Pomeczowe wypowiedzi trenerów.
Maciej Stolarczyk - Wisła Kraków
„Cóż można powiedzieć po takim spotkaniu. Jesteśmy rozczarowani i zawiedzeni rezultatem. Mogę tylko pogratulować przeciwnikowi tego, że wywiózł trzy punkty, ale myślę, że ten scenariusz na koniec ułożył się pod wpływem decyzji sędziego, jeśli chodzi o czerwoną kartkę, bo w tym momencie Wisła Płock stworzyła sobie zdecydowanie więcej sytuacji. Nie będę ukrywał, że dla mnie jest to kontrowersyjna decyzja. Uważam, że Łukasz nie miał możliwości zabrania tej nogi gdzie indziej. Oglądałem ten fragment teraz po spotkaniu i sądzę, że było to naturalne zachowanie, Burliga nie chciał zrobić krzywdy przeciwnikowi. Ta sytuacja ustawiła spotkanie. Powiem tak, czuję się jak biedniejszy krewny, którego czasem stara się zdyskryminować, bo decyzje w takich kontrowersyjnych sytuacjach nie są dla nas korzystne, tak to odczuwam. Ale mamy mecz za trzy dni i do niego będziemy musieli się jak najszybciej zregenerować i przystąpić po to, by zdobycz punktową, której dziś nie udało się wywalczyć, zapisać na swoje konto w Sosnowcu, tyle” - powiedział na pomeczowej konferencji szkoleniowiec Białej Gwiazdy.
Trener Stolarczyk opisał w kilku zdaniach także dzisiejszy występ dwóch debiutantów - Szota oraz Buksy. „Dawid wyszedł w pierwszej jedenastce i jest to chłopak o dużym potencjale, który może osiągnąć wysoki poziom w naszej ekstraklasie. Zdaje sobie jednak sprawę z tego, ile pracy przed nim. Ciężko pracuje na treningach, robił to także w dzisiejszym meczu, by pomóc zespołowi. Podobnie ma się rzecz w przypadku Buksy. Jest to młody zawodnik, ale w końcówce dążyliśmy do wyrównania, dlatego zdecydowałem się wpuścić Olka, bo jest to zawodnik, który posiada instynkt, by walczyć w polu karnym rywala i na to liczyłem” - tłumaczył 47-latek.
Na konferencji nie zabrakło również tematu kontuzjowanych zawodników. „Rzeczywiście, mamy problemy, ale sztab medyczny walczy o to, by zawodnicy wrócili do gry jak najszybciej. Na dzień dzisiejszy nie mam takiej wiedzy, która potwierdziłaby ich powrót na boisko, także czekamy na decyzję doktora. Savićević bardzo chciał wystąpić w tym spotkaniu, ale opinia doktora nie pozwoliła na to. Myślę, że będzie on zawodnikiem, który wróci po urazie najszybciej, ale nie można powiedzieć ile to potrwa” - zakończył opiekun krakowian.
Leszek Ojrzyński - Wisła Płock
„Zwycięstwo, Alleluja i do przodu, jak to mówią w niektórych kręgach. To pierwszy krok, zostało jeszcze sześć trudnych bitew, by uratować Ekstraklasę i by w przyszłym sezonie w Płocku była piłka na tym poziomie. Cieszymy się, bo ten mecz się nam nie ułożył, choć mieliśmy przewagę przez początkowe 30 minut. W pierwszej połowie mieliśmy aż siedem kornerów i nic z tego nie wynikało. Po jednym takim rożnym popełniliśmy błąd w ustawieniu, Wiślacy wyprowadzili zabójczą kontrę i Peszko strzelił bramkę. Później strata w środkowej strefie, gdzie Basha wyprzedził naszego zawodnika i znowu Sławomir był w roli głównej. Dobrze, że odpowiedzieliśmy, bo w szatni było mniej nerwowo niż miałoby to miejsce przy 0:2. Ten kontakt dał nam więcej spokoju oraz pewności i powiedzieliśmy sobie, że jeśli zgramy na podobnym poziomie, to te sytuacje zamienimy na bramki. Szczęścia było przy nas - obrońca Wisły dostał czerwoną kartkę, mogliśmy jeszcze ofensywniej ruszyć i to wystarczyło, by zdobyć trzecią bramkę, bardzo ważną w ogólnym rozrachunku. Mieliśmy troszkę problemów, Wiślacy grali w dziesięciu i walczyli do końca, my mogliśmy mądrzej się zachować, ale tu nie ma co narzekać. Charaktery znowu były górą, chłopaki spisali się bardzo dobrze, bo przyjechaliśmy tu walczyć o trzy punkty i trzeba dalej spokojnie stąpać po ziemi i przygotowywać się do następnego meczu, a ten już w czwartek” - opisywał dzisiejsze spotkanie szkoleniowiec Wisły Płock.
Co trener Ojrzyński zrobił z Zawadą, który błysnął dziś skutecznością i zapewnił swojej drużynie zwycięstwo? „To pytanie do niego, on pewnie lepiej by na nie odpowiedział. Rozmawialiśmy jak ma się zachowywać. Przepowiedzieliśmy pewne rzeczy, bo wczoraj powiedziałem mu, że może być taka sytuacja, że będziemy kończyć mecz na dwóch napastników i pewne uwagi dostał ode mnie. Super, że tak się spisał, bo właśnie jego bramki dały nam zwycięstwo. Wykorzystał i spryt, i wzrost. Następne mecze przed nami. Cieszymy się, że jest rywalizacja wśród napastników, bo praktycznie od kiedy przyszedłem, to są oni cały czas zagospodarowani, łapią minuty i ogranie, a przede wszystkim pomagają drużynie. Dzisiaj tak samo - Angielski rozpoczął zawody, może wybitnie nie zagrał , ale też zrobił swoje, a po faulu na Kuświku była czerwona kartka. Napastnicy dużo nam pomagają, trzeba się z tego cieszyć i oby było tak dalej” - odpowiada 46-latek.