał się z problemami zdrowotnymi. „Myślę, że ten mecz na wszystkich zawodnikach, którzy grali od początku, zrobił jakieś wrażenie. Jeszcze raz chciałem podkreślić, że jest to nasze trzecie spotkanie, a pierwsze oficjalne o stawkę. I za nami dwa sparingi. Marc w ostatnim meczu kontrolnym nie brał udziału ze względu na zdrowie, stąd nie dziwi mnie fakt, że pod koniec mógł mieć jakieś problemy. Zmiany, które dokonaliśmy były też z tego powodu. Widać było zmęczenie u niektórych zawodników. Możemy dokonać pięciu zmian, ale tego nie zrobiliśmy wszystkich, lecz też ten mecz sporo nas kosztował. Tak trzeba powiedzieć” - mówił.

Rafał Mikulec i Olivier Sukiennicki to debiutanci Wisły. Jak ich występy ocenił szkoleniowiec? „Jeśli chodzi o Mikulca, to myślę, że zagrał na takim poziomie, na jakim się spodziewaliśmy. Jest to zawodnik, przeciwko któremu niezwykle trudno się gra i tę rolę spełnił. Oczywiście bierzemy pod uwagę to, że był to jego pierwszy mecz, debiut przy takiej publiczności i w europejskich pucharach, ale ja bardzo na plus oceniam jego występ, tak samo, jak i Oliviera. Z tym, że Olivier dużo lepiej wyglądał po zmianie pozycji, gdy wszedł w miejsce „Gogiego”, ale też musimy położyć na szali to, że to chłopak, który do tej pory grał na trzecim poziomie rozgrywkowym i nagle zagrał cały mecz w europejskich pucharach, więc też jestem zadowolony z jego postawy” - zakomunikował. Czy w takim razie trener zamierza przestawić Sukiennickiego do środka pola? „Cenię zawodnika, którego możemy wykorzystać na różnych pozycjach. Dzisiaj trochę z musu, a trochę też ze względu na to, jak chcieliśmy grać wystąpił na początku na skrzydle. Też go dopiero poznaję, a on też musi poznać to, jak my chcemy grać, pokazać się. Na pewno po tym meczu jednoznacznie powiemy, że lepiej wypadł po zmianie pozycji, ale nie wykluczam takiej ewentualności, że to skrzydło może być dla niego opcją, bo może grać też niżej - na pozycji sześć lub osiem” - tłumaczył.

Ostatnio lista kontuzjowanych zawodników nieco się poszerzyła. Czy któryś z nich może wrócić na rewanż w Kosowie, a może klubowi uda się zasilić zespół? „Cóż, nie wiem, czy ktoś z kontuzjowanych dołączy. Może uda nam się kogoś sprowadzić, ale też nie wiemy, w jakiej będzie dyspozycji, a trudno wrzucić kogoś od razu do składu, jeśli z nami nie trenował. Oczywiście, że czynimy starania, bo zdajemy sobie sprawę z tego, jaka jest nasza sytuacja, ale na razie musimy pracować z tym, co mamy. I tyle. Nie ma tutaj co rozkładać rąk, a z tym tygodniem spokojnej pracy to nie wiem, nie rozpędzałbym się... Jak czytałem książkę Ancelottiego, to może dziesięć minut po wygranym meczu to jest to, kiedy można trochę odetchnąć, a później znowu się zaczyna. Na szczęście jest to dopiero początek sezonu” - zaznaczył.

Udostępnij
 
5015272