TS Wisła Kraków SA

Trenerski dwugłos: Wisła - Zagłębie

1 rok temu | 04.11.2023, 11:07
Trenerski dwugłos: Wisła - Zagłębie

Po piątkowej potyczce z przedstawicielami mediów spotkali się trenerzy obu drużyn: Artur Derbin i Radosław Sobolewski. Zapis konferencji prasowej znajduje się poniżej.


Artur Derbin - Zagłębie Sosnowiec


„Dzisiaj skończyliśmy taki maraton, jeśli chodzi o nasze występy i w lidze i w Pucharze Polski. W ciągu sześciu dni rozegraliśmy trzy spotkania, w tym jedno z dogrywką. Przystępowaliśmy do spotkania, można tak powiedzieć, zdziesiątkowani i nie w pełni zregenerowani. Jeszcze trzeba dodać kolejny aspekt, że przyjeżdżamy do zespołu, który ma wielkie apetyty na Ekstraklasę. Przyjeżdżamy do zespołu, który jest najskuteczniejszy w tej lidze, który ma dużo jakości piłkarskiej, stąd też musieliśmy przygotować odpowiednią strategię na ten mecz. I na pewno dzisiaj nasi kibice, a może nawet nie tylko oni, widzieli, że to nie był nasz typowy sposób grania. Skupiliśmy się zdecydowanie na obronie niskiej. Na tym, żeby pozamykać pewne sektory boiska i utrudnić zadanie Wiśle Kraków. Natomiast sami też chcieliśmy sobie tym dopomóc, bo sam skok pressingowy powoduje to, że tej energetyki powinniśmy mieć więcej z racji tego, że nie było na tyle nas dziś stać, ale stać nas było na charakter, stać na było na determinację i stać nas było na pewno na ten jeden punkt. Dla nas w naszej sytuacji to jest więcej niż jeden punkt i mam ogromny szacunek za wykonaną pracę dla drużyny w dzisiejszym meczu” - zaczął trener gości. „Wisła ma sporo jakości. Wiedzieliśmy, że w tych bocznych sektorach będą często grali jeden na jeden. Wiedzieliśmy, że w środku pola będą kreować sobie sytuacje. Będą używać narzędzi typu gra na trzeciego i faktycznie, to wszystko miało miejsce. Natomiast też nie powiem, że było szczęście, ale też dużo takiego poświęcenia. Dużo uzupełniania tych przestrzeni, dużo asekuracji, dużo takiej jedności w drużynie. To nam przede wszystkim przyniosło tutaj ten oczekiwany efekt, a też prawda jest taka, że najlepszą sytuację w tym meczu, to my mieliśmy i Joel Valencia. Wiedzieliśmy, że na pewno będziemy mieli jakieś swoje momenty w tym meczu. I to był jeden z tych momentów, który mógł nam dać taką pełną radość” - dodał.

Na pytanie, kiedy trener uwierzył, że z R22 wywiezie jeden punkt, odpowiedział: „Powiem, że ważne tutaj było też zarządzanie meczem. Uprzedziliśmy o tym planie na ten mecz na odprawie naszych graczy. Wiedzieliśmy, że będzie nam brakowało tej energetyki, stąd też próbowaliśmy robić czarną robotę, że się tak wyrażę, w niektórych momentach. I taka jest prawda. To też był jeden ze sposobów na ten mecz. Kiedy to się wydarzyło? Wisła Kraków w każdym momencie może „odpalić”. Taka jest prawda. Skupienie musiało zatem być od początku do końca. Natomiast w przerwie meczu widziałem jak drużyna się jednoczy. Widziałem jak ze sobą dyskutują, jaki jest żywioł mimo wszystko w szatni, stąd też sobie pomyślałem, OK, jest dobrze. I teraz w tym momencie trzeba było tylko im pomóc pewnymi korektami. I tak też się stało, że w drugiej połowie po tych korektach owszem, w bocznych sektorach przegrywaliśmy pojedynki, ale to się też brało stąd, że już opadaliśmy po prostu z sił. Natomiast jeszcze na wysokości zadania stawali środkowi obrońcy. Jeszcze dodatkowo Mateusz Kos w bramce, więc też cieszy to, że zachowujemy czyste konto”.

Trener Zagłębia zapytany o ocenę stanu murawy przy R22, odpowiedział: „Żeby nie wyszło, że jestem fachowcem od nawierzchni. Może to pominę. Powiem natomiast, jaki jest głos szatni, że faktycznie nie jest to boisko w najlepszym stanie, aczkolwiek jak wyszedłem na tę murawę to pomyślałem „wow”. Ona została oczywiście piaskowana. Nie wiem, czemu mają służyć te zabiegi, ale wiem, że fachowcy mogliby się do tego odnieść. Było jednak widać, że w tej pierwszej części zawodnikom jednej i drugiej drużyny ujeżdżały nogi, więc odpowiedź nasuwa się sama” - zakończył.

