TS Wisła Kraków SA

Trenerski dwugłos: Wisła - Podbeskidzie

1 rok temu | 23.10.2022, 12:27
Trenerski dwugłos: Wisła - Podbeskidzie

Trenerzy po meczu #WISPOD.

Wojciech Makowski - Podbeskidzie Bielsko-Biała (II trener)

„To trudna sytuacja dla nas, bo powiem tak - jestem dumny z tego jak drużyna zagrała w pierwszej połowie. Dobrze podchodziliśmy do pressingu, utrzymywaliśmy się przy piłce. Taktycznie wyglądało to naprawdę przyzwoicie. Druga połowa była dużo gorsza i słabsza w naszym wykonaniu. Martwi najbardziej to, że większość meczu graliśmy w przewadze jednego zawodnika i nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Jeszcze ten wynik pogorszyliśmy. Od zawodników Wisły nasi zawodnicy usłyszeli, że w tym sezonie nie grali z tak dobrą drużyną. Jest to dla nas duży komplement. Na konferencji prasowej trener Skowronek po ostatnim meczu z Zagłębiem Sosnowiec chwalił nas za dobrą organizację gry i za bardzo dobrą grę. Wszystko fajnie, ale w piłce nożnej najważniejsze są bramki, a ostatnio nie potrafimy ich strzelić więcej od przeciwnika. Bardzo nas to boli. Nie pozostaje jednak nic innego jak pracować nad tymi małymi detalami, które decydują o tym, że tracimy bramki” - zaczął. „W moim odczuciu nasza gra uległa rozluźnieniu od razu w pierwszej połowie, gdy zawodnik Wisły dostał czerwoną kartkę. W drugiej połowie przede wszystkim upatrywałbym po naszej stronie słabszych momentów. Pojawiło się dużo błędów indywidualnych. Brakowało koncentracji. Uważam, że gdybyśmy my zagrali na swoim poziomie tak, jak w pierwszej połowie, to wynik byłby dla nas korzystny” - dodał.

Radosław Sobolewski - Wisła Kraków

„To był szalony mecz na pewno, ale zaczynając od początku - bardzo słabo weszliśmy w pierwszą połowę. Byliśmy za daleko od przeciwnika, pozwalaliśmy na zbyt wiele. To bardzo mocno nakręcało techniczny zespół Podbeskidzia. Zwłaszcza ten przód bardzo groźny. Z naszej perspektywy wyglądało to tak, że na zbyt wiele pozwalaliśmy rywalowi, przede wszystkim w tercji obronnej. Nie radziliśmy sobie z krótką grą Podbeskidzia i tutaj musimy zwrócić na to uwagę. Nie będę się silił na analizę teraz, dlaczego tak to wyglądało w tej pierwszej połowie. Muszę nad tym tematem posiedzieć dłużej, bo druga połowa była zupełnie inna. Gramy tak naprawdę prawie 55 minut w dziesiątkę, a druga połowa pokazała naprawdę niesamowity charakter tego zespołu. To, że mogą razem pracować, razem walczyć jeden za drugiego. Również była jakość, strzeliliśmy trzy bramki. Dużo pozytywów było w tej drugiej części. Powiem wręcz, że to była bardzo dobra nasza połowa. Niestety, jeszcze słoneczko nad nami nie wyszło i w końcówce znowu zgubiliśmy trzy punkty. Ogólnie jestem bardzo zadowolony z tego meczu, żeby była jasność, ale wiem, że remisami daleko nie zajedziemy. My potrzebujemy wygranych, ale będę powtarzał, że ta druga połowa napawa optymizmem. I na tej drugiej połowie musimy najbardziej skupić się w najbliższych dniach. Zarówno ja, sztab, ale i kibice, którzy taką Wisłę jak w drugiej połowie chcą widzieć, ale przez całe mecze” - analizował rywalizację trener Białej Gwiazdy.

Zespół z R22 nie wyglądał tak, jak oczekiwano. Jakie były założenia przed startem spotkania? „Plan był zupełnie inny. Chcieliśmy wyjść wyżej. Chcieliśmy już po pierwszym podaniu od bramkarza pressować. Nie dobiegaliśmy jednak w pewne sektory. Czy to był problem mentalny, fizyczny - nie wiem. Nie chcę tutaj podsumowywać tej pierwszej połowy. Byliśmy ogólnie za daleko od przeciwnika, pozwalaliśmy na zbyt wiele i tak naprawdę to Podbeskidzia zmusiło nas do bronienia niżej. Chcieliśmy na pewno tę pierwszą połowę rozegrać zupełnie inaczej” - zakomunikował.

Zmiany dokonane w przerwie meczu ożywiły zespół i odmieniły oblicze. Na pytanie, czy trener – gdyby miał tylko możliwość - zdecydowałby się na nieograniczoną liczbę zmian, odpowiedział: „Wydaje mi się, że zostałbym przy tych trzech, bo wraz ze sztabem pomogliśmy zespołowi tymi zmianami. Widać było ogólnie zmianę nastawienia, ale też zmianę pod względem jakości tych zawodników. Teraz znowu… czy pierwsza połowa wynikała ze zmęczenia? Nie wiem, przeanalizujemy to. Te zmiany bardzo nam jednak pomogły. Wniosły dużo jakości, charakteru. Reszta chłopaków, nawet grających już wcześniej w dziesiątkę przy tych zmianach poczuła się pewniej. Zaczęła być aktywniejsza i poczuła, że tutaj możemy naprawdę wygrać” - kontynuował.

Miejsce między słupkami wiślackiej bramki zajął Kamil Broda. Decyzję o zmianie na pozycji bramkarza musiał sztab zakomunikować Mikołajowi Biegańskiemu. Jak wyglądała rozmowa z golkiperem? „Oczywiście, trener bramkarzy wyjaśnił zawodnikom jak to wygląda. Tyle. Przekazaliśmy swoją decyzję. Muszą być profesjonalistami. Muszą rywalizować o to miejsce. Cieszy mnie, że Kamil w tym meczu pokazał się z bardzo dobrej strony. W pierwszej połowie intuicyjnie wybronił taką sytuację, że tego opisać się nie da. Mam nadzieję, że ta rywalizacja między tą dwójką bramkarzy tylko nam posłuży i oni będą chcieli rozbijać kolejne mury w swoim rozwoju, rozwoju swoich karier, żeby stawać się coraz lepszymi” - mówił.

Przed kolejną potyczką trener Sobolewski będzie miał ból głowy związany z ustawieniem obrony, gdyż za kartki wypadają Boris Moltenis i Igor Łasicki. „Jeszcze mamy pewne rozwiązania. Bardzo dobrą zmianę dał Dawid Szot, a też grywał na pozycji stopera. Jaroch też grał na tej pozycji. A może inaczej - „Szocika” bardziej widzę na wahadle. Mamy jednak jeszcze pole manewru. Jak jednak wyjdziemy, to też przeanalizujemy i zastanowimy się nad Zagłębiem. Też będziemy musieli zerknąć jak budują akcje, jak atakują. Na pewno dzisiaj tej decyzji nie podejmę, choć z chęcią zostałbym przy tym systemie, bo widzę w nim duży potencjał” - zakończył opiekun Wisły Kraków.

 

Udostępnij
 
8529024