Radosław Sobolewski - Wisła Kraków


„W pierwszych dwudziestu minutach mogliśmy otworzyć to spotkanie. Stworzyliśmy parę sytuacji też po stałych fragmentach gry, natomiast zespół przeciwny dość skutecznie się bronił. Później ta gra się wyrównała, ale na pewno ze wskazaniem na naszą stronę. Próbowaliśmy budować - czy to skrzydłami, ale również środkiem, żeby urozmaicić nasz atak, ale gdzieś ta piłka można powiedzieć, że zwalniała i nie potrafiliśmy jej uwolnić. Nie potrafiliśmy odwrócić się między liniami, a czasami zabrakło decyzji o szybszym strzale. Myślę, że strzelona bramka na pewno otworzyłby ten mecz i zupełnie inaczej to ostatecznie wyglądałoby... Natomiast nie mogę odebrać zespołowi tego, że tutaj nie walczył, że nie podszedł profesjonalnie do tego spotkania. Bo widać było, że zespół bardzo mocno chce. Pewne rzeczy nie wychodziły i nad tym mocno ubolewamy. Natomiast - jak nie da się wygrać spotkania, trzeba je zremisować. I dzisiaj niestety bezbramkowy remis. Cieszy to, że nie straciliśmy bramki, natomiast na pewno ubolewamy bardzo mocno, że nie udało się strzelić zwycięskiej bramki” - ocenił mecz.

„Ja to już tutaj mówiłem. Jestem profesjonalistą i dopóki będę pierwszym trenerem Wisły Kraków, będę działał profesjonalnie, najlepiej jak potrafię, a potrafię bardzo dużo. I tutaj te rzeczy gdzieś odrzucam. Na pewno mój zapał do pracy, do tego, żeby Wisła wygrywała, grała dobrze - to u mnie się nic nie zmienia. Chociażby mnie ktoś obrażał z trybun, to tutaj nic się nie zmienia. Wiadomo, że kibice są sfrustrowani, ale myślę, że nie tylko tym półroczem, a te ostatnie lata, które były dość ciężkie w Wiśle. Staramy się pewne rzeczy odbudowywać i mnóstwo pracy jest zrobione, natomiast nie ma jeszcze tej „kropki nad i”, czyli tego awansu. Choć tutaj jeszcze nic nie jest jeszcze zaprzepaszczone i szans jeszcze nikt nie stracił, żeby awansować. Ja ze swojej strony będę walczył niesamowicie mocno. Jeszcze być może te niepochlebne czasami głosy z trybun jeszcze bardziej mnie nakręcą i razem z zespołem udowodnimy, że zasługujemy na szacunek” - kontynuował.

Po ostatnich zwycięstwach Wiślacy zaczęli notować słabsze wyniki. Jak aktualną dyspozycję drużyny ocenił trener Sobolewski? „Mecz graliśmy... nie chcę mówić, bo za chwilę znajdą się tacy, którzy będą mnie łapać za słówka. Zagraliśmy przyzwoite spotkanie u siebie. Stwarzaliśmy sytuacje, mieliśmy kontrolę nad tym spotkaniem. Oczywiście zespół przeciwny też miał stuprocentową sytuację, ale my takowych mieliśmy trochę więcej. Co do samego spotkania i do stylu gry Wisły Kraków nie można się przyczepić. Wróciliśmy też do tego swojego DNA, czyli do „krakowskiej piłki”, ale nie wszystko nam wychodzi. Brakuje nam wykończenia, tej przełomowej bramki. I jak widzimy, to nie jest tak, że zespoły przeciwne od razu nastawiają się, że będą stały w szesnastce. To my zmuszamy przez swój styl grania, poprzez swoje pewne rozwiązania naszego rywala do tej bardzo niskiej obrony i naprawdę czasami ciężko jest dobrać się do przeciwnika. Natomiast wierzę, że ten styl pracy, ten styl grania rozwija piłkarza. Mógłbym kazać grać długą piłką, ale myślę, że ci którzy... A może byśmy wygrywali? Ale w Wiśle Kraków styl jest bardzo ważny. I myślę, że nawet jakbym grał skutecznie długą piłką, też byłbym raczej tutaj wygwizdywany i raczej trzeba byłoby podawać się do dymisji. Wybraliśmy trudniejszą drogę i ja jej nie zmienię, żeby była jasność, bo wierzę, że w pewnym momencie to „zatrybi”. Wierzę w to ogromnie, bo widzę ten zapał na treningach, widzę, jak żyje szatnia. Wiele rzeczy kibice też nie widzą, bo rzadko kiedy ktoś bywa na naszych treningach, więc nie wiem na jakiej podstawie są pewne oceny mojej osoby? Bo to jest aż dla mnie dziwna sytuacja. OK - za wyniki krytyka spada na mnie zasłużona i tutaj ją przyjmuję. I muszę zrobić wszystko, żeby sam wynik się zmienił. Nie styl, nie gra, nie sposób rozgrywania piłki czy inne rzeczy związane z taktyką. A jeśli ktoś mi chce zabrać rzecz, na której się znam najlepiej, czyli taktykę… Jeśli ktoś chce mi odebrać takie rzeczy, to naprawdę boli. Ale niestety - będę pracował i myślę, że przełamię to z chłopakami” - zaznaczył.

W starciu z sosnowiczanami Biała Gwiazda nie potrafiła przechylić szali także po stałych fragmentach. „To słuszna uwaga. Mamy problem - jak to się teraz mówi - z serwisem. Mamy problem tak naprawdę z wykonaniem, z dograniem tej piłki i tutaj szukamy rozwiązań. Jak widzicie Państwo - raz robi to ten, raz ten, raz ten... szukamy pewnych rzeczy, trenujemy to, ćwiczymy. I nawet więcej niż powinno się na te stałe fragmenty poświęcać czasu. Natomiast to nie wychodzi i nie chciałbym tego zwalać tylko na ten piasek rozrzucony i będący na boisku, bo ten element tak naprawdę nam szwankuje od samego początku sezonu. Jak nie ma tego dobrego serwisu, to resztę możemy sobie ustalać, możemy czy „wyblokowywać” - choć jest to zabronione - ale często to się zdarza i sędziowie na to nie reagują. Możemy szukać wolnego partnera, natomiast tego nie potrafimy. A powinniśmy strzelać ze stałego fragmentu ofensywnego więcej bramek, choć po dzisiejszym meczu trochę zagrożenia po tym elemencie było” - analizował.

Rola młodzieżowca przypadła Patrykowi Gogółowi. Jak szkoleniowiec ocenia jego występ? „Rozegrał naprawdę bardzo przyzwoite zawody, dźwignął temat. Wiadomo, jak to młody chłopak, jakie to jest obciążenie emocjonalne z tym związane, by grać u siebie. Mamy wcześniejszy przykład, jak Kuba Krzyżanowski zagrał swój pierwszy mecz i te emocje mocno go obciążyły i mimo tego, że jest fantastycznie przygotowany do sezonu i może śmiało grać po 90 minut, to skurcze pojawiły się przy 55. minucie. Na pewno emocje przy takim debiucie u takiego chłopaka są trudne do opanowania, natomiast Patryk poradził sobie z tym perfekcyjnie. Dlatego też trafił tutaj do Wisły, bo wiedzieliśmy, że to chłopak z dużym potencjałem i myślę, że indywidualnie może zaliczyć ten mecz do tych udanych. Wiadomo, że ocena byłaby jeszcze wyższa dla ekspertów, gdyby ten mecz był wygrany” - ocenił.

Skąd wziął problem z murawą przy R22? „Właśnie trochę niezrozumiała sytuacja, bo w poniedziałek było piaskowanie tej murawy. Wiem, że to jest jeden z elementów dbania o to, ale czy to był korzystny moment, jeśli zbliżał się mecz u siebie? Można to było zrobić przed meczem wyjazdowym i myślę, że to, co powiedziałem na wstępie, że ta piłka chodziła wolniej, zdecydowanie wolniej... Wiem, że za chwilę ktoś zarzuci, że może przygotowanie fizyczne, a może to? A może tamto? Nie - po prostu piłka bardzo mocno spowalniała... Też wykonywanie, żeby była jasność - bo bardzo mocno ten piasek kleił się do piłki i samo wykonywanie stałych fragmentów gry było bardzo mocno utrudnione. Jak powiem, że murawa, to będzie zaraz, że na nią Sobolewski „zwala”... Spokojnie, biorę na siebie to, że nie zdobyliśmy bramki, to nie jest wina murawy, natomiast utrudniała nam ona granie, nie mogliśmy przyśpieszyć, ciężko nam było odwrócić się między liniami i tak to wyglądało” - zakończył.

Udostępnij
 
10236456